Wprawdzie wzrostowych dokonań azjatyckich indeksów, które zyskiwały dziś na wartości ponad 2 proc., nie udało się przenieść na Stary Kontynent, ale po południu na większości czynnych giełd przeważali kupujący akcje. Londyński FT-SE, frankfurcki DAX oraz paryski CAC40 rosły o ok. 0,2 proc. Popytową cześć rynku wspierały dane o drugorzędnym znaczeniu dla inwestorów, takie jak odczyt indeksu Sentix (poprawa z -8,2 do -7 pkt) oraz produkcja przemysłowa w Niemczech, która pomimo styczniowych mrozów wzrosła o 2,2 proc. w ujęciu do poziomu sprzed roku. Po pierwszej godzinie handlu na Wall Street tamtejsze indeksy zmagały się z ustalonymi w piątek lokalnymi szczytami, a na rynku walutowy euro podejmowało próbę odrabiania strat i przebicia poziomu 1,37 USD.

Na warszawskim parkiecie WIG20 i WIG kończyły notowania o 0,7 i 0,6 proc. powyżej poziomów z końca ubiegłego tygodnia, lecz w dalszym ciągu inwestorom brakuje zdecydowania. Płynność, pozostawiająca w ostatnich dniach sporo do życzenia, stwarza największym graczom okazję do szybkiego wchodzenia i wychodzenia z rynku. Przykłady takiego zachowania obserwowaliśmy tuż przed południem, kiedy w ciągu kilkunastu minut WIG20 spadł o ponad 20 pkt oraz tradycyjnie już na końcowym fixingu, kiedy nastąpił ruch o podobnej sile w drugą stronę. Dzięki temu ostatniemu posunięciu któregoś z funduszy inwestycyjnych na rynek trafiło ok. 150 mln PLN i obroty na całym parkiecie wzrosły do 1,2 mld PLN.

Złoty w poniedziałek zachowywał się stabilnie. Po południu euro można było kupić za 3,86 PLN, a kurs dolara osiągnął 2,82 PLN. Niewątpliwie z trwającego trendu cieszą się kredytobiorcy spłacający zobowiązania we frankach - szwajcarską walutę w ciągu dnia wyceniano na mniej niż 2,64 PLN.

Z wypowiedzi przedstawicieli największych banków centralnych wynika, że obecne kursy nastręczają problemów różnym grupom interesów. Wkrótce Bank Japonii w trosce o eksporterów może rozpocząć starania o osłabienie jena, tajemnicą nie są interwencje SNB, dbającego o korzystny kurs franka względem euro, a jakby tego było mało, dzisiaj przewodniczący chińskiego banku centralnego zasugerował, że polityka kursowa względem juana, polegająca na powiązaniu wartości tej waluty z dolarem, ulegnie zmianie.

Reklama