W polskich szpitalach brak masek, lekarze boją się epidemii, lecz rząd zapewnia, że kontroluje sytuację - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita".

"Rz" przypomina, że zgodnie z deklaracjami polskich władz, są one przygotowane na koronawirusa. Cytuje też wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego z poniedziałkowej konferencji prasowej. "Omówiliśmy szczegółowo zagadnienia dotyczące tego, co robić, by ograniczać ewentualne rozprzestrzenianie się koronawirusa. Mamy gotowe laboratoria" – mówił wówczas szef rządu.

Innego zdania są - według dziennika - lekarze. "Przygotowani jesteśmy tylko na papierze. Sprawdzianem będzie pojawienie się pierwszych zachorowań, których spodziewam się już wkrótce" – mówi gazecie dr Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. "Pacjenci, którzy wrócili z Chin lub mieli kontakt z osobą po takiej podróży, są odsyłani z kwitkiem zarówno przez lekarzy pierwszego kontaktu, jak i przez szpitale" - czytamy.

"Rzeczpospolita" przypomina też przypadek Polki, która po powrocie z Włoch, z Mediolanu, została odesłana do domu przez szpital zakaźny. O sprawie - dodaje - informował w internecie dr Jakub Kosikowski, który sprawę zgłosił do sanepidu.

O podobnych sytuacjach - według gazety - alarmują czytelnicy "Rzeczpospolitej". "Organizatorzy nie odwołują wydarzeń, na które zaproszono zawodników z całego świata. Przykład to impreza e-sportowa Intel Extreme Masters 2020 w Katowicach" - pisze "Rz".

Reklama

Twierdzi, że lekarze czują się zagrożeni wirusem. "Masek przeciwwirusowych nie można dostać od miesiąca. Nawet gdybyśmy chcieli kupić je za własne pieniądze" – mówi "Rz" anestezjolożka z dużego szpitala na Mazowszu. Na brak podstawowych zabezpieczeń skarżą się także - według gazety - medycy z Lubelszczyzny czy Łódzkiego.

>>> Czytaj także: Czy przywieźliśmy koronawirusa z ferii? UE będzie szukała szczepionki