Tegoroczne przychody z prywatyzacji mogą być o połowę mniejsze od planowanych - alarmują eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Z ich szacunków wynika, że w tym roku mogą one wynieść około 6 mld zł, a nie, jak zakładał resort skarbu, 12 mld zł. Specjaliści uważają jednak, że "załamanie" planu prywatyzacyjnego nie będzie szokiem dla finansowania deficytu sektora finansów publicznych.

Minister skarbu Aleksander Grad przyznał w ostatnich dniach, że nie ma szans na to, by Ministerstwo Skarbu Państwa uzyskało w tym roku przychody z prywatyzacji na poziomie 12 mld zł. Przyczyną jest niezrealizowanie projektu dotyczącego prywatyzacji Enei. W połowie października niemiecki koncern energetyczny RWE AG nie złożył wiążącej oferty kupna większościowego pakietu akcji Enei, należących do Skarbu Państwa, a był jedynym oferentem. Tegoroczne przychody z prywatyzacji osiągnęły dotychczas ok. 4,2 mld zł.

Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka podkreślił w rozmowie z PAP, że "załamanie planu prywatyzacyjnego w tym roku nie będzie dużym szokiem dla finansowania deficytu sektora finansów publicznych, ponieważ wpływy z prywatyzacji miały finansować tylko jego drobną część". Podkreślił jednak, że potrzeby pożyczkowe rządu są duże, skoro resort finansów szacuje, iż deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w całym roku 6,3 proc. PKB. To oznacza, że będzie on wyższy o blisko 40 mld zł niż w roku ubiegłym - dodał.

Gomułka uważa, że dużo ważniejsze jest to, czy zostanie zrealizowany plan prywatyzacji na przyszły rok. "Należy przypuszczać, że to, co się nie udało w tym roku, zostanie zrealizowane w przyszłym. Myślę tu m.in. o prywatyzacji Enei. Resort skarbu chce przesunąć tę prywatyzację na 2010 r., a nie jej zaniechać. Przesunięcie zwiększa szanse wykonania przyszłorocznego planu, czyli przychodów na poziomie 25 mld zł. Tak naprawdę chodzi o osiągnięcie przez Ministerstwo Skarbu Państwa łącznych wpływów z prywatyzacji za ten i przyszły rok w wysokości około 35 mld zł. Jeżeli to się uda, to jest duża szansa, że pod koniec przyszłego roku dług publiczny nie przekroczy poziomu 55 proc. PKB." - wyjaśnił ekspert BCC.

Gomułka podkreślił, że rząd przeznacza bezpośrednio na finansowanie deficytu sektora finansów publicznych 40-50 proc. przychodów z prywatyzacji. Wpływy z tego tytułu trafiają m.in. w 40 proc. na Fundusz Rezerwy Demograficzny, z którego środki idą na uzupełnienie niedoborów w systemie emerytalnym, spowodowanych przyczynami demograficznymi.

Reklama

Ekspert BCC zaznaczył, że potrzeby pożyczkowe rządu w przyszłym roku - według projektu ustawy budżetowej na 2010 r. - mają wynieść ponad 80 mld zł, pomimo założonych dużych wpływów z prywatyzacji. Ocenił, że deficyt sektora finansów publicznych w przyszłym roku wyniesie ok. 100 mld zł. "Wpływy z prywatyzacji nie odgrywają decydującej roli w finansowaniu potrzeb pożyczkowych rządu. Niewątpliwie jednak mogą pomóc w tym, by nie został przekroczony próg ostrożnościowy 55 proc. relacji długu publicznego do PKB" - podkreślił.

Gomułka szacuje, że tegoroczne przychody z prywatyzacji mogą wynieść około 6 mld zł, "skoro w tym roku nie udało się sprywatyzować Enei, która miała przynieść dla budżetu 5-6 mld zł".

Podobnego zdania jest Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. "Jeżeli tegoroczne przychody z prywatyzacji zredukujemy o wpływy, które miała przynieść sprzedaż należących do Skarbu Państwa akcji Enei, to należy szacować, że wyniosą one około 5-6 mld zł mniej" - podkreślił Jabłoński.

Ekspert Centrum im. Adama Smitha widzi jednak szansę na przyspieszenie prywatyzacji w drodze aukcji. "Jest jeszcze wystarczająco dużo czasu do końca roku, by wrócić do prywatyzacji licytacyjnej mniejszych przedsiębiorstw. Z tego tytułu budżet mógłby zyskać nawet dodatkowe 2 mld zł" - powiedział Jabłoński. Dodał, że chodzi o sprzedaż około 100 małych i średnich firm państwowych.

Prywatyzację w drodze aukcji umożliwia nowelizacja ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji z 19 grudnia 2008 r., dzięki której inwestorzy mogą kupować całe spółki, a nie jak wcześniej do 10 proc. udziałów.

Ostatnio jednak resort skarbu odwołał kilka aukcji, gdyż inwestorzy nie złożyli żadnych ofert.

Według Jabłońskiego, niższe przychody z prywatyzacji mogą oznaczać wyższy deficyt budżetowy o kilka mld zł od zakładanego, który ma sięgnąć około 27,2 mld zł. "Trudno będzie pokryć tę lukę przychodami podatkowymi, bo one będą i tak mniejsze od zakładanych" - podkreślił.

Program prywatyzacji na lata 2009-2010 zakłada przychody w tym roku na poziomie 12 mld zł, a w przyszłym 25 mld zł. Do końca roku powinna być ukończona prywatyzacja pierwszej grupy spółek Wielkiej Syntezy Chemicznej, zrzeszającej Ciech SA, Zakłady Azotowe w Tarnowie oraz Zakłady Azotowe w Kędzierzynie-Koźlu. W listopadzie powinien nastąpić debiut Polskiej Grupy Energetycznej. Trwa także proces prywatyzacji Giełdy Papierów Wartościowych.

Z informacji MSP przesłanych PAP wynika, że resort zaplanował blisko 180 procesów prywatyzacyjnych na ten rok i prawie 400 do końca 2010 r. Rzecznik MSP Maciej Wewiór powiedział PAP, że z powodu kryzysu finansowego część projektów resort przesunął na trzeci i czwarty kwartał tego roku lub przełom 2009 i 2010 r.

"Na ten rok zaplanowaliśmy m.in. prywatyzację Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy, Zakładu Produkcyjno-Remontowego Energetyki Jedlicze. Warto również pamiętać o resztówkach, które posiada MSP, a których sprzedaż uzależniona jest od sytuacji rynkowej. Jeżeli otrzymamy ciekawą propozycję od Domów Maklerskich nie jest wykluczone, że zdecydujemy się sprzedać którąś z resztówek wcześniej niż w 2010 r." - podkreślił rzecznik.