Magdalena Gaj, prezes UKE, ogłaszając przetarg na szybki internet, zagrała va banque. Działa wbrew rekomendacjom ekspertów Ministerstwa Cyfryzacji.

Spodziewano się, że w tym roku operatorzy komórkowi mogą zapomnieć o aukcji częstotliwości LTE. Jednak prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdalena Gaj ogłosiła, że pasmo zostanie sprzedane. >>> Czytaj więcej na ten temat

Pod młotek trafi paczka 25 MHz pasma z częstotliwości 800 MHz. Są one szczególnie ważne z punktu widzenia dostępu do internetu LTE na terenach słabo zurbanizowanych. Dlatego też są bardzo cenne dla operatorów. Cena wywoławcza jednej piątej sprzedawanego pasma to 250 mln zł. Szacuje się, że UKE może uzyskać z aukcji nawet 1,8 mld zł.

Po miesiącach oczekiwania na koniec drugich konsultacji w sprawie przetargu i fali krytyki wobec przyjętej przez UKE koncepcji rozdysponowania pasma 800 MHz wydarzenia przyspieszyły. W czwartek UKE opublikował wyniki konsultacji. Zgodnie z przepisami od tego momentu miał 21 dni na rozpisanie aukcji. Ogłosił ją dzień później.

Przetarg ma być przeprowadzony niemal na takich samych warunkach, jakie zaproponowano wiosną tego roku. Jeden operator może kupić maksymalnie blok 10 MHz pasma. Dwóch szczęśliwców, którym się to uda, może ze sobą współpracować, tworząc jedną sieć LTE. Ale nie bez ograniczeń. W przypadku takiego porozumienia rezerwacja zostanie ograniczona do 15 MHz, czyli o 5 MHz mniej, niż wynikałoby z połączenia kupionych zasobów.

Reklama

UKE przekonuje, że jeśli dwóch operatorów stworzyłoby ofertę wykorzystującą 20 MHz, pozostali gracze na rynku znaleźliby się w trudnej sytuacji. W praktyce oznacza to ograniczenie współpracy Orange i T-Mobile, które w ramach Networks! już korzystają z tej samej infrastruktury. Razem mogłyby również budować sieć LTE.

Gdyby w kwestii budowy sieci LTE porozumieli się wszyscy przedsiębiorcy, którzy kupią nowe częstotliwości, mogliby korzystać z pasma 25 MHz bez ograniczeń.

Dla Anny Streżyńskiej, byłej szefowej UKE, a obecnie prezesa spółki Wielkopolskie Sieci Szerokopasmowe, szerokie porozumienie telekomów jest mrzonką. – Przyjmując takie warunki aukcji, tracimy okazję, aby umieścić LTE w kontekście realizacji agendy cyfrowej – uważa Streżyńska.

Dodaje, że właśnie dlatego działająca przy ministrze administracji i cyfryzacji rada ds. cyfryzacji miała w najbliższy czwartek zająć się analizą przygotowaną na zlecenie MAC. Jest w niej mowa o tym, że z punktu widzenia spełnienia celów agendy (szybki internet dla każdego Polaka do 2020 r.) optymalna byłaby budowa jednej sieci LTE przy wykorzystaniu całego dostępnego pasma 800 MHz.

– W ramach unijnego programu budujemy największą sieć światłowodową w Wielkopolsce, a i tak ponad tysiąc miejscowości nie będzie miało dostępu do internetu. Tam LTE mogłoby światłowody zastąpić i zmniejszyć dystans, jaki dzieli te tereny od normalnego świata – tłumaczy Streżyńska.

– Decyzję podejmuje UKE. Zarówno analizę, jak i wynikające z niej konkluzje wypracowane przez radę przekazałem w piśmie do prezes Gaj – powiedział DGP minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki. – Wydaje mi się, że to bardzo niesatysfakcjonujące rozwiązanie jest wymuszone zbliżającymi się wyborami do ITU (Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny) – podsumowuje Streżyńska.

Prezes Gaj od roku uczestniczy w kampanii, która ma doprowadzić ją do stanowiska wiceszefa związku. Wybory zaczynają się w połowie października. Członkami ITU oprócz państw ONZ są także przedsiębiorcy. Część z nich z decyzji UKE jest zadowolona. – Oczekujemy szybkich rozstrzygnięć w transparentnym procesie rozdysponowania częstotliwości, który zagwarantuje zachowanie konkurencyjności na rynku. Decyzja UKE daje szansę na realizację tych celów – czytamy w oświadczeniu rzecznika Orange Wojciecha Jabczyńskiego. – Rozpoczęcie procedury aukcyjnej jest szansą, by dogonić Europę – dodaje Cezary Albrecht, dyrektor departamentu strategii i spraw regulacyjnych w T-Mobile Polska.

Inaczej na sprawę patrzy P4, operator sieci Play: „P4 jest rozczarowana i zaniepokojona tym, że prezes UKE zdecydował się uruchomić proces alokacji częstotliwości LTE w formie pseudo-aukcji, opartej na poważnie wadliwych, nowych przepisach prawa telekomunikacyjnego – czytamy w stanowisku firmy. - P4, jako poważny gracz na polskim rynku telekomunikacyjnym, weźmie udział w ogłoszonej „aukcji”, pomimo dobrze udokumentowanego ryzyka niepowodzenia tego procesu oraz pomimo ryzyk prawnych odnoszących się do wynikowych decyzji rezerwacyjnych” – dodaje firma.

Polkomtel na razie nie chce komentować decyzji prezes Gaj.