Wagoner jest już drugim szefem wielkiego koncernu motoryzacyjnego odwołanym w ostatnich dniach. Wczoraj z funkcji prezesa PSA Peugeot Citroen został odwołany Christian Streiff, którego na tym stanowisku dziś zastąpił Philippe Varin.

56-letni Wagoner łączył przez ostatnie 8 lat w General Motors funkcje prezesa zarządu i przewodniczącego rady nadzorczej. Po wymuszonej przez administrację Baracka Obamy zmianie za sterami motoryzacyjnego giganta stanowisko prezesa obejmie dyrektor ds. operacyjnych GM Fritz Henderson, a przewodniczącym rady nadzorczej zostanie członek zarządu GM Kent Kresa.

To nie jedyne zmiany, które nastąpią w najbliższym czasie w kierownictwie General Motors. Według informacji agencji Bloomberg, GM będzie musiał również wymienić większość członków zarządu i położyć większy nacisk na produkcję samochodów spalających mało paliwa.

Odchodzący prezes General Motors może być symbolem głębokiego kryzysu, w którym tkwi od pewnego czasu amerykański przemysł motoryzacyjny. W ciągu ostatnich 4 lat kierowany przez Wagonera koncern poniósł 82 miliardy dolarów strat i stracił tytuł największego producenta samochodów na świecie na rzecz japońskiej Toyoty.

Reklama

Głównym zarzutem administracji prezydenta USA Baracka Obamy wobec Wagonera był fakt, że przygotowany przez niego plan ratunkowy dla General Motors nie gwarantował, że po wpompowaniu kolejnych miliardów dolarów rządowej pomocy, koncern będzie miał szansę na normalne funkcjonowanie. GM dostał już od amerykańskich władz pożyczkę o wartości 13,4 miliarda dolarów, a ubiegał się o kolejne 16,6 miliarda dolarów.

„Pożyczki pomocowe nie są zbyt popularne i jest to problem dla Obamy.” – komentuje Jeremy Anwyl, szef portalu Edmunds.com, który śledzi ceny samochodów i zachowania konsumentów na rynku motoryzacyjnym. „Jedna z dróg, aby uczynić pożyczki łatwiejszymi do przełknięcia, to powiedzenie że odpowiedzialne za zły stan rzeczy osoby już nie są związane z GM.”.

Jak powiedział agencji Bloomberg jeden z przedstawicieli administracji Obamy, General Motors oraz drugi z amerykańskich koncernów szukających rządowej pomocy, czyli Chrysler, będą musiały w najbliższych dniach przedstawić bardzo daleko idące plany restrukturyzacyjne, aby mieć szanse na uzyskanie pieniędzy amerykańskich podatników.

Inaczej niż w przypadku General Motors, Chryslerem podczas przygotowywania wspomnianych planów pokieruje dotychczasowy przes Robert Nardelli. Mimo licznych zastrzeżeń pod jego adresem, administracja Obamy nie wymusiła na nim dymisji. Warunkiem jest jednak sfinalizowanie przez Nardelliego fuzji z włoskim Fiatem. W zamian za 35 procent swoich akcji, Chrysler dostałby od Fiata dostęp do rozwiązań technologicznych związanych z produkcją małych samochodów.

Jednym z możliwych rozwiązań rozważanych przez administrację Obamy, mającą przyspieszyć „wyjście na prostą” Chryslera i General Motors jest też szybkie kontrolowane bankructwo obu motoryzacyjnych gigantów. Nie wiązałoby się ono z całkowitą wyprzedażą majątku spółek, a jedynie z kompleksową restrukturyzacją, która umożliwiłaby GM i Chryslerowi szybszą spłatę ich zobowiązań.

ikona lupy />
Rick Wagoner, były prezes General Motors. Fot. Bloomberg / Bloomberg