– Zmieniamy się: odchodzimy od roli ośrodka, gdzie ludzie po prostu ukrywają swoje niewiadomego pochodzenia pieniądze i stajemy się europejskim, zróżnicowanym centrum finansowym – mówi Peter Carauna, szef tamtejszego rządu. – Jest to już w 98 proc. gotowe.
Gibraltar to jedno z dziewięciu zależnych od Wielkiej Brytanii terytoriów, które zyskały sobie opinię „rajów podatkowych”. Jak jednak uznano w opublikowanym w październiku raporcie rządowym, muszą dostosować się one do międzynarodowych wymogów w zakresie przejrzystości podatkowej, regulacji finansowych, a także traktowania przestępstw finansowych.
Rząd Gibraltaru twierdzi, że spełni te wymogi. W przyszłym roku znika „wyjątkowy status podatkowy”, który zwalniał firmy z opodatkowania, wprowadza się natomiast podatek dochodowy od przedsiębiorstw (10 proc.). Gibraltar podpisał poza tym już 13 porozumień o wymianie informacji podatkowych i podpisuje kolejne.
Reklama
Peter Caruana, który jest także ministrem finansów, twierdzi, że Gibraltar, podobnie jak Irlandia, ma prawo konkurować z innymi krajami UE za pomocą niskich podatków.
Na razie nie przewiduje się tam wprowadzenia VAT ani podatku od zysków kapitałowych.
– W Europie powinna się odbyć dyskusja o tym, czy utrzymywanie niskich podatków jest równoznaczne z byciem rajem podatkowym. To przecież coś całkiem innego, a wiele nowych krajów członkowskich ma bardzo niskie podatki. Gibraltar chce po prostu skopiować ten model – mówi Peter Caruana.