Jak pisał wielki XX-wieczny filozof Karl Popper, „przyszłość jest obiektywnie otwarta”, może się więc rozwijać według wielu różnych scenariuszy. Dziś piszą je najczęściej aktywiści. Obraz jutra kreślą w czarnych barwach albo odwrotnie, promują różne wersje „świetlanej przyszłości”. Na opinię publiczną i ośrodki władzy próbują wpływać nastolatki ostrzegające przed katastrofą klimatyczną, technologiczni guru wskazujący na zagrożenia i szanse, jakie niesie za sobą rozwój sztucznej inteligencji, uczeni ekonomiści prezentujący rozwierające się nożyce nierówności dochodowych i ich negatywne konsekwencje czy epidemiolodzy ze swoimi wizjami pandemii.
Jednak aktywiści nie mają zbyt wielu sukcesów. Wszystkie te głosy, a nawet wielkie kampanie, spotykają się z pomrukami zrozumienia i akceptacji ze strony różnych decydentów, ale biznes i polityka funkcjonują w zwykłym, dotychczasowym trybie. Pod wpływem aktywistów nie następują żadne radykalne zmiany w strategii gospodarczej i polityce państw.

Dyktat cykli wyborczych

Charakterystyczna jest wypowiedź premiera Australii, który po spłonięciu obszaru równego mniej więcej połowie terytorium Polski stwierdził, że środowisko środowiskiem, ale biznes węglowy jest wart ponad 50 mld dol. i nie da się zrezygnować z wykorzystywania tego surowca. Takich przykładów można cytować tysiące. Czyżby doraźny interes zawsze decydował, a przyszłość tak naprawdę nie interesowała nikogo?
Reklama
Laureat Nobla w dziedzinie ekonomii Robert Aumann, klasyk teorii gier, sformułował genialną w swojej prostocie maksymę „incentives explain all” (bodźce wyjaśniają wszystko). Zastosujmy to kryterium w odniesieniu do najważniejszych grup kształtujących przyszłość.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP