Polacy nie lubią stać w kolejce

Według badań ARC Rynek i Opinia (ze stycznia tego roku) prawie połowa Polaków chciałaby opłacać rachunki bez stania w kolejkach. Ponad 66 proc. użytkowników bankowości elektronicznej chciałoby otrzymywać rachunki w formie elektronicznej. Popyt więc jest. Z rozmów z firmami wystawiającymi masowe rachunki wynika, że również one się tym interesują, ale chcą rozwiązań prostych i jednolitych dla wszystkich banków obsługujących ich klientów.

Kilkanaście milionów odbiorców i co?

Według danych Związku Banków Polskich, dostęp do bankowości internetowej ma ponad 12,7 mln Polaków (na koniec ubiegłego roku). Z tego aktywnie korzysta z tej możliwości ponad 7,4 mln klientów. To niezły wynik, w ciągu 2008 roku liczba klientów mających dostęp do bankowości internetowej wzrosła prawie o 3 mln, a aktywnych użytkowników – prawie o 2 mln. „Teraz chodzi o to, by uaktywnić tych pięć milionów Polaków, którzy mają dostęp do narzędzia oszczędzania, jakim jest bankowość internetowa, ale tego nie wykorzystują” – mówi Forsal.pl Przemysław Barbrich z ZBP. O bankowości internetowej powiedziano już wiele, także i to, że opłaty za przelewy są niższe niż opłaty za przelewy dokonywane w oddziale czy na poczcie.

Reklama

Różne formy faktury w internecie

Istnieje możliwość rezygnowania z rachunków papierowych. Faktury elektroniczne? Nie ma problemu. Wystarczy na stronie na przykład telewizji kablowej zalogować się do odpowiedniej zakładki elektronicznego biura obsługi klienta i wydrukować sobie fakturę. A potem zapłacić. Firma oczywiście wcześniej wyśle mailem powiadomienie, że faktura została wystawiona. Można się obejść bez poczty, nie zwracać uwagi na jej strajki czy opóźnienia w roznoszeniu korespondencji. Taka faktura się nie zagubi w pocztowych zakamarkach. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze dobry wizerunkowo argument troski o środowisko.

Jeśli jednak klient korzysta z telewizji kablowej, otrzymuje rachunki za prąd, telefony, gaz, spłaca raty pożyczki, płaci składki ubezpieczeniowe, to w pewnym momencie może mieć kilka loginów i haseł oraz kilka różnych stron internetowych do sprawdzenia. W dodatku nawet jeśli faktura jest wystawiona elektronicznie, to i tak – jeśli to nowoczesny klient i korzysta z bankowości internetowej – trzeba wpisać dane do formularza przelewu (o ile nie predefiniowało się listy odbiorców), wpisać kwotę, tytuł przelewu (który może się przecież zmieniać). Niby wszystko w internecie, ale jakoś kłopotliwie.

Oczywiście, klient może w ogóle obejść się bez pamiętania o fakturach i skorzystać z polecenia zapłaty. Jednak direct debit – choć bardzo popularny chociażby w krajach skandynawskich – to jednak wciąż nie może sobie zdobyć znaczącej pozycji w Polsce. Dostawcy usług masowych przekonują, że wystarczy raz wypełnić upoważnienie dla wierzyciela i potem on sam ściąga odpowiednią kwotę z wskazanego konta bankowego. To jednak wciąż za duża bariera dla wielu Polaków, którzy nie ufają rzetelności wielu wystawców rachunków – i często mają rację.

Bitwa o miejsce

Od kilkunastu miesięcy promowany jest też inny model faktur bez papieru, opracowany przez Krajową Izbę Rozliczeniową, obsługującą wszystkie rozliczenia międzybankowe w Polsce. W tym modelu KIR jest pośrednikiem między wystawcą rachunku a jego odbiorcą, o ile odbiorca korzysta z bankowości internetowej. Jeśli wystawca rachunku chce, to może wysyłać odbiorcy faktury bezpośrednio do banku, ale to odbiorca musi kliknąć w dostarczoną mu fakturę, by zapłacić, jednak bez dodatkowego wypełniania – nawet elektronicznego – przelewu.

Na razie jednak tylko dwa banki i zaledwie trzech wystawców faktur zdecydowało się na tę formę faktury elektronicznej, oferowaną przez KIR. PKO BP i od kilku dni – Pekao SA. Oraz PGE ZEWT S.A., telewizja nowej generacji „n” oraz ubezpieczyciel - Link4. „Prowadzone są rozmowy z kolejnymi bankami oraz dostawcami” – mówi Forsal.pl Agnieszka Biniszewska, rzeczniczka prasowa KIR. Ci dostawcy to firmy energetyczne, telekomunikacyjne, telewizje satelitarne i kablowe oraz ubezpieczyciele. Agnieszka Biniszewska zwraca przy tym uwagę, że uruchomienie usługi przez Pekao SA oznacza, że może z niej korzystać 5 mln klientów bankowości elektronicznej, a to już istotny argument na rzecz upowszechnienia.

Błędne koło w fakturze

Tyle, że wystawców elektronicznych faktur jest wciąż mało. Eksperci, z którymi rozmawiał Forsal.pl wskazują, że przeszkód może być wiele: od przestarzałych systemów informatycznych u wystawców rachunków, przez niescentralizowane systemy informatyczne. Jest też swoiste błędne koło: banki, aby włączyć tę usługę, oczekiwałyby, żeby wystawców faktur było więcej. A dostawcy: że więcej banków dostarczy w ten sposób rachunki klientom. Wskazują jednak na znaczenie decyzji Pekao SA: jeśli chodzi o odbiorców faktur, jest już masa krytyczna. Czy jednak wystawcy będą korzystać z usług KIR, czy też pomyślą o innych rozwiązaniach, to dopiero się okaże.

W każdym razie jest zainteresowanie innymi niż dostępne na własnej stronie internetowej fakturami elektronicznymi. Jak poinformowano Forsal.pl w biurze prasowym Polskiej Telefonii Cyfrowej (która chwali się 13 mln klientów, w tym oczywiście tylko część otrzymuje rachunki za telefon), od 2007 roku firma już proponuje klientom fakturę i rachunek szczegółowy w formie elektronicznej. Przyczyny tej decyzji to troska o środowisko naturalne i wygoda klientów – tłumaczy biuro prasowe. Dokumenty można przeglądać w Internecie, można też zamówić informację o wysokości rachunku SMSem. „Klientom biznesowym wysyłamy zawsze fakturę w formie papierowej, natomiast proponujemy im dostęp do rachunków szczegółowych na portalu E-Bilingu” – dodaje biuro prasowe. Wygląda jednak na to, że PTC zamierza coś zmienić w swoich propozycjach: „wprowadzanie faktury elektronicznej planujemy w przyszłości”.

Rzecznik prasowy sieci Plus Elżbieta Sadowska mówi Forsal.pl, że jej firma rozważa możliwość wprowadzenia faktur elektronicznych i przygląda się różnym rozwiązaniom. Zwraca przy tym uwagę na bardzo istotny aspekt sprawy: „ważne, aby powstał określony standard i banki przyjęły jedno rozwiązanie” .

Zainteresowanie zatem jest i wygląda na to, że walkę o rynek wygra ten, kto będzie w stanie wypromować jeden dobry pomysł.