Po 10 dniach na granicy ciężarówki wjeżdżają na terytorium Ukrainy - bez zgody Kijowa, a także bez towarzystwa przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

Tomasz Badowski uważa, że celem humanitarnej pomocy jest tylko chwilowe uspokojenie sytuacji w separatystycznych regionach, by wzmocnić siły prorosyjskie. "Biały konwój" to kolejna zagrywka Moskwy - ma umocnić separatystów, pozwolić im się przegrupować i w efekcie ułatwić przyszłe kontruderzenie.

Rozwiązania po które sięga Rosja to dla państw Zachodu duże wyzwanie. Mamy do czynienia z nietypową inwazją, ale nikt nie wie jak reagować. To wojna prowadzona nowymi sposobami, za pomocą działań nieregularnych, dużej ilości propagandy. W tej sytuacji świat Zachodu nie wie jak reagować, ponieważ trudno określić w którym momencie naruszane są światowe konwencje.

Jak mówi ekspert - brak tu oczywistego punktu przełomowego, w którym armia w oficjalnym umundurowaniu przekraczała by granicę i dokonywała szturmu, a właśnie do takich działań wojennych przyzwyczaiła nas historia. Rosja stosuje cały zestaw środków, wykraczających poza dotychczasowe schematy.

Reklama

Władze ukraińskie od dłuższego czasu donoszą o wspieraniu separatystów przez Rosję ciężkim sprzętem i żołnierzami. Po nietypowe rozwiązania Władimir Putin sięga od marca, kiedy to posłużył się tzw. "zielonymi ludzikami" do opanowania Krymu.

Kolejnym przykładowym elementem jest właśnie 'biały konwój', który według Tomasza Badowskiego ma posłużyć nie tylko do wsparcia separatystów, ale także do celów propagandowych. Rosja manifestuje w ten sposób że pomaga cywilom, w trakcie gdy Zachód zachowuje bierność. Pomalowane na biało pojazdy kierują się w stronę opanowanego przez siły pro-rosyjskie Ługańska.

>>> Czytaj też: Bez zgody Kijowa i Czerwonego Krzyża - rosyjski konwój wjechał na terytorium separatystów