Trump oświadczył, że chce współpracować z Turcją, by zająć się obawami Ankary dotyczącymi bezpieczeństwa w północno-wschodniej Syrii, podkreślając zarazem znaczenie, jakie dla Stanów Zjednoczonych ma to, by Turcja nie represjonowała Kurdów ani innych grup, "z którymi wspólnie walczyliśmy, by pokonać Państwo Islamskie" - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders.

Poinformowała też, że przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA gen. Joseph Dunford spotka się we wtorek ze swym tureckim odpowiednikiem, by kontynuować konsultacje.

Według władz tureckich Erdogan i Trump omawiali w poniedziałek ustanowienie w północnej Syrii strefy bezpieczeństwa oczyszczonej z milicji. W rozmowie telefonicznej obaj przywódcy podkreślili potrzebę pełnej mapy drogowej dotyczącej granicznego miasta Manbidż. Wskazywali też, że trzeba unikać dawania jakiejkolwiek okazji elementom starającym się zablokować planowane wycofanie sił USA z Syrii - poinformowała strona turecka.

Manbidż leży w północnej części syryjskiej muhafazy Aleppo i jest jedynym terytorium znajdującym się na zachód od Eufratu będącym pod kontrolą Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Turcja, która okupuje sąsiedni rejon Al-Babu i Dżarabulusu, wielokrotnie zapowiadała atak na Manbidż.

Reklama

W niedzielę Trump zagroził Turcji katastrofą gospodarczą w przypadku ataku tureckiej armii na Kurdów po wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii. Prezydent USA wezwał jednocześnie syryjskich Kurdów, aby nie "prowokowali" Ankary, i zaproponował utworzenie strefy bezpieczeństwa.

"Stany Zjednoczone zdewastują Turcję ekonomicznie, jeśli zaatakuje ona Kurdów" - napisał Trump w niedzielę na Twitterze. "Rosja, Iran i Syria są największymi beneficjentami długotrwałej walki USA z Państwem Islamskim, my też na tym korzystamy, ale teraz jest czas, aby naszych żołnierzy sprowadzić do domu. Stop wojnom bez końca" - dodał amerykański prezydent.

Kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) stanowią trzon Syryjskich Sił Demokratycznych, które w sojuszu z USA prowadzą walkę z Państwem Islamskim w Syrii. W połowie grudnia Trump zapowiedział wycofanie sił USA z Syrii, ale wkrótce stwierdził, że do zakończenia tego procesu wspierać będzie oddziały kurdyjskie.

Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył w poniedziałek, że niczego nie da się osiągnąć, grożąc ekonomicznie jego krajowi. Dodał, że partnerzy strategiczni nie powinni komunikować się za pomocą mediów społecznościowych.

Turcja nie da się zastraszyć amerykańskim groźbom - powiedział minister, nawiązując do niedzielnego tweeta Trumpa. Oświadczył zarazem, że Turcja nie jest przeciwna strefie bezpieczeństwa między turecką granicą a pozycjami bojowników kurdyjskich w Syrii.

W piątek turecki minister obrony Hulusi Akar zapowiedział, że atak na oddziały sprzymierzonych z USA Kurdów w Syrii nastąpi w "odpowiednim czasie i miejscu". Zagroził, że Kurdowie zostaną "zakopani w rowach, które wykopali", odnosząc się w ten sposób do umocnień zbudowanych przez YPG na wypadek tureckiej agresji.

>>> Czytaj też: Trump: Stany Zjednoczone zdewastują Turcję ekonomicznie, jeśli zaatakuje ona Kurdów