Zatrzymany przez polską straż graniczną na przejściu granicznym w Dorohusku weteran wojny w Donbasie Ihor Mazur został w niedzielę zwolniony. List gończy w Interpolu rozesłała za Mazurem Rosja. Na czas trwania procedury ekstradycyjnej będzie on przebywał w Lublinie.

Za Mazura poręczył osobiście konsul generalny Ukrainy w Lublinie Wasyl Pawluk. "Prokuratura uwzględniła wniosek, moją prośbę, żeby na moje poręczenie osobiste zwolnić pana Ihora" - powiedział dziennikarzom Pawluk.

Mazur ma przebywać w Polsce, będzie mieszkał w konsulacie Ukrainy w Lublinie, jak tłumaczył Pawluk, "do czasu, kiedy skończą się w sądzie te procedury, które powinny być w sądzie rozpatrzone, zgodnie z przepisami". Ma się stawiać do dyspozycji prokuratury i sądu. Pawluk podkreślił, że polska straż graniczna i prokuratura pracowały zgodnie z przepisami prawa. Wyraził wdzięczność za uwzględnienie jego wniosku i zwolnienie Mazura.

Mazur, który przyjechał w niedzielę do konsulatu w Lublinie, pytany przez dziennikarzy o to, jak ocenia pracę polskich służb granicznych i prokuratury powiedział, że zrobiły one to, co powinny, co nakazują im przepisy prawa. Do Polski został zaproszony na konferencję w Warszawie poświęconą sprawom bezpieczeństwa i współdziałaniu Polski i Ukrainy wobec agresji Rosji. "Myślę, że moja sprawa była głównym tematem tej konferencji" – dodał.

Pytany o zarzuty, które stawiają mu rosyjskie organy ścigania, Mazur powiedział, że w 2000 r. Rosja dołączyła go do listy osób podejrzanych o różne przestępstwa popełnione w Czeczenii, których on nie popełnił i w których nie brał udziału. Jak dodał, pod takimi samymi zarzutami skazani zostali na 20 i 25 lat więzienia Mikołaj Karpiuk i Stanisław Kłych. Jego zdaniem, gdyby został wydany Rosji, byłaby skazany na taki sam wysoki wyrok. Mikołaj Karpiuk i Stanisław Kłych to Ukraińcy, którym w Rosji postawiono zarzut walki w Czeczenii po stronie separatystów.

Reklama

Po zatrzymaniu Mazura prokuratura planowała początkowo wystąpienie o jego tymczasowe aresztowanie na siedem dni. Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie Barbara Markowska informowała, że posiedzenie sądu w tej sprawie zostało wyznaczone w niedzielę na godz. 16, ale wkrótce zostało ono odwołane, ponieważ, jak mówiła rzeczniczka, prokuratura wycofała wniosek.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka poinformowała PAP, że w związku z zapewnieniem konsula Ukrainy w Lublinie, iż Mazur będzie przebywał w Polsce, prokuratura nie złożyła ostatecznie wniosku o tymczasowe aresztowanie Mazura.

Jak podkreśliła, nie wstrzymuje to procedury ekstradycji. "Teraz oczekujemy na dokumenty z Rosji. Po ich przeanalizowaniu będą podejmowane dalsze decyzje w tej sprawie" – dodała Kępka.

O dopuszczalności bądź nie ekstradycji orzeka sąd. Ostateczna decyzja należy do ministra sprawiedliwości.

Mazur to weteran walk z prorosyjskimi separatystami w Donbasie, członek skrajnie prawicowej organizacji UNA-UNSO i współpracownik sekretariatu rzecznika praw człowieka Ukrainy. Został zatrzymany na przejściu granicznym w Dorohusku w związku z wnioskiem Rosji, która rozesłała za Mazurem list gończy w Interpolu.

Rzeczniczka polskiego MSZ Ewa Suwara powiedziała PAP, że Polska - zgodnie z obowiązującymi przepisami - po informacji Interpolu była zobowiązana do zatrzymania obywatela Ukrainy. Zaznaczyła, że nota została wstawiona na wniosek Rosji. "Wnioskodawcą nie jest Polska, a Rosja. W sprawie zatrzymanego zdecyduje niezawisły sąd na podstawie przepisów prawa i po dokładnym przeanalizowaniu sprawy" – dodała.

Szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz, komentując zatrzymanie Mazura przez polską straż graniczną, powiedział, że strony porozumienia Interpolu czasami go nadużywają. "Zdarza się, że czasami strony porozumienia Interpolu nadużywają możliwości wpisania na listę. Myślę, że te kwestie będą analizowane, badane, odpowiednie decyzje przez odpowiednie organy polskie będą podjęte zgodnie z prawem międzynarodowym" - przekonywał Czaputowicz podczas spotkania z dziennikarzami w Berlinie.

"Decyzja została podjęta przez straż graniczną, która nie ma wiedzy o tym, jaką funkcję sprawuje osoba, która znajduje się na liście Interpolu. Zarówno Ukraina, jak i Rosja są stronami porozumienia Interpolu i jest obowiązkiem służby straży granicznej zatrzymanie takiej osoby" - tłumaczył szef polskiej dyplomacji. Zapewnił też, że polskie władze konsularne wyjaśniają ze stroną ukraińską powody wpisania przez Rosję Mazura na listę.

O tym, że Rosja często używa rejestru Interpolu jako narzędzia do realizowania swoich celów politycznych mówiła też, po zatrzymaniu Mazura, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska. "Apeluję o spokój i rozwagę. Zatrzymanie na polskiej granicy Ihora Mazura jest wyłącznie technicznym wypełnieniem przez Rzeczpospolitą międzynarodowych umów i zobowiązań. Odważny aktywista obywatelski i weteran wojny w Donbasie, Gruzji i Czeczenii padł ofiarą działań sąsiadów ze Wschodu" - napisała posłanka PiS w mediach społecznościowych.

"Został wpisany przez służby rosyjskie do rejestru zatrzymań Interpolu. To jawny przykład wykorzystywania przez Kreml instytucji prawa międzynarodowego do politycznej zemsty. Nie możemy dać się sprowokować. Nie możemy być aktorami w rosyjskim scenariuszu. Polska postąpiła tak, jak powinna. Zatrzymała osobę figurującą w rejestrze. Ale po to, by wyjaśnić sytuację. Wiele już wiemy. I zapewniam, że droga do Rosji nie jest otwarta. Polskie władze i sądy drobiazgowo zbadają sprawę, a ja ze swej strony służę pomocą i poręczeniem niewinności Ihora Mazura wobec rosyjskich oskarżeń" - oświadczyła Gosiewska.

Wcześniej o pomoc w uwolnieniu Mazura zaapelowała do MSZ Ukrainy rzeczniczka praw człowieka Ukrainy Ludmyła Denisowa. "Wzywam Ministerstwo Spraw Zagranicznych do maksymalnego sprzyjania uwolnieniu Ihora Mazura, ukraińskiego działacza społecznego i uczestnika wojny rosyjsko-ukraińskiej w Donbasie" - napisała na Facebooku.

W sobotę przed ambasadą RP w Kijowie kilkadziesiąt osób także protestowało przeciwko zatrzymaniu Mazura.

>>> Czytaj też: Ukraina: Ombudsman wzywa do obrony zatrzymanego w Polsce weterana walk w Donbasie