Z 39 odwiertów zaplanowanych na 2013 rok, tylko dwa zostały wykonane do maja – wynika z danych resortu środowiska.

Rząd chce, by firmy poszukujące gazu łupkowego w Polsce obowiązkowo podejmowały współpracę z państwową spółką jako partnerem produkcyjnym. Jak wynika z szacunków Ernst&Young, byłaby to kolejna danina na rzecz państwa, które w takim scenariuszu zabierałoby koncernom nawet 80-proc. zysków z wydobycia.

“To, co się tu dzieje to – jak to mówią Polacy – dzielenie skóry na niedźwiedziu” – komentuje Tom Maj, który odpowiadał za projekty kanadyjskiego Talisman Energy w Polsce. Koncern w tym miesiącu zdecydował się wycofać z polskiego rynku. „To bardzo szkodliwe dla całego projektu poszukiwań gazu łupkowego w Polsce, czego dowodem jest niewielka liczba odwiertów wykonanych w ciągu ostatnich kilku miesięcy” – dodaje.

Nadzieje na łupkowy boom przyciągnęły do Polski koncerny z całego świata. Według pierwszych szacunków, na terenie naszego kraju miały się znajdować największe w Europie złoża gazu z łupków. Marzeniem premiera Donalda Tuska było rozpoczęcie wydobycia gazu z własnych źródeł i chociaż częściowe uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego surowca. Zagraniczne koncerny zaczęły jednak pakować swoje walizki i uciekać z Polski.

Reklama

>>> Czytaj też: Gaz łupkowy: Pękła gazowa bańka, koncerny uciekają z Polski

W tył zwrot

W czerwcu ubiegłego roku jako pierwszy opuścił Polskę Exxon Mobil. Wystarczającym argumentem dla amerykańskiej spółki były rozczarowujące wyniki pierwszych odwiertów poszukiwawczych. Parę tygodni temu decyzję o ucieczce z Polski podjął kanadyjski Talisman i amerykański Marathon Oil. Ten ostatni zastanawia się teraz, co zrobić z posiadanymi 11 licencjami na poszukiwania gazu w Polsce. Mniejszościowym udziałowcem w 10 z nich jest spółka Nexen kupiona niedawno przez chiński koncern Cnooc.

Wyjście z Polski spółek Talisman i Marathon nie oznacza fiaska poszukiwań w Polsce – uspokaja Piotr Woźniak, wiceminister środowiska. Jak zapewnia, prace na licencjach należących do tych spółek będą kontynuowane.

Polski rząd przyznał ponad 100 licencji około 24 koncernom poszukującym gazu łupkowego. W sumie, firmy te mają przeprowadzić ponad 300 odwiertów w poszukiwaniu surowca. Koszt prac poszukiwawczych ma oscylować w granicach 4,5 mld dol. W 2011 roku amerykańska agencja Energy Information Administration szacowała, że Polska dysponuje największymi w Europie zasobami gazu łupkowego sięgającymi 5,2 bln metrów sześciennych. To około jedna piąta zasobów, które kryją się pod powierzchnią Stanów Zjednoczonych. Szacunki te zostały jednak mocno zredukowane.

Przy obecnym tempie przeprowadzania wierceń, miną dekady zanim obiecane 300 otworów zostanie ukończonych i będzie można na ich podstawie ocenić, czy kraj może być gazowo samowystarczalny.

>>> Czytaj więcej: Zagraniczne firmy wycofują się z szukania gazu łupkowego w Polsce. Bo się nie opłaca

Nigdy nie było podstaw do przesadnego optymizmu

“Która firma wejdzie do Polski i zainwestuje miliardy dolarów w celu “spieniężenia” gazu łupkowego, jeśli rząd zamierza zabrać firmom olbrzymią część zysków?” – mówi John Buggenhagen, który w poniedziałek złożył rezygnację ze stanowiska dyrektora ds. wydobycia w polskim oddziale San Leon Energy. Buggenhagen twierdzi, że decyzje o rezygnacji podjął z powodów osobistych.

Tom Maj, który działał w Polsce z ramienia Talisman Energy od września 2010 roku, twierdzi, że w Polsce nigdy nie było podstaw do przesadnego optymizmu lub pesymizmu w sprawie łupków.

“Poszukiwania surowców na nowych rynkach są zawsze ekstremalnie ryzykownym i kosztownym przedsięwzięciem” – mówi Maj, który na dobre zamknął polskie biuro Talismana 10 maja.

„Mimo to, dane geologiczne były obiecujące. Co więcej, warunki rynkowe były atrakcyjne – stosunkowo wysokie ceny gazu w Europie, dostęp do rynku i infrastruktury i oczywiście poczucie, że projekt ma silne poparcie wewnętrzne w państwie z powodów geopolitycznych” – dodaje.

>>> Czytaj też: Talisman wycofuje się z Polski. San Leon przejmuje jego aktywa i koncesje

Uwikłani w dziwne dyskusje

Rzeczywistość okazała się jednak inna. Poszukiwania gazu stały się bardziej skomplikowane z geologicznego punktu widzenia, wymagały więcej cierpliwości i więcej nakładów inwestycyjnych. Branża łupkowa spodziewała się w tej sytuacji większego wsparcia i zachęt ze strony polskiego rządu. „Zamiast tego, sprawy poszły w zupełnie innym kierunku” – mówi Maj.

„Zostaliśmy uwikłani w dziwną dyskusję wokół regulacji, opodatkowania i uczestnictwa państwa w projekcie wydobycia gazu łupkowego. Wszystko to zdawało się mieć minimalny związek z realiami i z etapem cyklu inwestycyjnego, na którym się znajdujemy, a także z relacją potencjalnych zysków do ponoszonego ryzyka” – mówi Bloomberhowi Maj.

80 proc. zysku dla państwa

Exxon wycofał się z Polski po tym, jak geolodzy w Polsce zredukowali szacunki dotyczące zasobów gazu z łupków w Polsce. Obecnie mówi się o około 4–76 mld m sześc. gazu z łupków, które w optymistycznym scenariuszu wystarczą na około 50 lat konsumpcji.

Oliwy do ognia dolał rząd, który w październiku zeszłego roku zapowiedział, że zamierza podnieść opodatkowanie od wydobycia ropy, gazu i węglowodorów do 40 proc. zysków koncernów. Osobny rządowy projekt zakłada, że udziałowcem każdego projektu wydobywczego ma zostać specjalnie powołana państwowa spółka. To jeszcze bardziej zwiększy udział państwa w całości przedsięwzięcia.

Zdaniem Mateusza Pociask, partnera w Ernst & Young Polska, przy stopie opodatkowania na poziomie 40 proc., udział państwowej spółki w koncesjach sprawi, że państwo zgarnie nawet 80 proc. zysków z wydobycia.

Znajdą gaz i odejdą z pustymi rękami

Spowolnienie tempa poszukiwań gazu łupkowego w Polsce zaniepokoiło rząd. W lutym tego roku Ministerstwo Środowiska zapowiedziało, że uprości przepisy wymagane do uzyskania pozwolenia na poszukiwanie gazu. Nowe regulacje miałyby zezwalać inwestorom na ubieganie się o pozwolenia w dowolnym czasie, umożliwiać wiercenia na większych głębokościach czy też w innych niż planowano kierunkach. Na razie wszystko to funkcjonuje tylko na papierze – nowe zasady nie wejdą w życie przed początkiem 2014 roku.

Proces uzyskiwania formalnych pozwoleń zatrzymuje wiercenia w Polsce – uważa John Buggenhagen z San Leon.

Z kolei Kamlesh Parmar, szef 3Legs Resources ostrzega, że nowe regulacje przygotowane przez rząd mogą sprawić, że koncerny odejdą z Polski z pustymi rękami, nawet jeśli znajdą tu gaz.

„Jeśli firmy inwestują w poszukiwania, a potem dowiadują się, że gdy chcą uzyskać prawa do wydobycia, muszą stawać w przetargu, to nie jest to w sprawiedliwe” – mówi Parmar.

Firmy wciąż szukają

Na większości terenów objętych licencjami prace poszukiwawcze są kontynuowane. Nadzieje z gazem łupkowym w Polsce wciąż wiążą tacy wielcy gracze jak Chevron czy francuski Total. Chevron zapowiadał niedawno, że zrealizuje w tym roku więcej odwiertów, niż pierwotnie zakładał.

Z poszukiwań nie rezygnują też nieco mniejsze koncerny takie jak San Leon, 3Leg Resources czy BNK Petroleum. Polskie Orlen i PGNiG zapowiadają, że każda z nich przeprowadzi w tym roku po kilka odwiertów.

“Dopóki sprawy geologiczne nie pokrzyżują tego projektu, będziemy kontynuować poszukiwania” – zapewniał Wiesław Prugar, szef Orlen Upstream należącego do PKN Orlen.

Brytyjski 3Legs Resources, który posiada udziały w 8 licencjach, na rok ma w planach przetestowanie odwiertu horyzontalnego i wywiercenie trzech nowych pionowych otworów. 70 proc. trzech koncesji 3Legs należy do amerykańskiego koncernu ConocoPhillips.

“Z rozczarowaniem obserwujemy, jak firmy takie jak Talisman czy Marathon opuszczają Polskę, ale mają swoje własne powody. Nie ma to żadnego związku z interesami 3Legs nad Bałtykiem” – mówi Kamlesh Parmar, prezes 3Legs Resources.