Choć KE nie zaproponowała w raporcie nowych sankcji, to zapowiedziała dalszą kontrolę obu krajów i przedłużenie w tym celu specjalnego mechanizmu ich monitorowania aż do rozwiązania problemów. "Obywatele obu krajów i reszty Europy muszą czuć, że nikt nie jest poza prawem. Mam nadzieję, że oba rządy szybko wdrożą konkretne rekomendacje co do wymaganych przez Komisję Europejską reform" - zaapelował przewodniczący KE Jose Barroso. "Wszystkie partie polityczne i instytucje muszą zawrzeć narodowy konsensus polityczny, by wspierać reformy" - dodał Barroso.

Podczas gdy KE korupcję zarzuca obu krajom, Bułgarii wytyka też przymykanie oka na dużą skalę zorganizowanej przestępczości. "Morderstwa związane z przestępczością zorganizowaną są na porządku dziennym, a znani przestępcy pozostają na wolności" - czytamy w raporcie. Komisja Europejska oceniła, że choć Bułgaria podjęła kroki w kierunku reform strukturalnych i legislacyjnych, by zwalczać korupcję i usprawnić system sądowniczy, to na razie są to jedynie wstępne i techniczne kroki, nie mające wpływu na codzienną rzeczywistość Bułgarów.

"W ocenie społeczeństwa wymiar sprawiedliwości jest powolny i niesprawiedliwy, z prokuratorami i sędziami mającymi ulegać wpływom i naciskom" - uważa KE. Jeżeli chodzi o Rumunię, to KE zwraca uwagę, że reformy - choć podejmowane - są fragmentaryczne, a ludzie nie odczuwają ich efektów. "Parlament powinien z pełnym zaangażowaniem walczyć z korupcją na wysokim szczeblu" - apeluje KE. Krytykuje też "widoczny brak inicjatyw, by zwalczać korupcję na poziomie lokalnym". Wzywa do politycznego konsensusu w sprawie umożliwienia wymiarowi sprawiedliwości niezależnej pracy i prowadzenia bezstronnych śledztw dotyczących korupcji.

Jeszcze przed wejściem Bułgarii i Rumunii do UE 1 stycznia 2007 roku KE zapowiedziała, że regularnie będzie kontrolować rozwój sytuacji w obu krajach, jeżeli chodzi o walkę z korupcją, reformę systemu sądowniczego, bezpieczeństwo żywności i wydawanie unijnych funduszy. W tych dziedzinach oba kraje miały bowiem najwięcej zaległości, wchodząc do UE, i zostały przyjęte nieco "na wyrost", gdy obiecały szybkie ich nadrobienie.

Reklama