Ograniczenia bonusów dla finansistów wejdą w życie od nowego roku.

Ministrowie finansów krajów Unii Europejskiej poparli wczoraj cięcia w bonusach dla pracowników sektora finansowego, ustalone w ramach osiągniętego w nocy z ub. środy na czwartek kompromisu. To jeden z nielicznych przypadków, gdy taką regulację udało się uzgodnić w ramach całej Unii, mimo że od początku kryzysu politycy mówili o potrzebie całościowej regulacji sektora finansowego.

Zgodnie z porozumieniem pracownicy banków będą mogli otrzymać w bonusach tylko tyle, ile wynosi ich roczne uposażenie. W wyjątkowych sytuacjach za zgodą akcjonariuszy suma ta może ulec podwojeniu. Efektywnie górny pułap zarobków ustawiony jest jednak trochę wyżej, bowiem spod regulacji wyjęto 5-letnie opcje na akcje.

Przeciwko ograniczeniom była Wielka Brytania, ale brytyjski minister finansów George Osborne i tak na obecnym etapie już nie mógł nic zrobić, bowiem Ecofin decyzje podejmuje większością głosów. Zresztą Osborne już wcześniej zapowiedział, że „byłby głupi”, przeciwstawiając się regulacji.

Burmistrz Londynu Boris Johnson nazwał cięcia „najgłupszą rzeczą, jaką Europa widziała od czasów Dioklecjana, który chciał regulować ceny warzyw”. Nic dziwnego, że tak uważa – bonusy w City mają się dobrze. Barclays zamierza w tym roku przeznaczyć na dywidendę 800 mln funtów ze swojego zysku. Dla porównania na bonusy pójdzie 1,8 mld funtów.

Reklama

Mniejsze bonusy dla top-finansistów

Regulacja nie dotknie wszystkich pracowników banków, lecz menedżerów wyższego szczebla i risk takerów, czyli m.in. traderów.

Regulacja ma dotyczyć od 300 do 500 pracowników w każdym wielkim banku, w samym Londynie będzie to 5 tysięcy osób, zależnie od tego, jak doprecyzowana zostanie definicja risk takera. Prawo musi być jeszcze zatwierdzone przez rządy poszczególnych państw i przegłosowane na sesji 15–18 kwietnia, ale uważa się, że to tylko formalność.

Prawo w życie weszłoby z początkiem 2014 r. Konsensus to wielkie zwycięstwo Parlamentu Europejskiego, który uzależnił poparcie dla dyrektywy CRD-IV od cięć w bonusach.

Dyrektywa to krok milowy w regulacji sektora finansowego, wdraża bowiem ustalenia kompromisu Bazylea III, wyraz światowych ustaleń na rzecz stabilności sektora bankowego. Konsultacje nad dyrektywą trwały cztery lata.

Będzie poddana pod głosowanie w Brukseli 21 maja. Dyrektywa CRD-IV przede wszystkim nakłada na banki cięższe obowiązki związane z kapitałem. Podstawowy kapitał bankowy podniesiono z 2 do 7 proc. Obecnie bank, mając 2 zł kapitału, może pożyczyć 100 zł. Po wejściu w życie CDR, żeby pożyczyć 100 zł, będzie musiał mieć 7 zł albo obciąć kredytowanie do 28 zł.

Nie we wszystkich działaniach mających na celu pokryzysową reformę sektora finansowego kraje europejskie były dotychczas zgodne. Na niczym spełzła próba wprowadzenia we wszystkich krajach Unii podatku od transakcji finansowych. Najgłośniej protestowały przeciw temu ponownie Wielka Brytania i Szwecja. Ostatecznie podatek wprowadziło u siebie 11 krajów, w tym Niemcy, Francja i Hiszpania.

Będzie wynosił 0,1 proc. w przypadku transakcji obejmujących akcje i obligacje, a 0,01 proc. w przypadku instrumentów pochodnych. Podobnie z unijnym paktem fiskalnym, którego celem jest stabilizacja finansów publicznych państw członkowskich i który wprowadza kary za nadmierny deficyt budżetowy.

Nie udało się tego uzgodnić na forum całej Unii, co umożliwiłoby wpisanie postanowień do traktatów unijnych. Pakt tym samym ma formę umowy międzyrządowej pomiędzy tymi państwami, które zdecydowały się do niego przystąpić. Jego stronami jest 25 państw, czyli wszystkie oprócz Wielkiej Brytanii i Czech.