Moskiewska giełda zyskała 7 proc. (dla porównania: WIG20 urósł w piątek o nieco ponad 2,5 proc.).
Nic dziwnego, że do inwestowania w Rosji namawiają znani inwestorzy, tacy jak Jim Rogers, w przeszłości wspólnik George’a Sorosa. – Rosyjskie władze wykonują olbrzymią pracę, by zachęcić inwestorów do powrotu do ich kraju. Powołały specjalny fundusz, którego środki mają lokować w krajowe aktywa wspólnie z zagranicznymi inwestorami. Tymczasem akcje rosyjskich firm są bardzo tanie. To może być świetny moment do inwestycji na tym rynku – stwierdził kilka dni temu w wywiadzie dla CNBC Rogers.
Nie wszyscy analitycy mają jednak równie optymistyczne podejście do Rosji. John-Paul Smith, główny strateg Deutsche Banku ds. rynków wschodzących, stwierdził, że kraje BRIC, w tym Rosja, to „inwestycyjna katastrofa”. Rekomenduje on niedoważanie w portfelu rynków wschodzących BRIC kosztem USA.
Sam Rogers również dostrzega minusy rosyjskiego rynku. Przyznał, że nie podoba mu się uzależnienie wyników tamtejszych firm od rynku surowców, a szczególnie ropy i gazu. – Ciekawym rozwiązaniem może być na przykład inwestycja w rosyjską walutę, rubla – zwrócił uwagę Rogers.
Reklama
Polski inwestor może lokować pieniądze na rynku rosyjskim przede wszystkim poprzez fundusze inwestycyjne. Ma do wyboru produkty ośmiu firm. W tym roku najwyższą stopą zwrotu może się pochwalić fundusz BNP Paribas L1 Equity Russia (16,8 proc.). W dłuższej, bo 3-letniej perspektywie, to właśnie ten fundusz ma najlepsze wyniki – średniorocznie zarabia 15,3 proc. Najsłabiej w tym roku wypada Arka Prestiż Akcji Rosyjskich (2,7 proc.). Od początku roku indeks MICEX urósł o 9,12 proc. Najniższe opłaty za zarządzanie (1,5 proc. w skali roku) pobierają JP Morgan Russia i wymieniony już fundusz BNP Paribas.
Dług publiczny Rosji w relacji do PKB wynosi 9,6 proc. (dla przykładu: w USA ponad 103 proc., a w Japonii 211,7 proc.). Inflacja spadła do poziomu najniższego od 20 lat. W sierpniu br. Rosja wstąpiła do Światowej Organizacji Handlu.
ikona lupy />
Indeks MICEZ (pkt) / DGP