Chiny wprowadzają od dawna model gospodarki otwartej, w której istotnymi elementami są międzynarodowa wymiana handlowa oraz utrzymywanie wysokiego zaufania zagranicznych inwestorów. Od 2009 mocno zaczęły też proces wzmacniania juana, dążąc do sytuacji, w której stałby się on drugą po dolarze światową walutą rozliczeniową.

Natomiast Rosja zmierza w kierunku izolacji i zamknięcia gospodarki. Swoimi militarnymi działaniami Putin doprowadził do utraty zaufania na rynkach finansowych oraz odpływu zagranicznych inwestorów i kapitału.

Znakomitymi wskaźnikami koniunktury gospodarczej w danym kraju jest kondycja waluty. Podczas gdy udział juana w handlu walutami oraz międzynarodowych rozliczeniach handlowych rośnie, rubel przechodzi przez wielki kryzys. Kurs rosyjskiej waluty notuje dziś najniższy poziom od czasu rozpadu ZSRR i dewaluacji waluty po silnym kryzysie w 1998 r. W ciągu ostatniego roku rubel stracił ponad jedną piątą swojej wartości w stosunku do dolara. 22 października 2013 roku za jednego dolara kupujący płacili 31,6 rubla, rok później - 22 września - za tego samego dolara musieli już wydać 38,6 rubli.

>>> Polecamy: USA chcą osłabić Chiny. Koniec embarga na dostawy broni dla Wietnamu

Reklama

Chiny stawiają na juana

Jaki plan mają Chiny? Celem umocnienia juana jest przede wszystkim uniezależnienie się od dolara. Chiny mają największe na świecie rezerwy walutowe, które od 2009 roku do lipca 2014 wzrosły do prawie 4 bln dolarów. Recesja w USA i trend spadkowy dolara uzmysłowiły prezydentowi Xi Jinpingowi, że ich oszczędności mogą znacznie stracić na wartości.

W związku z tym od 2009 roku władze rozpoczęły stopniowe i metodyczne uwalnianie waluty. Już w 2009 roku rząd premiera Wena Jiabao zezwolił części firm na rozliczenia handlu zagranicznego w rodzimej walucie. Kolejnym krokiem było zwiększanie limitu zagranicznych inwestycji na chińskim rynku kapitałowym. W 2011 roku zagraniczne koncerny (np. McDonald’s) zaczęły emitować obligacje w juanach.

W 2012 roku Chiny podpisały umowę z Wielką Brytanią, na mocy której Londyn ma być centrum obrotu juanem w Europie. Natomiast w 2013 roku Ludowy Bank Chin zdecydował się zrezygnować z kontroli kursu waluty i dalszego gromadzenia rezerw. Ostatnim symptomem uwolnienia juana była decyzja o rozliczeniu wielkiego rosyjsko-chińskiego kontraktu gazowego w rublach i juanach. Chińska waluta została uwolniona.

Na pozytywne wyniki takiej polityki nie trzeba było długo czekać. W II kwartale 2014 roku wartość handlu zagranicznego w juanach wyniosła 220 mld. dol., co dało 9-proc. udział w globalnych obrotach. Jeszcze w 2009 ten udział był śladowy (rok temu wynosił niecałe 2 proc.).

Chiny mają ambicję, by juan stał się światową rezerwową walutą, osłabiając przy tym dolara. Należy się więc spodziewać całkowitego uwolnienia kursu chińskiej waluty oraz wzrostu płynności kapitału. Coraz więcej zagranicznych firm używa juana, bo upraszcza to znacznie wymianę handlową, obniża też ceny dla chińskich kontrahentów, którzy nie muszą uwzględniać ryzyka kursowego. W 2014 roku niemal 20 proc. handlu z Chinami ma być rozliczane w juanie.

Chiński rząd chciałby, aby więcej państw trzecich rozliczało swoje transakcje w ich walucie. Juan rośnie, należy jednak pamiętać, że pozycja dolara jest w tej chwili niezagrożona. Udział amerykańskiej waluty w rozliczeniach handlowych sięga 80 proc. - Słabością juana pozostaje to, że jest on walutą sterowaną przez autorytarny rząd, co zmniejsza do niej zaufanie rynków finansowych – mówi dla Forbesa Łukasz Sarek, doradca biznesowy ds. Chin.

>>> Obniżyć cenę ropy za baryłkę o 20 proc. Zobacz tutaj jak osłabić Rosję

Rosyjski marazm

Co na to wszystko Putin? Poza dramatycznym spadkiem wartości rubla przez ostatni rok, maleje także globalne zainteresowanie tą walutą. Rosja i rubel zmierzają w kierunku marginalizacji swojej pozycji. Udział rubla w światowym handlu spadł od 2012 roku z 0,6 proc. do 0,4 proc., tracąc pięć pozycji i lądując na 18 miejscu w rankingu walut, którymi handluje się najczęściej. W tym samym czasie juan potroił swoje obroty w światowej wymianie handlowej do 1,5-proc. – wynika z analiz Stowarzyszenia na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji (SWIFT).

Putin w przeciwieństwie do chińskiego prezydenta zainteresowany jest jedynie ekspansją terytorialną. Niedawno powiedział, że gdyby tylko chciał, rosyjskie wojska mogłyby się w znaleźć w ciągu dwóch dni nie tylko w Kijowie, ale też Rydze, Wilnie, Tallinie lub Warszawie. Reakcja rynków finansowych na tego typu deklaracje może być tylko jedna – ucieczka.

Wizerunek Rosji jako największego światowego agresora prowadzi do dużego odpływu inwestycji. - Odpływ kapitału z kraju w 2014 roku osiągnął aż 120 mld. dol., prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednim roku – powiedział dla Interfaxu Aleksiej Vediew, wicepremier w rosyjskim Ministerstwie Gospodarki. Aby ratować sytuację, rząd będzie musiał podjąć jakieś zaradcze działania. Mówi się ostatnio o wprowadzeniu limitów na odpływ kapitału. Tego typu działania są jednak nierynkowe i mogą wywołać skutki odwrotne od zamierzonych.

Putin zapewne wierzy, że gospodarkę uda się utrzymać na powierzchni dzięki dobrej cenie ropy naftowej. Podobnie jest z notowaniami rubla. - Zasadniczą cechą rubla jest jego bardzo silny związek z cenami ropy naftowej – powiedział Jarosław Kosaty, analityk PKO BP, wyjaśniając, że ropa naftowa jest odpowiedzialna za ok. 50 proc. budżetu Rosji. - Z tego powodu rubel jest walutą surowcową należącą do koszyka walut rynków wschodzących – dodał.

Należy zwrócić uwagę na to, że polityka Putina znacznie wpłynęła na strategie surowcową większości państw świata zachodniego. Wiele z nich już podjęło konkretne działania, w celu uniezależnienia się od surowca z Moskwy. Otwarcie USA na eksport surowców do Europy mogłoby dobić Putina. Część ekspertów sądzi, że obniżka cen za baryłkę ropy naftowej o 20 proc. doprowadziłaby do załamania budżetu Rosji.

Moskwa wlecze się w wyścigu mocarstw

Rosja i jej waluta mogą podzielić los Wenezueli. Zamknięta polityka Chaveza (od niedawna Maduro) doprowadziła gospodarkę kraju do ruiny. Kraj od dawna zmaga się z galopującą inflacją. W drugiej połowie 2014 roku sięgnęła ona 57,3 proc. Należy dodać, że gospodarka Wenezueli jest podobnie jak rosyjska uzależniona od cen ropy naftowej. Problemem państw opierających swoje gospodarki na ropie jest właśnie osłabienie rodzimej waluty, które jest z kolei pochodną zamknięcia na rynki finansowe.

W najbliższej dekadzie możemy się spodziewać dalszego wzrostu znaczenia juana i deprecjacji rubla. Chińska waluta na pewno stanie się drugą najważniejszą na świecie tuż za dolarem. Zaufanie rynków finansowych do Rosji zostało natomiast na wiele lat utracone. Pierwszym krokiem na drodze ku jego odzyskaniu jest zakopanie topora wojennego z Zachodem. Rosja musi bardzo uważać, bo w światowym wyścigu mocarstw coraz bardziej zostaje w tyle. Straty ery Putina mogą się okazać nie do odrobienia.