Jedynie na największych spółkach, KGHM i PEKAO, toczyła się walka o utrzymanie cen powyżej ostatnich dołków, które broniły przed dalszą przeceną tych papierów. Znaczenie tych ruchów było jedna drugorzędne, bo największe zmiany rynek doświadczył po 15:10, a więc po rozpoczęciu rozliczania kontraktów terminowych.

Ostatnia godzina to trzykrotny wzrost obrotów i zmienności. Dużym sukcesem popytu jest fakt, że WIG20 nie dotarł do 2300 pkt., choć dzień zakończyliśmy spadkiem, który od szczytów z początku grudnia oddala nas o 5 proc. Nie jest to wartość duża, ale mam za sobą już drugi spadkowy tydzień z rzędu praktycznie oddany przez popyt bez walki. Opierając się na „nowym” bieżącym kontrakcie marcowym można oczekiwać dziś pozytywnego otwarcia. Odrobinę powinny pomagać w tym piątkowe wydarzenia w Stanach, gdzie byki w samej końcówce doprowadziły do 0,5 proc. wzrostu. Ponadto spokój na rynkach, a więc szansę na stabilizację zwiększa brak zmian na rynku walutowym. Chociaż dolar po ostatnim umocnieniu się i przełamaniu poziomu 1,4350 ma otwartą drogę nawet do 1,4050 to na razie nie widać chęci kontynuacji tego ruchu. Dla giełd to bardzo dobra informacja, ponieważ biorąc pod uwagę, że obecny tydzień to zaledwie trzy dni handlu, zmniejszy to aktywność. Przy stabilnych pozostałych rynkach WIG20 nie będzie wychodzić przed szereg, więc szanse na wybicie z ostatniej konsolidacji do końca roku wyraźne maleją. Na razie jasne jest, że na giełdę Św. Mikołaj już nie zawita.

Dziś informacji ze strefy makro będzie jeszcze mniej niż w piątek. Wtedy inwestorzy dostali pozytywny impuls po odczycie indeksu IFO z Niemiec. Wskaźnik okazał się zgodny z oczekiwaniami i nie wpłyną na panującą atmosferę nawet odrobinę, ale warto zauważyć, że rośnie już 10 miesięcy z rzędu i jest najwyżej od sierpnia 2008 roku, czyli upadku Lehman Brothers. Co ciekawe rynkom umknęła znacznie ciekawsza informacja jaką było podanie przez szefa PIMCO (największy na świecie fundusz obligacji) informacji, że utrzymują oni największą od pozycję gotówkową od czasów upadku Lehmana, ponieważ przewidują wzrost stóp procentowych. Dziś na takie niespodzianki nie ma co liczyć i dominujący powinien być nastrój przedświątecznego wyczekiwania na koniec roku.