- Atak na łódź kartelu. 11 zabitych
- Tysiące marines na Morzu Karaibskim. Ćwiczą operację desantową
- Dni Maduro są policzone? "Powinien mieć pełne gacie"
- Maduro deklaruje gotowość do walki. Jest reakcja Chin
- Trump chce od dawna usunąć Maduro
Atak na łódź kartelu. 11 zabitych
We wtorek Donald Trump ogłosił, że amerykańska armia zniszczyła łódź należącą do kartelu narkotykowego na Morzu Karaibskim u wybrzeży Wenezueli. W ataku miało zginąć 11 gangsterów, członków grupy Tren de Aragua.
"Niech to będzie przestroga dla każdego, kto myśli o przerzucaniu narkotyków Stanów Zjednoczonych Ameryki" – czytamy we wpisie amerykańskiego prezydenta na platformie Truth Social. Do niego dołączony było nagranie z ataku na łódź.
To kolejny w ostatnich dniach stopień eskalacji napięcia wokół Wenezueli, a dokładniej jej przywódcy – 62-letniego Nicolasa Maduro. Amerykanie jasno dają do zrozumienia, że mogą go odsunąć od władz.
– O tym zdecyduje prezydent. My jesteśmy przygotowani, by wykorzystać (do realizacji tego zdania – red.) wszystkie możliwe środki, jakimi dysponuje amerykańska armia – zadeklarował w telewizji Fox News sekretarz obrony USA Pete Hegseth. Wiele wskazuje, że Trump może dać, albo już dał, takiej operacji "zielone światło".
Tysiące marines na Morzu Karaibskim. Ćwiczą operację desantową
W ubiegłym tygodniu prezydent USA rozkazał, by skierować na południowe Morze Karaibskie siedem okrętów wojennych, w tym trzy niszczyciele rakietowe i co najmniej jedną łódź podwodną, mogących przenosić łącznie około 140 pocisków manewrujących Tomahawk.
Na ich pokładach znajduje się 4,5 tys. wojskowych, w tym aż 2,2 tys. żołnierzy piechoty morskiej.
We wtorek amerykański serwis militarny The War Zone donosił, że trzy okręty desantowe z tej grupy – USS Iwo Jima, USS San Antonio i USS Fort Lauderdale – znajdują się obecnie u wybrzeży Portoryko, amerykańskiego terytorium zamorskiego. Oficjalnie, wraz z innymi okrętami i oddziałami Gwardii Narodowej, prowadzą tam "rutynowe" ćwiczenia z zakresu prowadzenia operacji desantowych.
"Niezależnie od tego, czy to przypadek, czy nie, istnieje wiele podobieństw fizycznych i środowiskowych między Portoryko a Wenezuelą" – stwierdza znacząco The War Zone.
Dni Maduro są policzone? "Powinien mieć pełne gacie"
Po informacji o wysłaniu okrętów w kierunku wybrzeży Wenezueli, rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt z jednej strony mówił, że ich celem jest walka z przemytnikami narkotyków. Z drugiej jednak rzuciła, że USA uważają Maduro za "szefa kartelu', a nie legalnie wybranego prezydenta Wenezueli.
Serwis Axios pisze, że nawet bliskie otoczenie Trumpa nie jest całkiem pewne jak rozwinie się sytuacja – czy to tylko operacja antynarkotykowa wzbogacona o groźby wobec reżimu w Caracas, czy rzeczywiście początek operacji odsunięcia dyktatora od władzy ubrany w piórka akcji przeciwko narko-imperiom.
– W 105 proc. chodzi o walkę z narkoterroryzmem. Ale jeśli Maduro straci władzę, nikt nie będzie płakał – mówił Axios jeden z członków administracji Trumpa, zaznajomiony z dyskusjami wokół akcji.
Dwóch innych rozmówców z administracji prezydenta USA twierdzi inaczej. – Pozostawienie Maduro przy władzy byłoby jak mianowanie Jeffreya Epsteina dyrektorem przedszkola – stwierdził pierwszy z nich.
Drugi mówi wprost, że siły amerykańskie mogą odsunąć dyktatora Wenezueli od władzy.– Prezydent prosił nas, byśmy przygotowali się na różne scenariusze. Koniec końców to on podejmie decyzje, co mamy dalej robić. W każdym razie Maduro powinien mieć pełne gacie – powiedział.– To może być druga część akcji Noriega – dodał.
Nawiązywał do operacji z 1989 r., kiedy to Amerykanie schwytali prezydenta Panamy Manuela Noriegę. Również oskarżano go o przestępstwa narkotykowe.
Maduro deklaruje gotowość do walki. Jest reakcja Chin
Nicolas Maduro nazwał amerykańskie działania i groźby "niemoralnymi, nielegalnymi i kryminalnymi". Wezwał obywateli do wstępowania w szeregi milicji, a także rozlokował kilkanaście tysięcy żołnierzy na wybrzeżu kraju i granicy z Kolumbią.
Działania USA spotkały się z reakcją Chin. – Sprzeciwiamy się stosowaniu siły lub groźbie jej użycia w stosunkach międzynarodowych oraz ingerencji sił zewnętrznych w wewnętrzne sprawy Wenezueli pod jakimkolwiek pretekstem. Mamy nadzieję, że Stany Zjednoczone podejmą więcej działań sprzyjających pokojowi i bezpieczeństwu w Ameryce Łacińskiej i regionie Karaibów – mówił rzeczniczka MSZ Pekinu Mao Ning.
Trump chce od dawna usunąć Maduro
Jeszcze podczas pierwszej kadencji Trumpa Nicolas Maduro został oskarżony o bycie przywódcą gangu narkotykowego o nazwie Cartel de los Soles. Departament Skarbu USA uznał go w zeszłym miesiącu za grupę terrorystyczną. Na początku sierpnia podwojono nagrodę za głowę Maduro do 50 milionów dolarów.
Dyktator rządzi Wenezuelą od 2013 r. Utrzymuje się przy władzy coraz to fałszując wyniki wyborów prezydenckich. 28-milionowy kraj jest potencjalną petro-potęgą – ma jedne z największych na świecie złóż ropy – ale pod rządami lewicowych autokratów znajduje się w stanie permanentnego kryzysu gospodarczego. 80 proc. populacji żyje w biedzie, co powoduje masową emigrację za granicę. Poza ojczyzną żyje już niemal 8 mln Wenezuelczyków.
Rubio zdecyduje o losie Wenezueli? "Pierwszy etap oczyszczania"
Na koniec trzeba stwierdzić, że obecnie duży wpływ na Trumpa ma sekretarz stanu Marco Rubio – 54-letni syn imigrantów z komunistycznej Kuby. Siłą rzeczy nie pała więc sympatią do lewicowych dyktatur, a zwłaszcza do władz w Caracas. Uważa bowiem, że pomagają oni utrzymać stery władzy komunistom na Kubie, wysyłając im tanią ropę.
Arthur Estopinan – który był szefem sztabu jednej z pierwszych mentorek Rubia, kongresmenki Ileany Ros-Lehtinen – uważa, że Maduro zapewne zostanie odsunięty od władzy przez USA.
– To dopiero pierwszy etap oczyszczania zachodniej półkuli. Ameryka Łacińska do tej pory grała drugorzędne skrzypce w polityce zagranicznej – podsumował w rozmowie z Axios.