W piątek w sejmowym orędziu prezydent Lech Kaczyński mówił, że cały świat przeżywa dziś kryzys finansowy i gospodarczy w rozmiarach niespotykanych od dziesięcioleci, "jednak osoby i instytucje odpowiedzialne za rozwój gospodarczy w Polsce zdają się nie doceniać powagi sytuacji". Prezydent apelował do rządu, aby nie kontynuował mechanicznego ograniczania wydatków. Wskazał, że państwa zachodnioeuropejskie oraz USA "bardzo aktywnie od wielu miesięcy usiłują ożywić procesy rozwojowe poprzez stymulowanie popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego". Niskie zadłużenie sektora prywatnego, poszanowanie prawa, stabilne finanse publiczne to trzy fundamenty polskiej gospodarki, którym zawdzięczamy "relatywnie silną" pozycję Polski w obliczu światowego kryzysu - mówił z kolei minister finansów Jacek Rostowski.

Jabłoński: orędzie prezydenta może wywołać w Polakach strach

Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha, powiedział PAP, że orędzie prezydenta może wywołać w Polakach strach, tymczasem sytuacja naszej gospodarki jest daleka od dramatu - powiedział w piątek PAP. "Kreowanie pieniądza przez wydatki publiczne to polityka, która nie przyniosła efektów ani w Stanach Zjednoczonych w czasie wielkiego kryzysu, ani współcześnie, kiedy +na kredyt+ rozwijały się kraje nadbałtyckie" - ocenił ekspert Centrum im. A.Smitha.

Według raportu Banku Światowego, kraje bałtyckie odnotowały dwucyfrowe spadki PKB od początku kryzysu i m.in. ze względu na nierównowagę ich finansów mają najgorsze perspektywy w regionie. Odnosząc się do sugestii prezydenta obniżenia stawki VAT ekspert zauważył, że powinno się zmniejszać opodatkowanie produkcji, a nie konsumpcji. "Nie będzie konsumpcji bez produkcji. Prezydent zaprzeczył sam sobie, mówiąc o pobudzaniu gospodarki przy jednoczesnym zaostrzaniu regulacji wobec przedsiębiorców" – dodał.

Reklama

Jabłoński sceptycznie odniósł się też do pomysłu zwiększenia kwoty wolnej od podatków dla emerytów i rencistów. "A czemu nie dla nauczycieli albo strażaków? Przychody gospodarstw domowych tylko wtedy się zwiększa, gdy polepszy się kondycja przedsiębiorstw i wzrośnie produkcja" - uzasadnił.
Jabłoński dobrze ocenił za to dotychczasową fiskalną i monetarną politykę rządu. Uznał, że dzięki "wytrzymaniu presji" i nie popadaniu w histerię rząd obronił stabilność złotówki, upłynniając część środków unijnych. "Dobrze też, że rząd nie zwiększył ponad miarę deficytu budżetowego; kraje takie jak USA czy Francja odczują wkrótce skutki pompowania pustego pieniądza" - powiedział. Uważa on jednak, że dla pobudzenia produkcji rząd powinien zająć się zmniejszaniem obciążeń podatkowych kosztów pracy oraz zwiększeniem elastyczności na rynku pracy. Pozwoli to lepiej - w jego opinii - wykorzystać bogate w Polsce zasoby pracy i naturalną przedsiębiorczość Polaków.

Orłowski: trudno nie zgodzić się z większością słów z prezydenckiego orędzia

Trudno nie zgodzić się z większością słów z prezydenckiego orędzia Lecha Kaczyńskiego, jednak trudniej z receptami, jakie podał na walkę z kryzysem - ocenił w piątek główny ekonomista PricewaterhouseCoopers prof. Witold Orłowski. Jak dodał, na uwagę zasługuje zapowiedź prezydenta o gotowości do współpracy w sprawie utworzenia planu antykryzysowego. "Rząd może uważać, że dzisiejsza wypowiedź prezydenta była w mniejszym czy większym stopniu polityczna i może mieć o to pretensje. (...) Ale prawdą jest, że trudno jest się nie zgodzić z większością prezydenckich słów. Niekoniecznie z receptami, które pan prezydent podał, jako sposobami na walkę z kryzysem" - powiedział PAP Orłowski. "Argument pana prezydenta, że trzeba się uczyć od bardziej doświadczonych gospodarek, jak np. brytyjskiej, jest o tyle chybionym, że to są różne gospodarki w zupełnie różnej sytuacji. W przypadku naszej gospodarki recepty brytyjskie są nie na miejscu. Brytyjczycy cierpią z powodu małych wydatków konsumentów, my cierpimy z powodu obniżonego eksportu i inwestycji zagranicznych i na to obniżki VAT nie są żadną receptą" - powiedział Orłowski. Jak dodał, nie ma prostych recept na rozwiązanie problemów polskiej gospodarki, należy znaleźć kompromis np. między obniżkami wydatków a deficytem. "Znalezienie kompromisu nie jest proste. Pan prezydent mówił to tak, jakby to były takie proste, oczywiste recepty, co należy robić, że w ogóle rządowi to nie przyszło do głowy" - powiedział ekonomista. "To przemówienie prezydenta jest o tyle dziwne, że ono było strasznie nierówne, również pod względem merytorycznym. (...) Mam wrażenie, że panu prezydentowi różne osoby pomagały pisać to przemówienie. Dlatego że z pierwszej części wynikało, iż prezydent jest najbardziej zmartwiony tym, co się dzieje z deficytem i tym, że to może doprowadzić do konieczności gwałtownych cięć wydatków. Z kolei z drugiej części wynikało, że nie ma lepszej rzeczy w tej chwili dla gospodarki niż zwiększanie deficytu. To jest pewna niespójność" - zauważył Orłowski. Zdaniem Orłowskiego, rząd nie odpowiedział prezydentowi na pytanie, w jaki sposób zamierza wypełnić dziurę budżetową. "Cały czas to pytanie prezydenta pozostaje aktualne. (...) Powinna być klarowniejsza odpowiedź rządu, a brak tej odpowiedzi oznacza, że rząd jej nie ma" - ocenił Orłowski. "Jeśli przyjąć za dobrą monetę ostatnie słowa prezydenta, że jest gotowy do współdziałania w tworzeniu całościowego planu antykryzysowego, to gdyby się to zrealizowało, byłaby to najwłaściwsza rzecz" - zauważył ekonomista. Jak dodał, w jego ocenie "sytuacja bardziej kwalifikowała się do zwołania Rady Gabinetowej, niż wygłoszenia orędzia w Sejmie".

Krasnodębski: plan antykryzysowy potrzebny; współdziałanie rządu i prezydenta wątpliwe

Według prof. Zdzisława Krasnodębskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, w obecnej sytuacji gospodarczej potrzebne jest stworzenie planu antykryzysowego. Jednak - zdaniem socjologa - nic nie wskazuje na to, by rząd i prezydent działali wspólnie w tej sprawie. "Plan antykryzysowy jest potrzebny. Należy myśleć nad długofalową strategią w tej sprawie" - ocenił w rozmowie z PAP prof. Krasnodębski. Jego zdaniem prezydent i rząd "reprezentują różne filozofie ekonomiczne", mają inne "wyobrażenia o gospodarce i roli państwa" i właśnie dlatego - jak podkreślił - ich porozumienie w sprawie planu antykryzysowego jest wątpliwe. Według Krasnodębskiego skutkiem piątkowego orędzia prezydenta powinna być "szersza debata publiczna ekonomistów i naukowców". Jednak - jak zastrzegł - także i to może okazać się niemożliwe, jeśli "w mediach będzie się wszystko sprowadzało do kpin i wzajemnych oskarżeń". Prof. Krasnodębski podkreślił, że sytuacja gospodarcza może ulec pogorszeniu i gdyby prezydent nie zdecydował się na wygłoszenie orędzia "słusznie miano by do niego pretensje, że nie ostrzegał". "Mam wrażenie, że społeczeństwo jest niewystarczająco poinformowane o sytuacji gospodarczej" - ocenił. Według socjologa, w piątek w Sejmie z ust przedstawicieli rządu nie padła odpowiedź na - jak zaznaczył - najistotniejsze pytanie: co rząd zamierza w najbliższym czasie zrobić, żeby zmniejszyć deficyt budżetowy.