Stany Zjednoczone



Początek tygodnia faktycznie mógł dawać do myślenia. Już w poprzedni piątek, mimo lepszych danych o produkcji przemysłowej Ameryka kończyła sesje na minusach. Poniedziałkowe, ponad 2 procentowe spadki kontynuowały przecenę. Nie pomogły bardzo dobre dane Indeksu NY Empire State, a trzeba powiedzieć, że informacje były „mocne”. Prognoza odbiegała znacznie od odczytu na poziomie 12.08 pkt., mimo tego kontrakty nie drgnęły. Nie pomagał także na pewno napływ kapitałów długoterminowych. Był znacząco większy i wyniósł w czerwcu 90,7 mld (powrót do bezpiecznych aktywów bardzo wysoki). Indeks nieruchomości NAHB nie zadziwił więc wszystko ułożyło się pod poranne zamknięcie w Azji.

Reklama

Kolejne dni mogły dać odpowiedź, czy rozpoczęta korekta ma szanse być kontynuowana, czy też nie i tą odpowiedź dała.

Publikowane we wtorek dane dotyczące rynku nieruchomości nie zachwyciły. Liczba Rozpoczętych budów, jak i wydanych pozwoleń na budowę spadły, a sytuację łagodziła jedynie liczba nowych domów jednorodzinnych, a to w USA bardzo istotna informacja.

Po sesji swoje wyniki publikował Hewlett-Packard i Analog Devices. Nie zostały one przyjęte zbyt dobrze, co było o tyle dziwne, że HP podał lepsze dane od prognoz. Obie spółki traciły podczas handlu posesyjnego. Przełomowy okazał się środek tygodnia. Kalendarium nie było zbyt obfite więc wszystkich zastanawiało jaka będzie reakcja amerykańskich inwestorów na dużą przecenę w Azji. Wspomniany powyżej „krupier” jest jednak wciąż w Stanach i to on dyktuje warunki. Wall Street za nic wzięła mocne tąpnięcie w Chinach – S&P500 wzrósł o 0,69%, Dow Jones Industrial o 0,66%.

Czwartek był kontynuacją odbicia. Po raz kolejny nie zachwycił rynek pracy. Kolejny wzrost bezrobocia mimo tego, że spodziewano się spadku, mógł dać przewagę niedźwiedziom, jednak opublikowane dane Indeksu Fed z Filadelfii, dużo lepsze od oczekiwań tj. 4,2 pkt, „uratowały” sesję i S&P500 zakończył sesję w okolicach 1005 pkt. czyli tuż pod oporem na poziomie ok. 1010 pkt.

Koniec tygodnia zapowiada się więc bardzo ciekawie. Czeka nas walka o wybicie górą oporu z jakim od paru tygodni walczą inwestorzy.

Kontrakty są „bycze”, jeżeli więc dane dotyczące sprzedaży domów na rynku wtórnym nie zaskoczą negatywnie, a w wystąpieniu Bena Bernanke nie zostanie wyłowione coś niepokojącego, bariera 1010 pkt. powinna zostać pokonana co otwierałoby drogę w kierunku górnego ograniczenia linii bessy. To jednak w tej chwili odległa przyszłość.



Polska

Ostatnie siedem dni nie rozpieszczało nas informacjami, jednak sporo danych podawał GUS. Produkcja przemysłowa w lipcu 2009 r. spadła o 4,6% r/r po spadku o 4,5% r/r w czerwcu 2009 r. Poza tym ceny produkcji przemysłowej w lipcu 2009 r. wzrosły o 3% w stosunku do lipca 2008 r., a w ujęciu miesięcznym spadły o 1,3%. Podana została także informacja o szacunkowym poziomie wynagrodzenia brutto w lipcu, które wynosi 3361,9 zł. i wzrosło o 3,9% r/r, a 2,3% m/m. Kolejna informacja, która została opublikowana przez GUS dotyczy sektora nieruchomości. W lipcu tego roku liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 30,2% r/r i o 8,6% więcej m/m i wynosiła 16698 pozwoleń. Także liczba rozpoczętych budów mieszkań spadła o 26,5% r/r i wynosiła 12900 sztuk. Ten sam kierunek pokazały dane dotyczące mieszkań, które są oddane do użytku. Spadek wyniósł 5,4% w lipcu 2009 r. w porównaniu do lipca 2008 r. ( 13833).

Z makroekonomii dosyć ciekawą informacją był komunikat, iż Polska obecnie nie korzysta z pieniędzy przyznanych przez MFW w ramach elastycznej linii kredytowej. Z kolei inflacja na koniec 2009 r. może wynieść 3,75% - do takiego wniosku doszli przedstawiciele banków ankietowani przez Pentor i Związek Banków Polskich. Dwa dni wcześniej większość ankietowanych konsumentów spodziewała się zahamowania inflacji. Z kolei Prezes NBP Sławomir Skrzypek poinformował dziennikarzy, iż cel inflacyjny może być osiągnięty później niż oczekiwał Bank Centralny.

Członek RPP Stanisław Owsiak uważa, iż kolejna obniżka stóp procentowych byłaby nieodpowiednim krokiem, biorąc chociażby pod uwagę dane dotyczące ożywienia polskiej gospodarki, ponadto inflacja pozostanie powyżej celu inflacyjnego NBP 2,5%.

Powrócił także temat wejścia wspólnej waluty. Zdaniem Pawła Kowalewskiego, dyrektora Biura ds. Integracji ze strefą EURO w NBP, przed wejściem do korytarza walutowego ERM2 Polska powinna spełniać trzy kryteria: kursowe, inflacyjne i fiskalne. Na dzień dzisiejszy nie są spełnione żadne. Wiceminister finansów Ludwig Kotecki uważa, że w IIQ Polska gospodarka rozwinie się o 0,3%, a na koniec 2009 r. możemy zobaczyć wzrost o przynajmniej 0,2% PKB. Stopa bezrobocia na koniec roku może wynieść 12,5% i zdaniem Michała Bonieckiego, szefa zespołu doradców strategicznych, gospodarka najgorsze ma już za sobą i będzie się odbijać od dna, a zdaniem Andrzeja Słowińskiego z RPP wzrost bezrobocia w Polsce może być mniejszy niż wcześniej zakładano. MSP w komunikacie z 17 sierpnia 2009 r. poinformowało, iż wg danych resortu skarbu do połowy sierpnia przychody z prywatyzacji wyniosą 3,7 mld zł.

Deficyt budżetowy po lipcu tego roku wyniósł 15042,6 mln zł, co daje prawie 83% deficytu w 2009 r. planowanego przed nowelizacją budżetową w wysokości 18186,3 mln zł.

W poprzednim tygodniu Ministerstwo Finansów sprzedało na przetargu 52-tygodniowe Bony Skarbowe za 835,2 mln przy popycie 2213,64 mln i średniej rentowności 4,245%. Także w poprzednim tygodniu MF zapłaciło 53,3 mln euro kapitału od długu zagranicznego oraz 101,8 mln euro odsetek. W tym samym czasie zostały odkupione Bony Skarbowe za 2104,2 mln zł. Z kolei lipiec był kolejnym z rzędu miesiącem kiedy wpływy do TFI były większe niż umorzenia. Dodatnie saldo wynosiło 0,66 mld zł i było największe w tym roku.

A giełda? Giełda rządzi się własnymi prawami. W poniedziałek wyniki nie należały do imponujących, natomiast końcówka była zaskakująca. Rzec by się chciało, że szkoda, iż tydzień ma tylko pięć dni pracujących - oczywiście dla zapakowanych w akcje.



Europa Zachodnia

Za nami kolejny dobry tydzień na giełdach europejskich, szczególnie jego końcówka. Do połowy tygodnia zarówno wzrosty jak i spadki były równie prawdopodobne. Korekta okazała się być bardzo płytka i indeksy powróciły dynamicznie do wzrostów, odrabiając straty z poprzednich dni. Miniony tydzień potwierdził, że inwestorzy wykorzystują nawet minimalne obsunięcia indeksów giełdowych do dokupowania akcji.

Wzrostom giełdowym towarzyszyły lepsze odczyty danych makroekonomicznych. Pozytywnie zaskoczył analityków odczyt niemieckiego indeksu instytutu ZEW, który odnotował wartość w sierpniu na poziomie 56,1 pkt. przy prognozie 45 pkt. Odczyty PMI usług i przemysłu w Eurolandzie też mieliśmy powyżej prognoz. PMI dla przemysłu 47,9 pkt. (poprzednio 46,3 pkt.), PMI dla usług 49,5 pkt. (poprzednio 45,7 pkt.). Kolejne dane makroekonomiczne będą obarczone pozytywnym efektem bazy co powinno sprzyjać obozowi „byków”.

Biorąc pod uwagę ostatnie zachowania inwestorów podczas korekt można w krótkim terminie spodziewać się dalszych wzrostów. Trzeba jednak mieć na uwadze, że trwające blisko 6 miesięcy wzrosty powinny zostać częściowo skorygowane. Pytanie tylko z jakich poziomów.



Europejskie rynki wschodzące

Euforia nadal trwa. W minionym tygodniu na giełdach europejskich rynków wschodzących zaliczyliśmy kolejne maksimum 52-tygodniowe w Turcji, oraz najwyższy poziom w 2009 r. w Polsce. Na pozostałych rynkach wiodących w regionie oprócz Rosji jesteśmy blisko maksymalnych poziomów z tego roku. Dynamika wzrostów na giełdach światowych od lutego jest porażająca. W przypadku USA mamy największy 6 miesięczny wzrost w powojennej historii. Można się zastanawiać, co może być powodem tak dynamicznych wzrostów na rynku. Wydaje się, że mogą to być medialne opisy sytuacji rynkowej. Świat się nie skończył, więc jest dobrze. Patrząc na obecne komentarze i te z przed sześciu miesięcy można dostrzec jak zmieniła się optyka analityków. Wyniki spółek amerykańskich za IV 2008 r. były oceniane jako słabe mimo, że były o dwadzieścia kilka procent lepsze od wyników za 2 kw. 2009 r., ocenianego, co zadziwiające, jako bardzo dobry i to jeżeli chodzi o zysk netto, na który pozytywny wpływ miały cięcia kosztów. W lutym przy cenach na Wall Street średnio niższych o 50% od dzisiejszych i wynikach lepszych o ponad 20%, analitycy obniżali wyceny spółek. Teraz dwukrotnie wyższe ceny i słabsze wyniki powodują gwałtowną zmianę stanowiska przez zarządzających i analityków. Na rynku dominują rekomendacje kupuj w wielu przypadkach jako krótkoterminowe czy tzw. spekulacyjne. Obecna sytuacja przypomina w wielu aspektach sytuację z marca 2002 r., który kończył dynamiczną korektę w trendzie spadkowym. W przypadku indeksu DAX obecna sytuacja jest wierną kopią rynku w marcu 2002 r. Wtedy również został ogłoszony koniec recesji, prezes rezerwy federalnej potwierdził, że najgorsze już za rynkiem i gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu. Podobna była również poprawa danych makro oczywiście na innym poziomie. Obecną sytuacje poprzez perspektywę figur makro można odbierać jedynie gorzej, w żadnym przypadku lepiej. Np. ogłoszona w marcu 2002 r. stopa bezrobocia za luty wyniosła 5,5% poprawiła się z 5,6% przy oczekiwaniach 5,8%. W sierpniu 2009 r. 9,4% z 9,5% przy oczekiwaniach 9,7%. Istotne jest to, że odtrąbiony koniec recesji w 2002 r. zakończył korektę wzrostową i spowodował w przypadku rynku niemieckiego ponad 50% spadek cen akcji w ciągu następnych 12 miesięcy.



Japonia, Chiny, Indie

Tydzień na japońskiej giełdzie rozpoczął się nienajlepiej. W poniedziałek indeks Nikkei225 stracił ponad 3%, głównie za sprawą obaw o szybkość z jaką uda się odbudować amerykańską gospodarkę. Poniedziałkowych strat nie udało się odrobić do końca tygodnia. Cały tydzień zakończył się stratą 3,4% w stosunku do piątkowego zamknięcia w poprzednim tygodniu. Do takiego wyniku niewątpliwie przyczyniły się spadające kursy akcji japońskich eksporterów, których perspektywy są coraz gorzej postrzegane ze względu na szybo umacniającego się jena. Względem dolara jen umocnił się o około 5% w ciągu ostatnich dziesięciu dni. We wtorek opublikowane zostały dane o japońskim PKB, który wzrósł w drugim kwartale o 0,9%. Był to pierwszy od 5 kwartałów wzrost tego wskaźnika.

Podobnym spadkiem indeksów zakończył się tydzień w Chinach. Indeks Shanghai Composite stracił 2,82%, a indeks Hong Kongu, Hang Seng stracił 2,13% w minionym tygodniu. Był to kolejny tydzień korekty obecnej na Chińskich rynkach od początku miesiąca, ale tym razem spadki wyraźnie wyhamowały, co może zapowiadac odwrócenie trendu w kolejnych tygodniach.

Najlepiej z omawianych indeksów zachował się indyjski BSE 30, który stracił tylko 1,1%, za sprawą wzrostów w końcówce tygodnia.



Surowce

Kontrakty terminowe na ropę Crude zdrożały o 2,5%, natomiast baryłka kosztuje obecnie niespełna 73 dolary. Wszystko za sprawą utrzymującego się pozytywnego sentymentu na rynkach akcyjnych. Oczekiwania co do rychłego wyjścia z zapaści światowej gospodarki są tak rozdmuchane, że inwestorzy w ogóle nie zwracają uwagi na fundamenty. A te nadal pozostają słabe. Niewątpliwym bodźcem do wzrostów były cotygodniowe dane z Departamentu Energii. Pokazały one znaczny spadek zapasów w poprzednim tygodniu, o 8,4 mln baryłek do poziomu 343,6 mln baryłek. Był to najwyższy spadek inwentarza od 15 miesięcy. Analitycy spodziewali się wzrostu zapasów o 1,3 mln baryłek. Tak duży dysonans pozwolił uwierzyć inwestorom, że popyt zaczyna dynamicznie się odradzać, co mocno podnosiło ceny. Należy zwrócić uwagę, że spadek zapasów niekoniecznie może oznaczać zwiększone zapotrzebowanie, gdyż amerykańskie rafinerie po prostu zmniejszyły import surowca do USA. Nie bez znaczenia dla cen „czarnego złota” pozostawał czynnik rynku walutowego, mianowicie osłabiający się dolar do głównych walut. W obecnej sytuacji należy się spodziewać poruszania się cen w okolicach 70 dolarów za baryłkę.

Ceny miedzi na światowych giełdach spadły o ponad 6%, a za tonę surowca w Nowym Jorku płaci się obecnie 6195 dolarów. Spadki wiążą się z danymi z amerykańskiego rynku pracy, które były słabe. Zasiłki dla bezrobotnych nieoczekiwanie wzrosły w zeszłym tygodniu, co ponowiło obawy o amerykańską gospodarkę, a głównie o rynek nieruchomości. Trzeba tu wspomnieć, że sektor budowlany jest największym odbiorcą surowca w USA, a średnio na każdy nowopowstały dom potrzeba aż 181 kilogramów miedzi.

Złoto nadal pozostaje w trendzie bocznym poruszając się pomiędzy 908, a 984 dolarów za uncję. Głównym motorem zmian na tym rynku jest zachowanie amerykańskiej waluty. W związku z tym, że dolar per saldo stracił przez ostatnie 5 dni wobec głównych walut świata to złoty kruszec zyskiwał na wartości. Tydzień kończy się neutralnie na tym rynku, a złoto zdrożało o 0,5%. To nie wnosi niczego nowego do obrazu rynku i kolejny tydzień powinien przynieść zmiany cen w obrębie wspomnianego kanału.



Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:
Zofia Kamińska, Michał Kurpiel, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Tomasz Ray- Ciemięga, Piotr Szcześniak, Kamila Urbańska-Pałac, Konrad Widuliński.