Dla zapewnienia trwałego wzrostu gospodarczego, kraje z nadwyżkami handlowymi, włączając Chiny, muszą działać na rzecz zwiększenia wydatków wewnętrznych oraz zaakceptować konieczność aprecjacji swoich walut – powiedział Oliver Blanchard, główny ekonomista MFW.



Twarde stanowisko MFW w sprawie środków, jakie muszą podjąć Chiny, Niemcy, Japonia i eksporterzy ropy naftowej dla zagwarantowania globalnego odrodzenia, wkomponowuje się w poglądy USA na temat globalnej nierównowagi handlowej i stawia Fundusz w opozycji do Pekinu i Berlina.

Reklama



Z okazji podniesienia po raz pierwszy od dwóch lat prognoz gospodarczych przez MFW, Oliver Blanchard powiedział, że opracowywane co pół roku Prognozy Światowej Gospodarki (World Economic Outlook) pokazały, iż „odrodzenie wystartowało, rynki finansowe powracają do zdrowia, a większość krajów osiągnie dodatni wzrost gospodarczy przez resztę tego roku, jak również w roku 2010”.



MFW zakłada, że światowa gospodarka może powiększyć się w przyszłym roku o 3,1 proc., po zanotowaniu w 2009 roku spadku na poziomie 1,1 proc., co oznacza podniesienie prognozy na 2010 rok w górę o 0,6 punktu procentowego w porównaniu z z poprzednimi szacunkami z lipca.



Wschodzące gospodarki będą się rozwijały znacznie szybciej niż gospodarki zaawansowane – stwierdza MFW, przewidując przeciętne tempo wzrostu gospodarek wschodzących na poziomie 5,1 proc. i zaledwie 1,3 proc. w krajach bogatych.



Chociaż Fundusz uznał za nieuzasadnione obawy o wystąpienie powtórnej recesji, podkreślił jednak, że odrodzenie najpewniej będzie „słabe według historycznych standardów”.



Blanchard ostrzegł, że w nadchodzących miesiącach ożywienie będzie powolne ponieważ bazuje na wydatkach publicznych oraz rozkręcaniu się linii produkcyjnych w firmach, gdy dobiegł końca proces wyzbywania się niesprzedanych zapasów. „Dotyczy to w pierwszej kolejności USA i większości gospodarek zaawansowanych, ale także jest to również faktem w odniesieniu do krajów ze wschodzących rynków”.



MFW nie rokuje również większych nadziei na to, że szybki wzrost gospodarczy zagwarantuje na świecie podobne tempo rozwoju, jak przed kryzysem. W ostatniej prognozie światowe PKB jest mniej więcej o 10 proc. niż od szacunków z kwietnia 2007 roku.



W średnim okresie czasu – podkreśla Blanchard – na świecie musi się dokonać przekierowanie popytu od wsparcia publicznego do sektora prywatnego, oraz od krajów z deficytem handlowym, jak USA, do państw z nadwyżkami handlowymi. „Siła odrodzenia na świecie będzie uzależniona od tych dwóch działań dostosowawczych” - powiedział główny ekonomista MFW.



W przeciwieństwie do przywódców G20, MFW nie wiąże przyspieszenia tych transformacji z koniecznością zmian walut światowych. „Trudno jednak sobie wyobrazić, aby ten proces dokonał się przy zachowaniu obecnych kursów walutowych” – powiedział Blanchard na konferencji prasowej. „Zasadniczo nie sposób sobie również wyobrazić, jak zmiana globalnej równowagi mogłaby się dokonać bez aprecjacji azjatyckich walut”.



Tak stanowcza postawa w sprawie konieczności dostosowania kursów walutowych oraz zwiększenia popytu w krajach z nadwyżkami handlowymi nie spotka się z aprobatą Niemiec, Japonii i Chin, które argumentują, iż nie można je obwiniać za to, że wytwarzają dobra, które inni chcą kupować.



Ale Oliver Blanchard wyraził przekonanie, że sprzeciw krajów z nadwyżkami handlowymi wkrótce ustąpi. „Sadzę, że tym razem różnica polega tym, iż zmiana globalnej równowagi jest również niezbędna dla podtrzymania odrodzenia gospodarczego” – powiedział główny ekonomista MFW.