Powtarzające się ruchy tej stopy mają sprawdzić trwałość obuwia. Za pomocą innych maszyn sprawdza się jego wytrzymałość na pękanie, odporność na przemoczenie oraz to, czy but „oddycha”.

Testy, nadzorowane przez zespół inżynierów, to element działań włoskiego przedsiębiorcy, którego obsesję stanowi nakłonienie nas wszystkich do chodzenia w butach z dziurami w podeszwach. Chce stworzyć but doskonały, w którym stopa nie będzie się wcale pocić.
– Skończyła się epoka śmierdzących stóp – mówi Mario Moretti Polegato, siedząc za biurkiem w swoim wykładanym drewnem i marmurem biurze w głównej siedzibie Geox, mieszczącej się w Montebelluna, we włoskim okręgu przemysłowym w okolicach Treviso. Perforacja podeszwy nie tylko umożliwia stopie oddychanie, ale również sprawia, że chodzi się na niej wygodniej.

Przedsiębiorca z misją

Reklama
Jest założycielem i prezesem Geox. Wiara, jaką pokłada w swoich niezwykłych butach, nie tylko pozwoliła mu zostać miliarderem, ale także wykreowała go na kogoś w rodzaju guru stylu życia. Choć swoją firmę założył zaledwie w 1995 roku, Geox jest już drugą w świecie (po Clarks) marką w branży stylowego obuwia sportowego. Większość czasu spędza w podróży, uczestnicząc w spotkaniach, podczas których mówi o innowacjach, przedsiębiorczości oraz ochronie środowiska.
Ściany korytarza w laboratoriach Geox obwieszone są fotografiami pana Polegato przemawiającego do studentów uniwersytetów od Cambridge po Wenecję. Ostatnio był na lunchu z księciem Karolem z brytyjskiej rodziny królewskiej. Odwiedzającym Geox wręcza się listę znanych osobistości, którzy wybrali buty firmy dla siebie czy swoich dzieci. Są na niej takie nazwiska jak Angelina Jolie, Barack Obama i papież Benedykt XVI. Sam Mario Polegata jest we Włoszech osobistością – kimś w rodzaju celebryty. Włochy to kraj, w którym ceni się przedsiębiorców, nic więc dziwnego, że jest on dumny ze swoich osiągnięć i uważa się za członka tej samej ligi najwybitniejszych włoskich projektantów-przedsiębiorców co np. Giorgio Armani. Ma również cechy, które doskonale do tego wizerunku pasują.
Liczący dziś sobie 56 lat Mario Polegato wygląda imponująco: wysoki, szeroki w barach, ubrany w nieskazitelny garnitur w prążki, jaskrawo, żółty krawat i klasyczne męskie półbuty własnego pomysłu – ze skórzanym wierzchem i gumową podeszwą. Czarno-białe oprawki okularów dodają mu pewnej ekscentryczności, którą – jak się wydaje – lubi.

Olśnienie w Nevadzie

Ale wygląda też na to, że bardzo osobiście traktuje on fakt, że tylko co dziesiąty Włoch nosi obecnie buty Geox; o reszcie świata nie nawet ma co wspominać. Na świecie – jak mówi – 90 proc. noszonych butów ma gumowe podeszwy i to stanowi dla niego wyzwanie. – Prawie wszyscy ludzie na świecie w tym chodzą, a to nie jest dobrze – mówi.
Do przekonania, że zwykłe podeszwy gumowe są dla naszych stóp po prostu straszne – czy to przy bieganiu, czy przy zwyczajnym chodzeniu – pan Polegato doszedł pewnego dnia na początku lat 90. ubiegłego wieku; dokładnej daty nie pamięta. Olśnienie nastąpiło na pustyni niedaleko Reno, w amerykańskim stanie Nevada. W przerwie targów winiarskich – uczestniczył w nich jako przedstawiciel rodzinnej firmy, w której działalność bardzo był zaangażowany – poszedł sobie pobiegać. W efekcie dokonanego osobiście eksperymentu doszedł do wniosku, że dla jego obtartych i spoconych stóp najlepszym rozwiązaniem byłyby podeszwy z dziurkami, umożliwiające im oddychanie. – Na początku myślałem tylko o własnych stopach, dopiero później, gdy już wróciłem do Włoch, zacząłem to traktować jako pomysł na biznes – mówi.
– Zacząłem szukać butów z „oddychającymi” podeszwami w sklepach sportowych w całych Włoszech – i nie mogłem znaleźć nic takiego. Wydawało mi się niemożliwe, żeby nikt dotychczas o tym nie pomyślał. A jednak tak było.

Buty globalne

Na pustyni w Nevadzie Mario Polegato własnymi rękami wydarł dziury w podeszwach. Gdy wrócił do Montebelluna, zaczął szlifować swój pomysł. – Bardzo trudno chodzić w butach z dziurawymi podeszwami, bo wpada przez nie brud i woda. Problem, jaki musiałem przezwyciężyć, sprowadzał się więc do pytania: jak zrobić but z podeszwą, która będzie mieć dziurki i która jednocześnie nie będzie przepuszczać wody – mówi.
Opatentował swój pomysł i zaczął poszukiwania. Część odpowiedzi znalazł w badaniach, przeprowadzonych przez naukowców w Japonii. Następnie skonstruował prototyp, który przedstawił producentom butów sportowych we Włoszech, w Niemczech i w USA: wszyscy przejawiali wobec niego sceptycyzm. -Nie mogłem pojąć, dlaczego nie są oni w stanie zrozumieć mojego pomysłu, zdecydowałem więc, że będę te buty robił sam – mówi. Przy wsparciu miejscowego banku oszczędnościowego, Casa di Risparmio di Treviso (obecnie to część grupy UniCredit) dostał kredyt wystarczający na podjęcie działalności wytwórczej: dała ona początek firmie Geox.
Firma projektuje i produkuje buty codziennego użytku z dziurkami w podeszwach: mieszczą się w średnim przedziale cenowym i można je nosić do garnituru. Buty są wodoodporne, zawierają bowiem specjalną membranę, która nie wpuszcza wody do środka i umożliwia wydostawanie się potu na zewnątrz.
W 2008 roku Geox – jak podaje jego szef – sprzedał 20 mln par takich butów. Na Włochy przypada 38 proc. sprzedaży, a na inne kraje europejskie – 47 proc. Firma ma 940 sklepów, zatrudnia 3,6 tys. pracowników. Jej przychody wyniosły w zeszłym roku 893 mln euro, a zysk netto – 123 mln euro.

Firma przyszłości

Wprawdzie Mario Polegato bardzo się na Geox wzbogacił, ale tej historii nie można zaliczyć do opowieści z serii „z nędzy do pieniędzy”, gdyż pochodzi on z zamożnej rodziny winiarzy. Geox jest jego pierwszym przedsięwzięciem biznesowym.
Tak czy inaczej, gwałtowny sukces Geox powiększył bogactwo tej i tak już zamożnej części Włoch. Region wokół Treviso mieści siedziby takich firm jak Benetton, Diesel, Luxottica, stamtąd pochodzą także inne włoskie marki, osiągające sukcesy w skali globalnej, tam również mieści się klaster, skupiający szewców-rzemieślników. W szczycie giełdowego boomu Geox wart był prawie 4 mld euro (jego akcje są notowane na mediolańskiej giełdzie od 1 grudnia 2004 roku), choć obecnie jego wartość zmalała do 1,4 mld euro. Do Mario Polegato należy 71 proc. kapitału spółki.
Codzienne zarządzanie firmą powierzył zespołowi menedżerów, co daje mu czas na prowadzenie wykładów o doświadczeniach, wynikających z bycia przedsiębiorcą. – Nie jest możliwe zastąpienie przedsiębiorcy finansistą – mówi. – Istota prowadzenia firmy nie sprowadza się tylko do pieniędzy. Konieczne jest wytworzenie więzi między wszystkimi pracującymi w niej ludźmi i tylko przedsiębiorca jest w stanie to zrobić.
Ten temat go najwyraźniej rozgrzewa – i skłania do uwag o wnioskach, płynących z globalnego kryzysu: jego zdaniem istnieje potrzeba „przemiany kapitalizmu”. A na pytanie, jakby zdefiniował firmę przyszłości, po krótkim zastanowieniu się formułuje cztery punkty: musi dążyć do zmiany świata; musi być innowacyjna w stopniu przekraczającym wyobraźnię jej klientów; musi być zintegrowana w skali globalnej; i musi okazywać, że jest nie tylko szczodra, ale i „dobra”.
– Firma jest szczodra, jeśli troszczy się o pracowników. Mówiąc o firmie „dobrej”, mam natomiast na myśli to, że nie powinna mieć ona nic do ukrycia – mówi właściciel Geox.
PUSTYNNE MARZENIE PRZEDSIĘBIORCY
Opowieść o tym, jak wskutek joggingu na pustyni Nevada Mario Moretti Polegato wpadł na pomysł, który spowodował przełom w obuwnictwie i doprowadził do utworzenia międzynarodowej firmy, stała się już jednym z mitów założycielskich włoskich przedsiębiorców. – Reno to zabawne miasto: tylko kowboje i pustynia. Wystarczy piętnastominutowy spacer, żeby z centrum trafić na pustynię – mówi. Na niej właśnie poczuł przemożną chęć wycięcia dziur w podeszwach – i ten eksperyment stał się dla niego inspiracją. Jej efektem było kilka patentów, innowacje, a później – wprowadzenie firmy na mediolańską giełdę. Obecnie Mario Polegato planuje poszerzenie działalności również na odzież – która miałaby być zarówno wodoodporna, jak i przepuszczająca powietrze. Firma zaczyna również próby rozwiązania kwestii pocenia się stóp w odniesieniu do butów sportowych. – Nie chcemy konkurować bezpośrednio z Nike czy z Adidasem, ale przewidujemy przyszłość. Chcemy na butach sportowych powtórzyć doświadczenia, jakie mamy z butami codziennymi, ale się z tym nie śpieszymy – mówi Mario Polegato.