Nie należy się dziwić Brexitowi, który jest sprzeciwem wobec projektu europejskiego „superpaństwa” – pisze w czwartek prorządowy dziennik węgierski „Magyar Idoek”. Ocenia przy tym, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie zaszkodzi forintowi.

„Tych, którzy interesowali się dawniej procesami zachodzącymi w Unii Europejskiej, (...) zupełnie nie może dziwić, że Wielka Brytania oficjalnie uruchomiła wczoraj serię negocjacji dotyczących wystąpienia z Unii Europejskiej” – pisze „Magyar Idoek”.

Dziennik cytuje przy tym byłą premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, która odnosząc się 27 lat temu do sugestii ówczesnego szefa Komisji Europejskiej Jacques’a Delorsa o przyszłej roli instytucji UE powiedziała: „Nie, nie, nie!”.

„Wizje dotyczące europejskiego superpaństwa nie tylko nie zostały zarzucone od 1990 roku, ale wręcz stały się pożądane dla niektórych kręgów europejskiej elity politycznej. Coraz ściślejsza integracja wynika po części z woli państw członkowskich, po części z konieczności, a po części ze skutków wszechogarniającej globalizacji” – czytamy.

Według dziennika nie stanowi to problemu, problematyczne jest natomiast, że zacieśnianie współpracy w Europie ma obecnie charakter nie tylko handlowy czy gospodarczy, ale „stało się projektem politycznym grupy interesów uważającej, że stoi ponad narodami”.

Reklama

„Magyar Idoek” ocenia, że właśnie z tego powodu Brytyjczycy stawali się coraz bardziej eurosceptyczni.

„Ta walka rozgrywa się dzisiaj na naszych oczach. Walka między państwami członkowskimi, słusznie obawiającymi się o swą suwerenność, a wspomnianą liberalną elitą polityczno-gospodarczą, wśród członków której znajdziemy wielonarodowe przedsiębiorstwa, grupy lobbingowe i coraz słabsze, ale do zerwania pazurów czepiające się władzy partie lewicowo-liberalne, a także wykraczająca daleko poza swe kompetencje brukselska instytucja, której członków nie wybierają obywatele państw członkowskich” – pisze gazeta.

Ocenia ona, że zacieśnianie integracji od dawna nie dotyczy zwiększania wymiany handlowej czy wzmacniania współpracy tajnych służb. „Teraz zamiast negocjacji i umów są przepisy, wytyczne i sankcje. Co z tego, że Unia Europejska żyje w pokoju i kwitnie, jeśli nie odczuwają tego obywatele – jeśli polski robotnik sprząta sprzed nosa angielskiemu pracę za jedną trzecią wynagrodzenia, jeśli Słowaków zmusza się do przyjęcia niepożądanych imigrantów, Greków obciąża kolejnymi oszczędnościami, a Francuzów zalewa tanim winem hiszpańskim gorszej jakości” - czytamy.

Według dziennika obecnie za największe wyzwanie w UE uważa się powstrzymanie protekcjonizmu i populizmu, a groźby i narzucanie koncepcji europejskiego superpaństwa zastąpiły w Unii pragmatyczne podejście, co budzi chęć rozluźniania współpracy wśród państw narodowych.

„+Nie, nie, nie!+ – mówili Brytyjczycy na projekt europejski. Także my moglibyśmy mówić to częściej” – konkluduje gazeta.

W innym artykule „Magyar Idoek” pisze, że oficjalne rozpoczęcie procedury Brexitu nieszczególnie odbiło się na forincie, gdyż już wcześniej było wiadomo, że to nastąpi. Gazeta ocenia, że chociaż Węgry odczują pośrednio skutki tego wydarzenia, to na rynku dewizowym utrzyma się zapewne stabilna sytuacja, gdyż dla forinta to euro jest walutą referencyjną. (PAP)

>>> Czytaj także: Wielka Brytania zapłaci UE 50 mld funtów? "Gdy wyjdziemy, koniec z płaceniem"