W tym roku PKB wzrośnie o 3,2–3,5 proc. A niewykluczone, że nawet bardziej – uważają ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy.
To znacznie więcej niż rządowa prognoza (2,5 proc. zapisane w budżecie) i wyżej, niż szacują eksperci Instytutu Ekonomicznego NBP w ostatniej projekcji (ok. 3 proc. w tym roku, 3,3 proc. w roku przyszłym).
Ten optymizm to m.in. efekt dobrych danych o PKB z końca ubiegłego roku. GUS jeszcze ich nie opublikował – ale analitycy wyliczyli dynamikę wzrostu gospodarczego w IV kwartale na podstawie danych za cały rok (wzrost o 1,6 proc.). Ich zdaniem PKB mógł przyspieszyć nawet do 3 proc. (w trzecim kwartale rósł o 1,9 proc.). Stało się tak dzięki rosnącym inwestycjom i konsumpcji.
Reklama
To właśnie popyt krajowy ma zyskać na znaczeniu w tym roku. Gospodarkę powinny ciągnąć dwa równo pracujące silniki: jeden to właśnie popyt wewnętrzny, drugi to nadal eksport netto.
– Konsumpcja powinna w tym roku wzrosnąć o 2,3 proc., a inwestycje o 4,5 proc. Przyspieszenie zauważymy zwłaszcza w pierwszej połowie roku – mówi Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium.
– A dynamika eksportu w tym roku może być nawet większa niż w 2013. Mamy mocny wzrost liczby zamówień z Niemiec, do tego dostaliśmy prezent w postaci osłabienia złotego, co poprawia konkurencyjność cenową polskich firm – dodaje Piotr Bielski z BZ WBK.
Eksperci uważają, że głównym czynnikiem ryzyka jest mniejsze – niż się to teraz szacuje – przyspieszenie gospodarcze w strefie euro. Gdyby zawiodła gospodarka Eurolandu, zwłaszcza Niemiec, mogłoby to mieć negatywny wpływ na nastroje polskich przedsiębiorców. To oznaczałoby prawdopodobnie zaciągnięcie inwestycyjnego hamulca.
– Bo o eksport bym się nie martwił. Nasi eksporterzy już nieraz pokazali, że radzą sobie w trudnych warunkach – uważa Maliszewski.
Bielski zwraca uwagę, że nierozwiązane zostały jeszcze problemy krajów południa Europy: są one obciążone dużym długiem, mają niemrawy wzrost i duże bezrobocie. Wisi nad nimi pułapka: symptomy ożywienia na świecie mogą powodować wzrost stóp procentowych – co dla tych krajów oznaczałoby wzrost kosztów obsługi długu i kolejne problemy z wypłacalnością. Co już kilka razy powodowało kryzys w europejskiej gospodarce.
1,6 proc. wzrost PKB w 2013 r.
0,8 proc. wzrost konsumpcji prywatnej w 2013 r.
-0,4 proc. spadek inwestycji w ub.r.