Złoty jest słaby. Z tym zgodzą się zapewne nie tylko frankowicze zdobywający coraz to nowe przyczółki w walce politycznej, lecz także wielu ekonomistów. Niedawno Deutsche Bank opublikował analizę, z której wynika, że polska waluta jest drugą najbardziej niedowartościowaną w palecie walut rynków wschodzących, po meksykańskim peso. Dwa pytania, na które chciałbym spróbować odpowiedzieć, to: skąd biorą się takie wnioski? Oraz czy może się to zmienić?
Cenę walut determinują popyt i podaż, więc można powiedzieć, że każda cena jest dobra. Mimo to ekonomiści konstruują modele, które pozwalają im ocenić, jaki w teorii powinien być kurs waluty i czy w kursach nie ma jakichś przejściowych anomalii. Z takich prostych modeli wynika, że w kursie złotego takie anomalie mogą być. Chciałbym intuicyjnie przybliżyć logikę, jaka mogła stać za wnioskami Deutsche Banku. Nie znam ich modeli, ale mogę się domyślać, jak wyglądają.
ikona lupy />
Ignacy Morawski / Dziennik Gazeta Prawna