Na 3,1 mld euro władze Niemiec szacują koszt położenia w kraju przyłączy gazowych koniecznych do odbierania rosyjskiego gazu z rurociągu Nord Stream 2; koszt ten najprawdopodobniej pośrednio poniosą niemieccy klienci firm gazowych - pisze w piątek "FAZ".

Podobne koszty operatorzy sieci gazowych najczęściej przenoszą na klientów, w związku z czym w latach 2020 i 2021 opłaty ponoszone przez odbiorców za dostawy gazu mogą wzrosnąć o ponad 8 proc. - wynika z odpowiedzi niemieckiego rządu na interpelację parlamentarnej frakcji Zielonych.

Wiceprzewodniczący frakcji Oliver Krischer oskarżył rząd w Berlinie o kłamstwo. W przeciwieństwie do tego, co dotychczas mówiły władze, Nord Stream 2 nie jest przedsięwzięciem wyłącznie sektora prywatnego - podkreślił. "Nord Stream 2 da się zrealizować tylko poprzez miliardowe inwestycje w niemiecką sieć gazową, za które nie płaci (rosyjski koncern gazowy) Gazprom, ale - z przymusu - odbiorcy gazu w naszym kraju" - powiedział Krischer, wyrażając nadzieję, że Komisja Europejska "na ostatniej prostej powstrzyma" realizację tego projektu.

Nord Stream 2 ma powstać na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream. Ma to być dwunitkowa magistrala gazowa o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec. Ma być gotowy pod koniec 2019 roku.

Projektowi sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina. Polska uważa, że inwestycja ma charakter polityczny, a jej realizacja zaburzy możliwość budowania sprawnej unii energetycznej i powoduje zwiększenie uzależnienia od rosyjskiego surowca.

Reklama