Prezydent Francois Hollande zagroził wczoraj, że jeśli pogłoski o inwigilowaniu Unii okażą się prawdziwe, Paryż zerwie rozmowy o wolnym handlu. O wyjaśnienia do władz USA zwrócili się politycy z Berlina i przewodniczący PE.
– Postawiliśmy konkretne pytania dotyczące tego, jaki był zakres realizowanego w Niemczech przechwytywania danych przez systemy PRISM. Prowadzimy też ekspertyzę na szczeblu służb wywiadowczych – powiedział rzecznik niemieckiego MSW.
O PRISM, który gromadzi i analizuje dane np. z Facebooka czy Google’a, poinformował świat były pracownik CIA i NSA Edward Snowden, który, nawiasem mówiąc, poprosił wczoraj Rosję o azyl. Od niego pochodzą doniesienia o szpiegowaniu unijnych dyplomatów. Polskich polityków te rewelacje nie poruszyły. Zapytaliśmy rzecznika rządu ministra Pawła Grasia, czy prowadzony jest w tej sprawie dialog ze Stanami. – Pytania proszę kierować do ministerstw spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych – odpowiedział.
Reklama
Ale od urzędników ministra Bartłomieja Sienkiewicza usłyszeliśmy: – To pole, na którym działa Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tam proszę się skierować.
Poszliśmy do ABW. – Mogę powiedzieć tylko, że robimy wszystko, co przewiduje prawo i na co pozwalają możliwości – wyjaśnił rzecznik agencji Maciej Karczyński.
Ale politycy opozycji też nie widzą problemu. – Brak konkretnych informacji o działaniach USA, które dotyczyłyby Polski. Nie widzę powodu, aby zwoływać posiedzenie sejmowej komisji ds. służb specjalnych – komentuje Marek Opioła z PiS.
Jednak ton komentarzy byłych szefów służb specjalnych jest inny. – Myślę, że ta sytuacja wywołała alarm w służbach – uważa gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI.
Inny z naszych rozmówców zwraca uwagę na bazę amerykańskiego systemu podsłuchowego, która jest ulokowana w Polsce, tuż przy granicy z Rosją. Jej głównym celem jest elektroniczna inwigilacja Rosji, ale system gromadzi też dane z Polski.