Tłum zebrał się w pobliżu placu Taksim, aby wziąć udział w pochodzie, jednak setki policjantów zablokowały mu drogę, nie dopuszczając do przemarszu główną aleją.

By rozproszyć ludzi, policja rozpyliła gaz pieprzowy i rozrzuciła granaty z gazem łzawiącym. W wielu miejscach doszło do bójek między policją a demonstrantami. Nie jest jasne, czy ktoś został ranny i ile osób zostało zatrzymanych.

Przed godziną, na którą została wyznaczona zbiórka demonstrantów, policja ogłosiła, że nie zgadza się na żadną manifestację, a ci, którzy wezmą w niej udział, zostaną rozproszeni.

Później części zgromadzonych kobiet pozwolono ostatecznie zająć skrawek głównej alei miasta. Trzymały one transparenty z hasłami: "Feministki buntujące się przeciwko przemocy mężczyzn i ubóstwu" i "Urodziłam się wolna i będę żyła w wolności".

Reklama

Niektóre manifestantki nosiły maski oraz kolorowe peruki. Śpiewały hasła: "Nie milczymy, nie boimy się, nie jesteśmy posłuszne".

"W Turcji przemoc wobec kobiet jest szeroko rozpowszechniona, a rząd nie robi nic, aby ją powstrzymać" - powiedziała jedna z protestujących. "Wszystko, co możemy zrobić, to tu przyjść i sprawić, że nasz głos jest słyszalny" - dodała.

Działaczki praw kobiet oskarżają rząd prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana o to, że nie walczy dostatecznie mocno z przemocą wobec kobiet.

W 2018 roku w Turcji zginęło 440 kobiet - ofiar zabójstw o charakterze seksistowskim, w porównaniu z 210 kobietami w 2012 roku.

Demonstracje, na mniejszą skalę, miały też miejsce w piątek w Ankarze; odbyły się one w obecności nieinterweniującej policji.