Mija termin kolejnego ultimatum kijowskich władz wobec prorosyjskich separatystów na Ukrainie. Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zapowiadał wcześniej, że ci, którzy złożą broń, nie zostaną ukarani.

Okupacja budynków władz w kilku miastach na wschodzie kraju trwa. M.in. w Doniecku prorosyjskie bojówki już od tygodnia zajmują tamtejszą siedzibę administracji obwodowej. Również w Słowiańsku, gdzie w walkach z uzbrojonymi bojówkami są już ofiary śmiertelne, separatyści wciąż zajmują komisariat milicji.

Prorosyjskie oddziały kontrolują m.in budynek lokalnych władz w Mariupolu.

Niezależnie od tego na wschodzie Ukrainy trwa operacja antyterrorystyczna z udziałem wojska. Ma zapobiec rozruchom i przejmowaniu państwowych instytucji.

Reklama

W nocnym wywiadzie dla jednego z ukraińskich portali sekretarz Narodowej Rady Bezpieczeństwa Andriej Parubyj zapewniał, że akcja jest skierowana wyłącznie przeciw inicjatorom zamieszek, nasyłanym przez rząd rosyjski.

"Dla nich obywatele Ukrainy są tylko mięsem armatnim. W czasie, gdy wszyscy powinniśmy się jednoczyć rozumiemy doskonale, że ci ludzie są nam obcy, bo sieją zamęt" - mówił w wywiadzie.

Podkreślał, że władza, którą reprezentuje, zrobi wszystko, by temu zapobiec.

Andriej Parubyj potwierdził, że na terytorium jego kraju zatrzymano oficerów rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa, organizujących antyukraińskie zamieszki. O ich narodowości i pełnionych funkcjach świadczą zarówno zeznania, jak i znalezione przy nich dokumenty. Sekretarz Ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa twierdzi, że sam był świadkiem aresztowania takich ludzi. Może więc powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że na terytorium Ukrainy działają zarówno oficerowie FSB, jak GRU.

Ławrow ostrzega

Użycie przez Ukrainę siły przeciwko separatystom, doprowadzi do kryzysu - mówi minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. To reakcja Moskwy na zapowiedź rządu w Kijowie, który ma wysłać siły antyterrorystyczne przeciwko prorosyjskim działaczom we wschodniej Ukrainie.

Siergiej Ławrow mówił podczas konferencji prasowej, że separatyści chcą dialogu. "Ci, którzy dążą do użycia armii, poniosą konsekwencje" - groził szef rosyjskiego MSZ. Zażądał też wyjaśnień w sprawie doniesień, że do Kijowa przybył szef CIA. Siergiej Ławrow dodał, że "siły, które zachęcają Kijów do użycia siły przeciwko demonstrantom muszę ponieść pełną odpowiedzialność za te działania". Oskarżył Zachód o dwulicowość, czego przejawem ma być bezkrytyczne przyjmowanie poczynań rządu w Kijowa. Powtórzył, że Moskwa nie ingeruje w sprawy wewnętrzne Ukrainy i że nie ma tam rosyjskich agentów.

Kraj znajduje się na progu wojny domowej

Ukraina znajduje się na progu wojny domowej. Z takim oświadczeniem wystąpił wczoraj w Rostowie nad Donem obalony prezydent Wiktor Janukowycz. Wezwał on żołnierzy i milicjantów, aby wypowiedzieli posłuszeństwo "samozwańczym" władzom w Kijowie.

Wiktor Janukowycz przekonywał, że za kryzys na Ukrainie odpowiedzialni są nacjonaliści, samozwańcze władze i ich zagraniczni sponsorzy. -„Dziś przelana została krew" - oświadczył były prezydent. "Od teraz nasz kraj znajduje się w nowej sytuacji. Ukraina jedną nogą stoi już na progu wojny domowej. Kijowska klika dała przestępczy rozkaz użycia siły i regularnej armii przeciwko ludności cywilnej w południowo - wschodniej Ukrainie” - powiedział Janukowycz. Zapowiedział postawienie przed sądem władz w Kijowie, zauważając, że są one tak samo odpowiedzialne za kryzys, jak Stany Zjednoczone, które działają poprzez kanały dyplomatyczne i służby specjalne. Janukowycz powiedział, że decyzję o rozpoczęciu siłowej operacji w obwodzie donieckim Kijów podjął po spotkaniu z dyrektorem CIA, który icognito przebywał na Ukrainie.

UE planuje wspólną odpowiedź

Będzie wspólna odpowiedź Unii Europejskiej na szantaż gazowy Władimira Putina. 28 krajów chce też pomóc w reformowaniu ukraińskiej milicji. Na ten temat będą rozmawiać w Luksemburgu ministrowie spraw zagranicznych Wspólnoty. Pojawi się też temat rozszerzenia sankcji wobec Rosji za jej próby destabilizacji sytuacji na Ukrainie.

Rosyjski prezydent wysłał w ubiegłym tygodniu list do 18 unijnych krajów, w którym ostrzegał przed możliwym wstrzymaniem dostaw gazu przez Ukrainę, zalegającej z płatnościami. Trwają zabiegi, by zainteresowane państwa odpowiedziały na list wspólnie.

„Unia Europejska od dawna koordynuje swoje stanowisko w sprawach Ukrainy i Rosji. Tym razem również będzie koordynacja” - powiedziała rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde Hansen.

Samej Komisji trudno na list odpowiadać, bo nie była adresatem. Na dzisiejszym spotkaniu w Luksemburgu unijni ministrowie mają też rozmawiać o wysłaniu na Ukrainę europejskiej misji eksperckiej, która miałaby pomóc zreformować milicję i wymiar sprawiedliwości. To pomysł Polski, Szwecji i Wielkiej Brytanii.

„Wydaje się, że uzyskał już wsparcie bardzo wielu krajów unijnych, więc można sądzić, że będzie w najbliższym czasie zrealizowany” - powiedział Polskiemu Radiu ambasador przy Unii Marek Prawda. Ostatnia sprawa to sankcje wobec Rosji. Decyzji jeszcze dziś nie będzie, ale unijni ministrowie mają rozmawiać o rozszerzeniu listy osób z zakazem wjazdu do Wspólnoty i zablokowanymi aktywami finansowymi. Powrócił też pomysł wprowadzenia embarga na dostawy broni.

Niezbędne jest szybkie działanie

Niezbędne jest szybkie, zdecydowane wsparcie dla Ukrainy - mówi w radiowej Jedynce Paweł Kowal. Eurodeputowany podkreśla, że dotychczasowe, ograniczone sankcje były po prostu nieskuteczne.

Gość Polskiego Radia widzi przede wszystkim dwa obszary działania dla polityków Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.

Po pierwsze państwa zachodnie powinny obciąć transfer nowoczesnych technologii do Rosji i zaprzestać przekazywania kapitału na wydobywanie gazu łupkowego. Ma to ogromne znaczenie dla rosyjskiej gospodarki.

Druga dziedzina - to współpraca wojskowa. Unia Europejska i NATO powinny, zdaniem polityka, zorganizować szkolenia dla ukraińskiej kadry wojskowej i milicji, a także uruchomić kredyty na zakup nowoczesnego sprzętu i rozwój techniki wojskowej.

Zdaniem europosła takie działania wywołałyby natychmiastową reakcję na Kremlu. Uświadomiłoby rosyjskim decydentom że Europa i Ameryka działają poważnie i zdecydowanie. Być może doprowadziłyby do ostudzenia nastrojów rosyjskich władz i zapobiegły dalszej ekspansji na wschodzie i południu Ukrainy.

Wszystko zależy od Ukraińców

Przyszłość Ukrainy zależy w dużym stopniu od samych Ukraińców - powiedział Zbigniew Brzeziński w wywiadzie dla telewizji CNN. Według Brzezińskiego Ukraińcy uzyskają znacząca pomoc Zachodu tylko wtedy jeśli zbrojnie przeciwstawią się Rosji.

Zbigniew Brzeziński powiedział, że jeśli Ukraińcy nie będą walczyć z Rosją, jak to miało miejsce na Krymie, to Zachód nie udzieli im zbyt dużej pomocy. "Gdy zdecydują się na opór, to prawdopodobnie będą przegrywać krok po kroku. Jeśli jednak ten opór się utrzyma, to Zachód, czy tego chce czy nie, będzie pod rosnącą presją opinii publicznej, by pomóc Ukraińcom".

Zbigniew Brzeziński dodał, że pomoc USA i Zachodu nie musi polegać na wysłaniu na Ukrainę wojsk ale uzbrojenia. "Szczerze mówiąc, taki scenariusz może być konieczny i nie powinniśmy się tego bać".

Zbigniew Brzeziński dodał, że jeśli Ukraińcy będą wiedzieć, że Ameryka im pomoże, to wzrośnie prawdopodobieństwo ich zbrojnego oporu. To z kolei sprawi, że Rosjanie dwa razy pomyślą zanim podejmą decyzję o inwazji.

>>> Rada Bezpieczeństwa ONZ zbierze się w sprawie sytuacji na Ukrainie