"W praktyce oznacza to, że muszą każdorazowo występować z wnioskiem do urzędu o podwyżki cen energii dla gospodarstw domowych i bez jego zgody nie mogą zmieniać cenników"- czytamy w gazecie.

Do tej pory, od ponad dwóch lat, zarówno niemiecka RWE, która obsługuje odbiorców w Warszawie, jak i szwedzki Vattenfall zaopatrujący Górny Śląsk, zmieniały cenniki dowolnie, nie oglądając się na opinie URE, uznając za wiążącą decyzję poprzedniego prezesa urzędu z października 2007 r. o uwolnieniu cen energii dla odbiorców indywidualnych. Stanowisko obu koncernów potwierdził sąd.

URE wyjaśnił, że postanowił skorzystać z przysługującego mu prawa do ponownego nałożenia obowiązku taryfowego, a jako powód podał fakt, że polski rynek nie jest konkurencyjny. "Trudno go za taki uznać, skoro w efekcie konsolidacji (branży energetycznej - red.) mamy taką strukturę, a nie inną" - powiedział cytowany w "Rz" wiceprezes URE Marek Woszczyk. Według niego, w efekcie brakuje odpowiedniej liczby ofert dla odbiorców indywidualnych, a pozycja negocjacyjna klientów w starciu z dużymi firmami - sprzedawcami energii - jest wyjątkowo słaba.

Według "Rz", w Vattenfall Polska nikt nie chciał komentować zaistniałej sytuacji. Rzecznik firmy Łukasz Zimnoch powiedział tylko, że spółka czeka na oficjalne zawiadomienie z urzędu i argumentację.

Reklama

Bardziej zdecydowane jest RWE Polska, które nie zgadza się z decyzją URE, bo jest bezpodstawna. Ponadto, zdaniem spółki, rynek energii jest konkurencyjny, gdyż wszyscy klienci mają prawo do zmiany sprzedawców energii elektrycznej.

W styczniu URE zatwierdził taryfy na sprzedaż energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Średni wzrost cen energii dla tych odbiorców wyniesie 5,8 proc.

Na początku września 2009 roku URE zrezygnował z zapowiadanego wcześniej zwolnienia przedsiębiorstw energetycznych z obowiązku przedkładania do zatwierdzenia taryf dla energii elektrycznej sprzedawanej gospodarstwom domowym (tzw. grupa G).