Autor materiału, warszawski korespondent "FAZ" Konrad Schuller zaznacza, że Polacy widzieli w Dudzie przez długi czas "miłego chłopca w eleganckim niebieskim garniturze, którego Kaczyński przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku wyczarował z kapelusza, by był +przyjazną twarzą+ katolicko-narodowej rewolucji".

"Od czasu przejęcia dwa lata temu władzy przez patriotyczno-klerykalną prawicę Duda podpisywał ochoczo właściwie wszystko to, co zepchnęło Polskę na peryferie Europy. Wspierał ujednolicenie publicznych mediów, odmówił zaakceptowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego legalnie wybranych przez poprzedni liberalny parlament, a zamiast tego zaprzysiągł podczas upiornej akcji nocnej listę kandydatów zastępczych, przedłożoną mu na jesieni 2015 roku przez Kaczyńskiego. Potem popierał wszystkie ustawy, za pomocą których prawica opanowała polski TK" - pisze Schuller.

Zdaniem autora pod koniec drugiego roku urzędowania z Dudą "dzieje się coś dziwnego". "Nagle stał się nie tylko miły" - zaznacza niemiecki dziennikarz, dodając, że prezydent udowadnia, że jest w stanie powiedzieć "nie". "Czasami wygląda na to, że rzeczywiście robi, co chce, jakby nitki w bunkrze, z którego Kaczyński steruje swoimi marionetkami, się poplątały" - czytamy w "FAZ".

Wyliczając przypadki, które jego zdaniem świadczą o usamodzielnianiu się polskiego prezydenta, Schuller wskazuje na jego konflikt ze "strażnikiem pieczęci konserwatywnych ultrasów", jak nazywa ministra obrony Antoniego Macierewicza. Autor przypomina też polemikę z kancelarią premier Beaty Szydło, dotyczącą wymiany listów, oraz zmiany personalne w Pałacu Prezydenckim.

Reklama

Schuller podkreśla, że chociaż Duda nie zdecydował się dotąd na zawetowanie jakiejś ustawy, to przez samo publiczne wyrażenie wątpliwości wstrzymał kilka inicjatyw ustawodawczych. W tym kontekście niemiecki dziennikarz wymienia pomysł wprowadzenia dwukadencyjności na stanowiskach burmistrzów czy reformy wymiaru sprawiedliwości.

Dowodem na pogorszenie relacji z kierownictwem PiS jest, zdaniem Schullera, wysunięta przez prezydenta propozycja referendum w sprawie konstytucji, która "uderzyła jak torpeda odpalona z łodzi podwodnej". Autor zwraca uwagę na argument, do którego odwołał się Duda, uzasadniając swoją inicjatywę - głosy niemal 9 mln wyborców. "Mam mocny mandat do rozpoczęcia takiej debaty" - cytuje prezydenta "FAZ", oceniając, że "tak nie mówi notariusz".

Zdaniem Schullera, nigdy przedtem Duda nie mówił z taką pewnością siebie o swoim mandacie. "Od tego momentu Duda przejął inicjatywę" - ocenia autor, przytaczając opinię anonimowych współpracowników Dudy, że prezydent nie ma zamiaru pozbawiać PiS i Kaczyńskiego władzy, ale "jest mocno zdecydowany, by od tego czasu współkształtować politykę". "W jubileuszowym roku 2018 prezydent chce, by naród widział właśnie w nim, a nie w kimś innym, najważniejszego partnera w wielkim dialogu o kolejnym polskim stuleciu" - podsumowuje Schuller.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)