Iran prawdopodobnie zrezygnuje z dolara jako waluty rezerwowej. Jak poinformowała agencja Mehr News, powołując się na źródło w Organizacji Promocji Handlu, przedstawiciele władz tego kraju zwrócili się ostatnio do Japonii w sprawie zapłaty za ropę w jenach japońskich. Według ekspertów to sygnał, że Iran chce przyczynić się do zdetronizowania amerykańskiego pieniądza. To plan, który może liczyć również na poparcie innych państw – producentów ropy naftowej, w tym głównie Rosji, Wenezueli i Ekwadoru. Grupa tych krajów chciałaby, żeby światową walutą numer jeden stał się jen, euro bądź chiński juan. Analitycy nie mają wątpliwości, że do takiego rozwiązania państwa te będą przekonywać również Japończyków i Chińczyków.

Prezydent Iranu Mahmoud Ahmadineżad już wcześniej zalecił stosowanie przeliczeń rezerw walutowych w euro, a nie dolarach. Ponadto Iran, podobnie zresztą jak wspomniana Wenezuela, za sprzedaż ropy pobiera już opłaty w euro. Działa tam nawet Irańska Giełda Naftowa, na której obrót ropą i gazem rozliczany jest w walutach innych niż dolar amerykański. Choć nie tylko w euro. Kraj ten od października 2007 r. 85 proc. swojej ropy rozlicza także w walutach krajów arabskich. Teraz planuje denominowanie pozostałych 15 proc. w kolejnych walutach konkurencyjnych dla dolara, w tym właśnie w jenach, jak również dirhamach Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kto wie, czy decyzje Iranu nie będą miały fundamentalnego znaczenia dla przyszłości dolara jako waluty globalnej. Zdaniem Sławomira Dębowskiego, głównego analityka portalu inwestycyjnego Globtrex.com, upadek pozycji dolara na świecie zapoczątkowany będzie właśnie na rynku surowców. Obecnie rozliczenia miedzi, złota, srebra, ropy naftowej czy gazu prowadzone są właśnie w dolarach. – Tu zmiany mogą zajść najłatwiej i najszybciej. Pierwszy krok do odejścia od dolara jako waluty rezerwowej zapewne będzie wykonany właśnie na rynku naftowym – tłumaczy nasz rozmówca.

Według niego może być jednak problem ze znalezieniem zastępstwa dla dolara. – Koszyk walut jest powszechnie krytykowany, natomiast zdecydowanie się na jedną walutę może doprowadzić do braku zgody wśród państw handlujących surowcami. Bo na przykład dlaczego euro a nie jen – zastanawia się Sławomir Dębowski.
Jak dodaje koszyk, z wciąż mocną pozycją dolara oraz z udziałem euro, jena i jeszcze jedną lub dwoma innymi walutami mógłby być kompromisowym rozwiązaniem. Analityk Globtreksu zaznacza, że zmiany w rozliczaniu surowców mogą zajść nawet w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat.

Eksperci są jednak podzieleni co do przyszłości dolara i możliwości całkowitego zastąpienia go koszykiem walut lub euro. Poważną przeszkodą oprócz ekonomii jest tradycja panująca w światowym handlu surowcem. Jak tłumaczy Maciej Janiec, niezależny analityk, ceny ropy naftowej na całym świecie ustala się na podstawie notowań trzech głównych giełd – londyńskiej IPE, amerykańskiego WTI na nowojorskiej giełdzie NYMEX oraz saudyjskiego Dubaju. Żaden z tych krajów nie jest tymczasem zainteresowany zmianą waluty.

Reklama