Porozumienie w tej sprawie zawarły dwie główne siły polityczne kraju: socjaliści i prawicowy Partido Popular. Zgodnie z umową od 2020 r. łączny deficyt budżetowy władz centralnych oraz 17 regionów kraju nie może w trakcie całego cyklu ekonomicznego przekroczyć 0,4 proc. PKB (0,26 proc. PKB przypada na Madryt, a 0,14 proc. PKB na władze samorządowe). W przyszłym roku królestwo będzie miało dług odpowiadający przeszło 70 proc. jego PKB, który przez wiele kolejnych lat trzeba będzie spłacać. W praktyce oznacza to, że hiszpański budżet będzie musiał mieć nadwyżkę albo kraj będzie się musiał szybko rozwijać, aby uzyskać większe niż dziś wpływy fiskalne.
Na razie ani jeden, ani drugi z tych warunków nie są spełnione. To zaś powoduje rosnące zaniepokojenie rynków finansowych. Na początku sierpnia Europejski Bank Centralny zaczął kupować hiszpańskie obligacje, aby powstrzymać wzrost ich rentowności, co mogłoby postawić kraj na skraju bankructwa. Zmiana konstytucji, pierwsza od odsunięcia od władzy generała Franco i przyjęcia nowej ustawy zasadniczej w 1978 r., ma uspokoić rynki finansowe.
– Prędzej czy później zostaną przyjęte wspólne regulacje dotyczące dyscypliny finansów publicznych w ramach Unii. Do tego czasu musimy tak przygotować hiszpańską gospodarkę, aby była uważana za jeden w najpewniejszych krajów strefy euro – powiedział sekretarz ds. ekonomicznych Partido Popular (PP) Alvaro Nadal.
Reklama
Według sondaży Partido Popular po wyborach parlamentarnych 20 listopada przejmie władzę. Zmiana ustawy zasadniczej ma zostać przeprowadzona już po wyłonieniu nowego rządu.
ikona lupy />
Flaga Hiszpanii na placu Kolumba (Colón) w Madrycie. / Bloomberg / Denis Doyle