Szef Rady Europejskiej, podobnie jak inni urzędnicy unijni, chroniony jest immunitetem. Mówił o tym sam Tusk, który po przesłuchaniu w środę w prokuraturze w Warszawie zapowiedział, że skorzysta z niego, jeśli dojdzie do wniosku, że sprawy są wykorzystywane przeciwko niemu, by utrudnić lub uniemożliwić mu sprawowanie funkcji.
"Immunitety i przywileje funkcjonariuszy międzynarodowych mają charakter funkcjonalny, to znaczy, że chronią one kogoś w związku z wykonywaniem przez niego funkcji. One nie chronią osoby jako takiej, nie chronią Donalda Tuska, tylko chronią przewodniczącego Rady Europejskiej. Ma mu to umożliwić nieskrępowane wykonywanie przez niego funkcji" - powiedział PAP dr hab. Marek Zieliński z Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego i Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego.
Jego zdaniem nie ma jednak wątpliwości co do tego, że Tusk musi się stawiać na żądanie prokuratury w państwie członkowskim. "W mojej opinii przewodniczący Rady Europejskiej ma obowiązek stawiania się na wezwanie prokuratury czy sądu jako świadek w odniesieniu do tych działań, które wiążą się z jego działalnością poza wykonywaniem funkcji w Radzie Europejskiej" - podkreślił ekspert.
Zaznaczył, że immunitety i przywileje nie mają nieograniczonego charakteru - ich zakres jest opisany w protokole numer 7 do traktatu o funkcjonowaniu UE. Mówi on o tym, że na terytorium każdego państwa członkowskiego urzędnicy i inni pracownicy Unii "korzystają z immunitetu jurysdykcyjnego", jednak jest on ograniczony "do dokonanych przez nich czynności służbowych". Obowiązuje on również po zakończeniu pełnienia przez nich funkcji.
"Czyli nie można pozwać przewodniczącego Rady Europejskiej w związku z tym, co powiedział czy zrobił jako szef Rady Europejskiej, natomiast ten immunitet jurysdykcyjny nie obejmuje pozostałych działań, w szczególności jakichś spraw z okresu, kiedy nie był on przewodniczącym Rady Europejskiej" - zaznaczył ekspert.
Zwrócił przy tym uwagę na funkcjonującą w prawie unijnym zasadę nazywaną fumus persecutionis, która umożliwia Tuskowi odmówienie stawienia się w prokuraturze w pewnych okolicznościach. Zasada ta wywodzi się z prawa rzymskiego i odnosi się do działań podejmowanych wobec osoby chronionej przez immunitet, których celem jest przeszkodzenie w wykonywaniu mu zadań czy funkcji.
Zieliński przypomniał, że koncepcja fumus persecutionis pojawiła się po raz pierwszy w prawie unijnym w odniesieniu do posłów do Parlamentu Europejskiego, którym co do zasady pierwotnie przysługiwał jedynie immunitet dotyczący postępowań karnych.
Wykorzystywali to nieprzychylni im ludzie, którzy z różnych powodów politycznych lub osobistych wytaczali im procesy cywilne, żądając drastycznie wysokich odszkodowań. Celem było zaszkodzenie posłowi, zmuszenie, by stawiał się przed sądem. W związku z tym - jak tłumaczy ekspert - Parlament Europejski zaczął obejmować ochroną immunitetową posłów także w postępowaniach cywilnych, powołując się na fumus persecutionis.
Zdaniem Zielińskiego zasada fumus persecutionis może być również zastosowana do urzędników europejskich, a w szczególności przewodniczącego Rady Europejskiej. "W sytuacji, gdy osoba przewodniczącego będzie w sposób notoryczny wzywana, żeby się stawiać przed sądem lub przed prokuratorem, czy jakimiś innymi organami, to ta doktryna fumus persecutionis może znaleźć zastosowanie" - ocenił Zieliński.
Jak ocenił, mogłaby ona mieć zastosowanie, gdy celem postępowania nie jest wyjaśnienie jakiejś konkretnej sprawy, tylko zaszkodzenie osobie z immunitetem. "Wtedy moim zdaniem tę osobę chroni immunitet, bo jego celem jest zapewnienie nieskrępowanego wykonywania funkcji" - zaznaczył naukowiec.
Dodał, że gdyby Tusk powołał się na tę zasadę i odmówił składania zeznań ze względu na immunitet, polska prokuratura nie mogłaby z tym za wiele zrobić. "Prawo unijne zgodnie z zasadą pierwszeństwa stoi nad prawem państw członkowskich, to jest jedna z fundamentalnych zasad. Organy krajowe nie mają w takiej sytuacji wiele do powiedzenia. Co mogą zrobić? Mogą czekać, aż funkcja przewodniczącego wygaśnie, bo wówczas immunitet się kończy" - podkreślił ekspert. Zastrzegł przy tym, że mówi to, nie znając opinii służb prawnych Rady UE w całej sprawie.
Tusk zeznawał w środę w gmachu warszawskiej prokuratury przez ponad 8 godzin jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa SKW wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów i opinii szefa MON. W grudniu 2016 roku ujawniono, że w tym śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi; trzecim podejrzanym jest Krzysztof D., były dyrektor szefa gabinetu SKW.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił w czwartek w TVP, że Tusk nie może się zasłaniać immunitetem jako przewodniczący Rady Europejskiej. "To jest immunitet, który chroni osobę piastującą tę funkcję wyłącznie w zakresie działań podejmowanych przez - w tym przypadku - Donalda Tuska w ramach jego urzędu, natomiast nie obejmuje zdarzeń, które miały miejsce wcześniej" - powiedział. Dodał, że według niektórych ekspertów, aby skutecznie powołać się na ten immunitet, Donald Tusk musiałby zrezygnować z polskiego obywatelstwa.
Krzysztof Strzępka (PAP)