Główny Inspektorat Sanitarny prowadzi jedną z największych jednorazowych kontroli w swojej historii. Narodowy Instytut Leków przebada dokładnie na zlecenie GIS 140 próbek dostępnych na rynku suplementów diety. Taka decyzja to efekt fatalnych wyników planowych wyrywkowych kontroli. – Jeśli zostaną ujawnione nieprawidłowości, zostaną nałożone kary, możemy też skierować sprawy do prokuratury – mówi Jan Bondar, rzecznik GIS. Dodaje, że już wcześniej kontrolerzy stwierdzali nie tylko pomyłki, ale także celowe dodawanie do preparatów środków farmakologicznych. Sześć procent suplementów sprawdzonych przez inspektorów sanitarnych w 2013 r. okazało się trefnymi.

Największym problemem było to, że wykryto w nich aktywne substancje farmaceutyczne, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. Znaleziono tam np. sildenafil, tadalafil, sibutraminę oraz ich analogi (np. dimetylosildenafil), które nie zostały dopuszczone do leków ani tym bardziej do suplementów diety. Ich działanie nigdy nie zostało zbadane lub też zostały zakazane.

– Niektóre z dostępnych w kraju suplementów diety to nic innego jak sfałszowane leki – tłumaczy prof. Zbigniew Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków. Największe zagrożenie stanowią produkty na odchudzanie i potencję. Do produkcji pierwszych wykorzystuje się sibutraminę, będącą pochodną amfetaminy. – Jest to substancja psychotropowa powodująca blokadę ośrodka głodu w mózgu. Jej działanie jest tak szkodliwe, że środek został cztery lata temu wycofany z lecznictwa z powodu poważnych działań niepożądanych, zwiększających ryzyko zawałów i udarów mózgu. Jest więc niedozwolona w lekach, a tym bardziej w suplementach diety – wyjaśnia dyrektor.

Bywa też, że tego rodzaju produkty mają w swoim składzie substancje silnie przeczyszczające lub spotykane w lekach przeciwcukrzycowych mających na celu przyspieszenie metabolizmu glukozy. W środkach na potencję wykorzystywane są natomiast te same substancje, co w viagrze. A to niedozwolone w suplementach, które nie mogą zawierać żadnych elementów leczniczych, a jedynie uzupełniać niedobory.

Reklama

>>> Czytaj też: Polska staje się krajem starych ludzi. Firmy szykują się na boom

Rynek rośnie

Tymczasem rynek sprzedaży suplementów rośnie. Tylko w tym półroczu Polacy wydali na nie 1,4 mld zł, o 236 mln zł więcej niż w tym samym okresie dwa lata temu. Kupując jednocześnie o niemal 12 mln opakowań więcej. Jak tłumaczy Michał Pilkiewicz z IMS Health, firmy nadzorującej wartość rynku leków, to także efekt tego, że pojawia się na nim coraz więcej produktów. Powodem jest to, że firmom o wiele łatwiej zarejestrować suplement niż lek OTC, nie wspominając o leku na receptę, który musi przejść bardzo dokładne kontrole. Suplement to środek spożywczy, więc podlega mniejszym restrykcjom.

Eksperci podkreślają, że Polska nie jest jedynym krajem w UE, który boryka się z tym problemem. W latach 2013–2014 przebadanych zostało na terenie UE 570 próbek pobranych z środków na potencję sprzedawanych w 20 krajach. Aż 49 proc. z nich zawierało niedeklarowane w składzie substancje. Dwa lata temu kontroli poddano leki na odchudzanie dostępne w sklepach i w internecie w 23 europejskich krajach. Z 370 próbek niemal 48 proc. również zawierało niedeklarowane substancje.

Szacuje się, że w Europie suplementy diety na odchudzanie spowodowały śmierć co najmniej 15 osób. Jak to wygląda w Polsce, nie wiadomo, bowiem nikt nie bada, czy przyczyną śmierci mogły być suplementy.

Również produkty, które nie zawierają szkodliwych substancji, ale tylko uzupełnienie minerałów, mogą powodować niepożądane efekty zdrowotne. – W reklamach słyszałam, że mogę się czuć zmęczona z powodu braku potasu. Wymienione objawy zgadzały się z moim samopoczuciem, więc kupiłam preparat i było coraz gorzej – opowiada Anna. Lekarz zdiagnozował bardzo niebezpieczny… nadmiar potasu.

Aż 30 proc. dzieci do 3. roku życia otrzymywało witaminy i minerały w tabletkach – wynika z badań Ogólnopolskiego Systemu Ochrony Zdrowia. Tymczasem według analiz Instytutu Matki i Dziecka niedobory w organizmach dziecięcych dotyczą jedynie witaminy D i wapnia, a sporadycznie żelaza lub magnezu. Wszystkiego innego, do czego zachęcają producenci suplementów, jest albo w normie, albo wręcz w nadmiarze.

>>> Czytaj również: Świat broni się przed ebolą. Powstanie milion szczepionek przeciw wirusowi