Wyraźne przebicie (według kursów zamknięcia) od góry poziomu 2040 może być więc traktowane jako dosyć poważne ostrzeżenie o możliwości wystąpienia dłuższej korekty wzrostów. Oczywiście możliwe też jest pozostawanie cen akcji w trendzie bocznym przez dłuższy okres czasu. Na taki scenariusz wskazywać mogą niejednoznaczne sygnały płynące z otoczenia giełdowego. Z jednej strony już od dosyć dawna wskaźniki wyprzedzające koniunktury a ostatnio również wskaźniki opóźnione i zbieżne koniunktury, nazywane także „twardymi” danymi makro, wydają się potwierdzać, że najgorsze gospodarka światowa ma już za sobą.

Taka sytuacja znacznie obniża prawdopodobieństwo powrotu bessy, dając większy komfort inwestorom posiadającym akcje w portfelach. Z drugiej strony dynamika zwyżek akcji zaskoczyła chyba nawet największych optymistów i trudno jak na razie polemizować z twierdzeniem, że globalna gospodarka nie będzie raczej wzrastała z podobną łatwością. Poza tym ciągle aktywne są zagrożenia, które mają szansę zmienić obecny obraz świata wychodzącego z kryzysu. Niepokoją szczególnie ogromne deficyty budżetowe i zadłużenie publiczne, możliwość znacznego wzrostu inflacji, wciąż pogarszająca się wielkość zagrożonych kredytów czy ograniczanie konsumpcji.

Zupełnie inaczej wyglądają indeksy małych i średnich spółek, które w większym stopniu zależą od lokalnych uwarunkowań. Tutaj, przynajmniej jak dotąd, ze świecą można szukać jakichkolwiek sygnałów odwrócenia, czy choćby spowolnienia trendu. Relatywnie lepsza na tle reszty świata sytuacja polskiej gospodarki w połączeniu z wciąż atrakcyjnymi wycenami mniejszych przedsiębiorstw i obecnością głównie lokalnych graczy w tym segmencie rynku powoduje, że światowe tendencje nie mają tak dużego przełożenia na zmiany cen akcji.

Oczywiście naiwnym byłoby twierdzić, że w przypadku wystąpienia spadków cen akcji na skalę globalną, dekoniunkturze oprą się krajowe „MiSie”. Wydaje się jednak, że przynajmniej w średniej perspektywie, siła względna cen akcji tych emitentów pozostanie wyraźnie dodatnia.Opublikowane w ubiegłym tygodniu dane o inflacji raczej odroczą w czasie dalsze obniżki stóp. Nie brakuje już nawet twierdzeń, że obniżek w ogóle nie należy już do końca roku spodziewać się.

Reklama

W skali tygodnia rentowności obligacji wyraźnie wzrosły. Mimo wciąż dobrych dla naszej waluty danych płynących z bilansu płatniczego, złoty w skali tygodnia osłabił się. Wydaje się, że jest to nieunikniona korekta techniczna następująca po dynamicznej aprecjacji. Biorąc pod uwagę ponownie nasilające się ostatnio tendencje zwiększające niechęć do ryzyka, niewykluczone jest, że korekta rozciągnie się w czasie przypominając tę z okresu pomiędzy kwietniem a czerwcem br.

Dane makro dla gospodarki amerykańskiej w skali ubiegłego tygodnia nie pokazywały jednoznacznego obrazu sytuacji. Pozytywnie odebrane zostały przede wszystkim dane o wzroście wydajności pracy, spadku kosztów pracy czy wzrostu produkcji przemysłowej (miesiąc do miesiąca). Negatywnego wydźwięku dostarczyły między innymi dane o sprzedaży detalicznej oraz traktowany jako dosyć ważny wskaźnik wyprzedzający koniunktury indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan. Warto podkreślić, że jest to już drugi miesiąc z kolei, kiedy wskaźniki ten spada i wzrasta tym samym prawdopodobieństwo zmiany ogólnej tendencji.

Prawdopodobnie to właśnie te niejednoznaczne wnioski jaki można było wyciągać z publikowanych danych makro spowodowały, że trendy wzrostowe obserwowane na wykresach dziennych indeksów amerykańskich zaczęły wyraźnie zmniejszać dodatnie nachylenie. Ubiegły tydzień stał już wyraźnie po znakiem krótkoterminowego trendu bocznego. Wynikające z dolnego ograniczenia kanału tego trendu wsparcie dla indeksu SP500 można wyznaczyć na poziomie ok. 992.

Warto zauważyć, że o ile na wykresach dziennych indeksów można już dopatrywać się wstępnych sygnałów ostrzegawczych wystąpienia korekty, lub przynajmniej wejścia w trend boczny, to wykresy tygodniowe, na których często wyraźniej widać średnioterminowe trendy nie sprawiają jeszcze takiego wrażenia. Sytuacja ta dotyczy nie tylko indeksów amerykańskich, ale też większości pozostałych głównych indeksów giełd na świecie.

Ceny chińskich akcji zanotowały znaczne spadki. Z powodu dynamiki spadków można oczekiwać co prawda odreagowania na najbliższych sesjach, jednak zasięg zniżek może także sugerować, że rozpoczęła się na tym rynku korekta wyższego rzędu. Szczególnie silne sygnały techniczne odwrócenia trendu można odczytać z wykresów dziennych. W obliczu tych sygnałów i niezbyt dużej atrakcyjności wycen chińskich akcji, spowodowanej przez trwający już trzy kwartały trend wzrostowy, można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że omijanie tego rynku w najbliższym czasie nie spowoduje przegapienia jakiś wyjątkowych okazji do zarobienia pieniędzy.

Indeksy chińskich akcji jako pierwsze, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku zanotowały punkty zwrotne kończące długotrwałe zniżki i z dużym wyprzedzeniem w stosunku do pozostałych rynków akcji zaczęły dyskontować poprawę koniunktury. Z tego powodu warto rozważyć, czy przypadkiem również i teraz nie zwiastują z wyprzedzeniem zwrotu w globalnej koniunkturze na giełdach.

Oczywiście, nie jest to jeszcze podstawa do pozbywania się akcji spółek notowanych w innych krajach. Z tym, moim zdaniem, należy poczekać do ewentualnego wygenerowania wyraźnych sygnałów sprzedaży. Nie zaszkodzi jednak zwiększenie czujności i położenie większego nacisku na techniki strategii inwestycyjnych zapewniające ochronę kapitału.

ikona lupy />
Tygodniowy przegląd rynków finansowych - Polska 7-14.08.2009 / Inne
ikona lupy />
Tygodniowy przegląd rynków finansowych - Surowce 7-14.08.2009 / Inne
ikona lupy />
Tygodniowy przegląd rynków finansowych - USA 7-14.08.2009 / Inne