Jak wynika z przygotowanego przez firmę doradczą DTZ raportu o nieruchomościach biurowych, na żadnym z 38 badanych rynków w Europie, Azji i Pacyfiku oraz Amerykach nie doszło do tak gwałtownej korekty cen. W przypadku Wielkiej Brytanii, przewiduje się, że w okresie 2008–2010 łączne przychody z inwestycji będą najgorsze od 1921 roku. Wartość nieruchomości biurowych na londyńskim West Endzie, w Madrycie, Paryżu i Sydney osiągnie w tym roku poziom, przy którym warto będzie w nie inwestować. Na większości pozostałych rynków atrakcyjne możliwości pojawią się dopiero w II połowie 2010 r. Natomiast we Frankfurcie, Nowym Jorku, Szanghaju i Tokio na takie okazje należy poczekać do końca przyszłego roku.
Według DTZ wartość inwestycji w akcje firm działających na rynku nieruchomości biurowych w 2008 roku spadła o 10 proc., do 936 mld dol. – Choć na wszystkich rynkach z pewnością będzie dochodzić do jakichś transakcji, wydaje się, że obecnie będą one dotyczyć jedynie bardzo starannie wybranych okazji, jak np. niekorzystna sytuacja sprzedającego – mówi Tony McGough, szef działu prognozowania globalnego w DTZ.
Jego zdaniem na rynkach nieruchomości biurowych ceny osiągnęły poziom wynikający z rzeczywistej wartości tych obiektów. Choć nie sięgnęły one jeszcze dna, to już pojawiły się możliwości zakupów.
Reklama