Wywołuje to już zgrzyty w nowopowstałej koalicji chadeków CDU/CSU Angeli Merkel z Wolnymi Demokratami (FDP) Guido Westerwelle. Chociaż obie strony zarzekają się, że będą skupiać się na tym co ich łączy, a nie dzieli. Coraz częściej słychać jednak nad Renem, że publicznemu systemowi opieki zdrowotnej wkrótce zabraknie pieniędzy, a to może spowodować, że będący jego przeciwnikiem praktycznie od zawsze Westerwelle zażąda wręcz zmiany całego systemu, co byłoby piekielnym, choć niespodziewanym zgrzytem w kolacji.

Fundusz Zdrowia upycha kasę w "szufladach"

Fundusz Zdrowia, który gromadzi składki od pracodawców i pracowników, upycha je po różnych „szufladach”, skąd dopiero wypływają do rozmaitych instytucji ubezpieczenia zdrowotnego, a stamtąd na konta szpitali i przychodni. Niestety, w 2010 r. może zabraknąć w nim aż 7,4 mld euro, podało ministerstwo zdrowia. Deficyt powstanie w wyniku spodziewanego wzrostu bezrobocia w kraju (mniej osób będzie płacić składki) oraz rosnących nieustannie kosztów leczenia. Czy rząd federalny zwiększy subsydiowanie Funduszu? - trudno przewidzieć, chociaż faktem jest, że płacona dotychczas składka w wysokości 14,9 proc. zarobków brutto pracowników może ulec podwyżce.

Fundusz Zdrowia to ukochane dziecko kanclerz Merkel. Zaczął funkcjonować z wielką pompą od 1 stycznia br. i zastąpił stary system, w którym m.in. to firmy ubezpieczeniowe wyznaczały poziom składek. Był różny w różnych landach. Po powołaniu Funduszu składki pracowników spadły z 15,5 proc. do obecnego poziomu w połowie br.

Reklama

Guido Westerwelle, jako znany liberał od początku uważał, że nie jest to dobre rozwiązanie, bo prywatni ubezpieczyciele powinni odgrywać większą rolę. Skwapliwie dolał oliwy do ognia, zarzucając jego twórcom „wykreowanie” tak poważnego deficytu. Oburzona pani kanclerz natychmiast ripostowała. – Fundusz Zdrowia nie zwiększa wydatków! - przemówiła ustami rzecznika. Chociaż są tacy, którzy twierdzą, że określając poziom składek, pozbawiono firmy ubezpieczeniowe elastyczności, której tak bardzo potrzebują do zrównoważenia swych finansów. - Myślę, że środowisko troszczące się o nasze zdrowie wykonuje ogromnie ciężką pracę. Mamy nadzieję i spodziewamy się, że CDU wycofa się ze sterowania przez państwo lecznictwa – powiedział publicznie Daniel Bahr, ekspert FDP ds. polityki zdrowotnej.

Władze wpompowały 11,9 mld euro

Nie wiadomo, jaką strategię obierze nowy rząd, aby zasypać dziurę w Funduszu. Władze federalne już wpompowały 11,9 mld euro i planują powiększyć zastrzyk do 14 mld euro do 2012 r. Coraz częściej słychać jednak wezwania, aby nie czekały i uczyniły to już w przyszłym roku. Sceptycy twierdza, że podwyżki składek pracodawców i pracowników nie da się uniknąć. Oba rozwiązania są politycznie niebezpieczne.

Na razie przedstawiciele sektora zajmującego się ochroną zdrowia, w tym firmy ubezpieczeniowe, nie oskarżają Funduszu. – Jeżeli rachunek bankowy ma coraz większy deficyt, to samego rachunku nie należy obwiniać o to - mówi dyplomatycznie gazecie „Sueddeutsche Zeitung” Juergen Graalmann, wiceprezes AOK, jednej z największych firm ubezpieczeniowych zdrowia w Niemczech.

System ochrony zdrowa w Niemczech należy do najdroższych w Europie. Pochłaniał już 10,4 proc. PKB w 2007 r., wynika z danych OECD. W tym samym czasie wydatki Francji osiągnęły poziom 11 proc. PKB, a w Stanach Zjednoczonych nawet 16 proc. PKB. Teraz mogą być w USA jeszcze wyższe. Nowy program zdrowotny prezydenta Baracka Obamy, zakładający zapewnienie opieki wszystkim Amerykanom, ma kosztować podatnika 829 mld dolarów, chociaż początkowo mówiono nawet o 1,2 bln dolarów. Ogromny deficyt budżetowy Wuja Sama przyhamował te „szlachetne”, jak mówią demokraci, bądź „rozrzutne”, jak twierdzą republikanie - zamiary.

ikona lupy />
Wydatki na ochronę zdrowia / Inne