Donald Trump podczas swojej kampanii wyborczej ostro krytykował Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (North American Free Trade Agreement) wynegocjowany w czasach republikańskiego prezydenta Georga Busha (1989-1993) i podpisany przez demokratycznego prezydenta Billa Clintona jako "najgorszy interes w historii".

Po objęciu urzędu prezydenta, Trump złagodził swoje stanowisko, jednak nigdy nie wykluczył możliwości wyjścia USA z tego układu, szczególnie jeśli renegocjacja układu nie zaowocuje zmianami o jakie zabiega Biały Dom.

Spotkanie Trumpa z premierem Kanady w Białym Domu miało miejsce tego samego dnia, kiedy pod Waszyngtonem rozpoczęła się czwarta runda negocjacji zmian w układzie NAFTA.

Do tej pory podczas pierwszych trzech rund negocjacji delegacjom udało się uzgodnić stanowiska w tej części układu, która określa zasady konkurencji przedsiębiorstw prywatnych trzech państw - sygnatariuszy układu oraz reguły funkcjonowania drobnych i średnich przedsiębiorstw na wspólnym rynku rozciągającym od Jukonu na północy Kanady do półwyspu Jukatan na południu Meksyku.

Reklama

Szef delegacji amerykańskiej Richard Lighthizer przed rozpoczęciem czwartej rundy negocjacji w środę stwierdził, że "do tej pory osiągnięto dobry postęp" w negocjacjach.

Przedstawiciele trzech sygnatariuszy porozumienia zgodzili się przedłużyć obecną rundę negocjacji, które miały się zakończyć w niedzielę, o dwa dni, do wtorku 17 października.

"Kością niezgody" w negocjacjach - jak poinformowała agencja Bloomberg News - jest warunek amerykańskiej delegacji, aby zmienić obecne zasady określające "pochodzenia" samochodów - procentowego udziału elementów wyprodukowanych w krajach układu NAFTA, aby wyprodukowany samochód mógł być sprzedany na preferencyjnych warunkach określonych przez układ.

Obecne zasady przewidują, że samochód musi być przynajmniej w 62,5 procent złożony z części wyprodukowanych w krajach NAFTA, aby na podstawie układu być zwolniony z podatków i ceł.

Delegacja amerykańska chce podwyższenia procentowego udziału składników wyprodukowanych w krajach NAFTA w gotowych samochodach i dodatkowo zwiększenia zawartości składników "Made in USA", aby wyprodukowany samochód mógł być na podstawie układu NAFTA zwolniony z wielu podatków i ceł w sprzedaży na rynkach państw sygnatariuszy NAFTA.

Innym trudnym zagadnieniem negocjacji jest uzyskanie od Meksyku gwarancji większego poszanowania postanowień układu w dziedzinie praw człowieka, warunków pracy i ochrony środowiska w Meksyku.

Prowadzący negocjację mają także nadzieję, że doprowadzą one w najbliższych dniach do opracowania zasad współpracy handlowej w tych sektorach gospodarki, które jeszcze nie istniały w momencie podpisania układu 23 lata temu jak np. handel w Internecie oraz większych gwarancji poszanowania prawa w dziedzinie własności intelektualnej.

Eksperci handlowi, cytowani w amerykańskich mediach, ostrzegają, że nieugięte, "antyglobalistyczne" stanowisko Białego Domu powoduje coraz większą izolację USA na międzynarodowych rynkach i jest powodem zaniepokojenia biznesu oraz amerykańskich eksporterów, którzy ponieśli duże straty w wyniku podjętej przez Trumpa 23 stycznia b.r. trzy dni po objęciu urzędu prezydenta, decyzji o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z układu TPP (Transpacyficznego Partnerstwa).

Świadectwem zaniepokojenia amerykańskiego biznesu jest wypowiedź Thomasa Donahue, dyrektora wykonawczego Izby Handlowej USA (U.S. Chamber of Commerce), najważniejszego lobby amerykańskiego biznesu. Donahue w przeddzień rozpoczęcia czwartej rundy renegocjacji zapowiedział, że w przypadku prób Trumpa wycofania USA z układu NAFTA będzie "walczył do upadłego o jego ocalenie".