Według ustaleń Economic Policy Institute wzrost wydajności pracowników w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat nie znalazł odzwierciedlenia w proporcjonalnym wzroście płac.

Chociaż realne dochody Amerykanów właściwie stoją od dekad w miejscu, premie finansistów wzrosły od 1985 roku (z uwzględnieniem inflacji) o astronomiczne 1743 proc.! Gdyby płaca minimalna rosła w takim samym tempie, to dziś wynosiłaby 61,75 dol., a nie obowiązujące 7,25 dol. – pisze Savage.

Średnia wartość premii wypłaconych pracownikom z Wall Street w 2021 roku wyniosła 257,5 tys. dol., czyli o 20 proc. więcej niż rok wcześniej. To zdecydowanie najwyższy poziom od 2008 roku, czyli wybuchu finansowego krachu. Dzięki gwałtownemu wzrostowi premie wyraźnie pokonały w zeszłym roku w USA 7-proc. inflację (ujęcie rok do roku), o czym zdecydowanie nie można powiedzieć w przypadku średniego wzrostu zarobków w sektorze prywatnym (zaledwie 2-proc.). Pomijając już bazowe wynagrodzenia finansistów z amerykańskiej giełdy, które wyniosły średnio ponad 250 tys. dol.

Reklama

Stały dynamiczny wzrost premii w kontekście wieloletniego kryzysu finansowego, który miał miejsce po 2008 roku oraz pandemicznego załamania gospodarki, wskazuje zdaniem autora na fundamentalną nieefektywność gospodarki USA. Podczas gdy znaczący wzrost produktywności amerykańskich pracowników nie jest w zdecydowanej większości przypadków wynagradzany, finansowe elity szybko bogacą się, choć doprowadziły do gospodarczej wieloletniej zapaści.

Rząd chroni Wall Street

Savage podkreśla, że centralny rząd cementuje ten układ. Ustawa o Reformie Wall Street i Ochronie Konsumenta (zwana ustawą Dodda-Franka) , która miała zahamować szybki wzrost wynagrodzeń finansistów, nie została nadal w pełni wdrożona (została uchwalona już w 2010 roku) – głównie z powodu dużej lobbingowej aktywności Wall Street w Kongresie. Co z płacą minimalną? Demokratom nie udało się w zeszłym roku uchwalić obiecanej podwyżki, która od 2009 roku ani razu nie miała miejsca.

Kryzys z 2008 roku i pandemia pokazały, że dominacja wolnego rynku i hiperfinansjalizacja gospodarki prowadzą do szybkiego bogacenia się wąskiej elity finansowej oraz gospodarczych kryzysów i niestabilności. USA potrzebują zdaniem autora regulacji systemu finansowego oraz zdecydowanie bardziej interwencyjnej niż obecnie polityki gospodarczej ze strony centralnej administracji. Tylko wtedy Amerykanie dostaną część bogactwa, na które codziennie pracują.