Samorządy liczyły na zwrot z inwestycji w system pomiaru prędkości
Samorządy, które zainwestowały w utrzymanie i eksploatację systemu, liczyły na 20 tys. wezwań do zapłaty rocznie. W ciągu miesiąca - jak przekazały magistraty Przybramia i Pisku - kamery nie zarejestrowały żadnego wykroczenia, a do kierowców nie wysłano żadnego mandatu. Systemem odcinkowego pomiaru prędkości zarządzają samorządy, które do ich obsługi zatrudniły dodatkowych pracowników, a ponadto musiały zakupić sprzęt i oprogramowanie.
Samorządowcy są rozczarowani
Czeskie media podkreślają, że przy takim zdyscyplinowaniu kierowców lokalne władze raczej nie mogą liczyć na zwrot poniesionych kosztów. Informują natomiast o poczuciu rozczarowania wśród samorządowców. Ich zdaniem zostali oszukani przez ministerstwo transportu, które podejmowało kluczowe decyzje w tej sprawie. Według części mediów samorządy mają rozważać redukcję zatrudnienia. W reakcji na skargi resort podkreślił, że "fotoradary nigdy nie miały być i nie powinny być sposobem na zwiększenie lokalnych dochodów".
Autostrada D4
Autostrada D4 ma docelowo połączyć Pragę z Czeskimi Budziejowicami i dalej prowadzić do granicy z Austrią. Nowy odcinek, o długości 33 km ma po trzy pasy ruchu w obie strony; w 16 punktach ustawiono na nim kamery odcinkowego pomiaru szybkości. Gdy media poinformowały, jak gęsty ma być system kontroli, pojawiły się nawet propozycje bojkotu nowej trasy przez kierowców. Ostatecznie zdecydowano, że w każdą stronę pomiary będą mogły odbywać się tylko na jednym, losowo wybieranym fragmencie. Szacuje się, że z D4 korzysta dziennie około 12 tys. samochodów.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)