Związki zawodowe zwołały ponad 70 manifestacji w największych miastach Hiszpanii. Żądają większej ochrony pracowników, rynku zatrudnienia i opieki społecznej wobec kryzysu gospodarczego, który, zgodnie z ostatnimi danymi, jest bliski "sytuacji alarmowej". Związki zawodowe odrzucają także środki proponowane przez pracodawców, gdyż - ich zdaniem - mogą doprowadzić do większej redukcji etatów i pogorszenia sytuacji na rynku pracy.
Zgodnie z ostatnimi danymi, stopa bezrobocia w Hiszpanii przekroczyła 17 proc. Bez pracy jest już 4 mln osób. W milionie rodzin nikt nie pracuje.
Największe związki zawodowe w Hiszpanii - CC.OO i UGT - zwołały manifestacje pod hasłem: "Wobec kryzysu: zatrudnienie, inwestycje publiczne i ochrona społeczna".
W posłaniu pierwszomajowym związki żądają od rządu, banków i instytucji "odpowiedzi na kryzys gospodarczy" i wskazują, że wyjście z kryzysu powinno stanowić koniec "ideologii niekontrolowanych rynków finansowych".
Związki sprzeciwiają się protekcjonizmowi państwowemu wobec banków i dużych firm jako sposobowi na wyjście z kryzysu. Podkreślają, że "chociaż Hiszpania potrzebuje pilnych zmian, nie mogą one polegać na potanieniu kosztów pracy".
"Kryzys nie ma źródeł w rynku pracy, dlatego rozwiązania nie mogą polegać na reformach tego rynku, służących jedynie niszczeniu zatrudnienia, tak samo jak redukcja podatków i pomocy finansowej na cele społeczne prowadziłaby jedynie do pogorszenia publicznego systemu opieki społecznej, redukcji wydatków socjalnych i osłabienia usług publicznych" - podkreślono w posłaniu.
Według związków zawodowych, należy skoncentrować się na utworzeniu "nowego modelu produkcyjnego".