Fundacja Dzieci Niczyje będzie szkoliła nauczycieli w ramach rządowego programu. Zarobić na tym może kilkanaście milionów złotych.
Rząd zaprezentował nową odsłonę programu „Bezpieczna szkoła”. Cel: poprawa bezpieczeństwa uczniów w 30 tys. placówek w całym kraju. Brzmi obiecująco. Ale niestety, wzbudza też kontrowersje. Bo w realizacji programu pomagać ma Fundacja Dzieci Niczyje. Oczywiście nie za darmo.
Prywatna instytucja już otrzymała 700 tys. zł z budżetu państwa, m.in. na organizowanie konferencji promujących udział w certyfikowaniu placówek. A to dopiero początek. Szkoły, które chcą otrzymać certyfikat MEN i posługiwać się hasłem „Chronimy dzieci”, już zapisują się do niej na płatne szkolenia. – Na polecenie dyrektora zgłosiłam naszą placówkę do programu. Łatwiej będzie nam uzyskać certyfikat, jeśli poprosimy o szkolenie instytucję, która ma realny wpływ na jego wydanie – uważa Józefa Sierachan, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Żarach. Fundacja Dzieci Niczyje poinformowała ją, że koszt kursu wynosi 300 zł od osoby, a całej rady pedagogicznej – około 1,2 tys. zł. I że można go odbyć przez internet.
Reklama
Prezes fundacji Monika Sajkowska nie ukrywa, że prowadzi szkolenia komercyjne, które są niezbędne do otrzymania certyfikatu. I że najlepiej by było, aby odbyli je wszyscy nauczyciele. A tych jest w kraju 650 tys. Z kolei MEN tłumaczy, że fundacja wygrała ministerialny konkurs. A w nim nie było zastrzeżenia, że organizator nie może zarabiać na akcji.
Dyrektorzy szkół są oburzeni. – To skandal i powinna się nim zająć prokuratura. Mnie przesłuchuje się na okoliczność tego, że przyjęłam od wydawcy tablicę multimedialną na wyposażenie szkoły, a tu pod patronatem ministerstwa kręci się takie interesy – ostro komentuje Ewa Józefowicz, dyrektor Gimnazjum nr 21 w Gorzowie Wielkopolskim. – O przyznaniu certyfikatu powinien decydować resort we współpracy z kuratoriami, a nie zewnętrzny podmiot, który na tym bezczelnie zarabia – dodaje.