Znani ze swojego zamiłowania do ekologii i ochrony środowiska, jeżdżący na co dzień rowerami, obywatele Szwecji podróżują samolotem aż siedem razy więcej niż wynosi średnia krajowa na świecie. Czy to nie paradoks skoro powszechnie znany jest negatywny wpływ lotnictwa na klimat?

Szwedzi świadomie wybierają na co dzień rower, metro, kolejkę podmiejską czy też pociąg, aby ograniczyć do minimum zanieczyszczenie środowiska. Segregują śmieci, wybierają ekologiczne lokalne produkty, minimalizują zużycie plastiku i spożycie mięsa. Jednak co roku, kiedy tylko minie 3- miesięczny okres wakacyjny, miliony Szwedów zaczynają planować egzotyczne wyjazdy do odległych zakątków świata, ostatnio zwłaszcza do Azji. W 2018 roku Szwedzi odbyli aż 207 000 podróży do Tajlandii. Lot jednego pasażera do tego kraju powoduje emisję ponad 720 kg dwutlenku węgla. Do tego doliczyć należy inne szkodliwe substancje, które mają właściwości zmieniające atmosferę, takie jak: tlenki azotu, siarki, parę wodną i sadzę. Na tę chwilę wymienione gazy cieplarniane odpowiadają za około 5% globalnego ocieplenia, co odpowiada za stopienie się około 6 tys. kilometrów kwadratowych lodu w Arktyce w ciągu roku.

Wstyd latania

5 proc. wydaje się niewielką liczbą w porównaniu z 17% wytwarzanymi przez ruch drogowy, jednak odnotowuje się ciągły dynamiczny wzrost ruchu lotniczego i jego udziału w zanieczyszczeniu naszej planety. W 2018 roku wynosił on 6,4%, ale według badań, już za 31 lat, w 2050 roku wartość ta wzrośnie do ponad 20%. Poza tym uważa się, że spaliny samolotów oddziaływają na środowisko i efekt cieplarniany w o wiele większym stopniu z powodu wysokości na której dokonuje się emisja. Jak się okazuje, silniki na powierzchni Ziemi są mniej szkodliwe – z tego wynika, że latanie samolotem jest przeciwieństwem postawy proekologicznej. Dlatego głośne są w Szwecji ostatnio kampanie namawiające do korzystania z bardziej przyjaznych klimatowi środków transportu i ograniczenie lotów samolotem. Do słownika Szwedów na stałe weszło nowe wyrażenie „flygskam” czyli wstyd z powodu latania samolotem. Powoli uświadamiają sobie fakt, że lotnictwo rujnuje środowisko naturalne. Na Instagramie powstał nawet hashtag #svesemester, czyli „szwedzkie wakacje”.

Nowy trend to wakacje w kamperze w surowej naturze Szwecji. Jednak czy Szwedzi będą w stanie powstrzymać się od podróży w stronę słońca podczas 10 miesięcy deszczu, mrozu i wilgoci? Czy znajdą inny sposób na walkę z depresją? Specyficznie warunki klimatyczne nie zachęcają do częstych wyjść na zewnątrz i aktywności na dworze. Styl życia towarzyskiego siłą rzeczy nie rozwinął się tak, jak w cieplejszych krajach. Szwedzi często walczą ze stanami depresyjnymi, a jednym ze sposobów walki są właśnie podróże do ciepłych krajów. Jeśli Szwedzi rzeczywiście wcielą w życie plan ograniczenia lotów, trend ten ma szansę stać się przykładem dla innych nacji. To co „skandynawskie” kojarzy nam się przecież z innowacją, bezwzględną ekologią, rozwojem i dobrobytem. Świat często czerpie ze skandynawskich wzorców i w tym przypadku nowy trend ekologiczny powoli staje się międzynarodowy, otrzymał nawet swój hasztag #flyingless.

Reklama

Od kogo wszystko zależy

Ochrona środowiska wydaje się niemożliwa bez zaangażowania kilku bardzo ważnych grup: najbogatszych, polityków i zarządów dużych korporacji. Z racji tego, że najczęściej podróżują w nieekonomicznej klasie biznes lub w pierwszej klasie, zostawiają największy ślad dwutlenku węgla w przeliczeniu na osobę. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się w przypadku milionerów, korzystających z małych, prywatnych samolotów, które nie zabierają na pokład więcej niż 4 osoby. Lekką hipokryzją było przybycie rekordowej liczby polityków prywatnymi odrzutowcami na tegoroczne Forum Ekonomiczne do Davos na rozmowy o klimacie. Wyżej wymienione grupy przyczyniają się do zanieczyszczania środowiska znacznie bardziej niż przeciętny konsument latający klasą ekonomiczną.

Czy istnieje recepta na ograniczenie podróży samolotami w czasach globalizacji, kiedy każdy przeciętny obywatel może sobie pozwolić na lot samolotem? Jak znaleźć równowagę między ochroną środowiska a ludzką ciekawością świata oraz pragnieniem poznania nowych miejsc, kultur i ludzi?

Jednym z rozwiązań jest wybranie innego środka lokomocji, na przykład pociągu. Poświęcenie swojego czasu i obniżenie standardu podróży oraz ograniczenie długodystansowych podróży do minimum to cena, którą musimy zapłacić dla Matki Ziemi i przyszłych pokoleń.

>>> Polecamy: Airbus podpisał wielki kontrakt z Chinami. Dostarczy tam około 300 samolotów