Ostatnie dni i tygodnie poprawiły nastroje w Kopeksie. Firma wygrała dwa poważne kontrakty. Największym jest budowa nowego szybu dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej za 180 mln zł oraz szyb zakontraktowany przez Katowicki Holding Węglowy (KHW) o wartości 75 mln zł. – Zleceń na roboty mamy w tym roku w kraju dużo więcej niż w poprzednich latach – mówi Marian Kostempski, prezes Kopeksu.
Dzięki nim spółka ratuje swój portfel zamówień, od kiedy Rosjanie w ostatnich miesiącach wstrzymali większość inwestycji w górnictwie z powodu braku pieniędzy. Zamrożony został nawet kluczowy projekt rozbudowy zagłębia w Chabarowsku, z którego węgiel mieli odbierać Chińczycy. – To uderzyło bezpośrednio w nas – mówi nam Marian Kostempski.
Teraz firma próbuje się ratować sprzedażą na polskim rynku, który do tej pory nie był dla niej priorytetem. Chodzi zarówno o prace wykonawcze, jak i dostawy sprzętu. Poza Kopeksem o polskie kopalnie biją się rodzimy Famur oraz amerykański Joy i austriacki Vest Alpine. Rynek jest umiarkowanie chłonny na taki sprzęt. Kompania Węglowa (KW) tylko w tym roku wyda na inwestycje 900 mln zł, z czego niewielką część stanowi sprzęt.
– Kupujemy przede wszystkim od krajowych dostawców, ponieważ są konkurencyjni cenowo – deklaruje Zbigniew Madej, rzecznik KW.
Reklama
Jednak mimo takich deklaracji KW i dobrych chęci Kopeksowi trudno jest w tym roku w pełni uzupełnić ubytki zamówień z rosyjskiego rynku. Jak mówi Tomasz Konik, ekspert Deloitte, w tej chwili rynek sprzętu nie jest łatwy, ponieważ polskie spółki węglowe znacznie więcej wydają na bezpieczeństwo w kopalniach niż na same maszyny wydobywcze. Z tego powodu Kopex poza Polską uaktywnił się także na dość odległych rynkach – w Chinach, Argentynie, RPA, Indonezji i Australii. Na Antypodach kupił nawet w ostatnich dniach firmę Wartah, specjalizującą się w produkcji systemów eksploatacji węgla używanych wyłącznie w Australii i w RPA.
Zdaniem Tomasza Konika obecna aktywność Kopeksu w kraju jest przejściowa. Przekonuje, że główna aktywność powinna być skierowana na zagranicę. – Tam może więcej zarobić, sprzedając usługi projektowania, budowy i wyposażenia całej kopalni. Takich zleceń w Polsce nie dostanie – twierdzi Tomasz Konik.