Pozostałych 13 resortów wydało w pierwszym półroczu 2019 roku na usługi doradcze 178 mln euro. Dane te pochodzą z odpowiedzi ministerstwa obrony na interpelację poselską deputowanego partii Lewica w Bundestagu Matthiasa Hoehna. Dotarła do niej agencja dpa.

Na drugim miejscu pod względem wydatków na zewnętrznych ekspertów znalazło się MSW z 78,7 mln euro, a na trzecim resort transportu z 47,7 mln euro. Najmniej wydało ministerstwo edukacji - 29,3 mln euro.

Parlamentarny sekretarz stanu w ministerstwie obrony (funkcja zbliżona do członka gabinetu politycznego ministra w Polsce) Thomas Silberton usprawiedliwia wysokie wydatki skomplikowanym procesem cyfryzacji niemieckich sił zbrojnych. Wyjaśnia też, że 109 mln euro z wymienionej kwoty przypada na państwową firmę BWI, która zajmuje się obsługą informatyczną wojska i urzędów federalnych.

Angażowanie zewnętrznych doradców przez ministerstwa i podległe im urzędy od dawna wzbudza w RFN kontrowersje. Krytycy uważają, że usługi te są zbyt drogie, a korzystanie z nich nieuzasadnione; urzędy zatrudniają 20 tys. osób i ci ludzie powinni wykonywać ekspertyzy. Dodatkowo, istnieje obawa, że firmy consultingowe mogą mieć zbyt duży wpływ na działanie resortów.

Reklama

Jest to szczególnie niepożądane w przypadku ministerstwa obrony. Od pół roku działa komisja śledcza Bundestagu, która bada zarzuty dotyczące nieprawidłowości przy korzystaniu z usług zewnętrznych doradców w tym resorcie, kiedy był on kierowany przez Ursulę von der Leyen, przyszłą szefową Komisji Europejskiej.

Zdaniem posła Lewicy Matthiasa Hoehna, "von der Leyen uczyniła ze swojego ministerstwa Eldorado dla zewnętrznych doradców". "Powstaje pytanie, czy nowa minister Annegret Kramp-Karrenbauer odeśle poszukiwaczy złota do domu z kwitkiem" - zastanawia się polityk postkomunistycznej formacji.

>>> Czytaj też: Jerofiejew dla niemieckiej prasy: w Moskwie wybuchła wojna domowa