Trudno jednak o radość z tego powodu. Nastroje na rynkach nie były dobre już rano, kiedy w Japonii skorygowano dane o wzroście PKB w III kwartale i to dość gruntownie (zamiast 1,3 proc. wzrostu zrobiło się 0,3 proc.). W tym kontekście łatwiej zrozumieć, dlaczego rząd Japonii zdecydował się na wdrożenie nowego pakietu pomocowego dla gospodarki. Niemniej indeksy akcji dosyć długo opierały się silniejszej przecenie, dopiero po południu podaż osiągnęła wyraźną przewagę sprowadzając wskaźniki giełd w Europie o 1 proc. w dół, a w Warszawie o ponad 2 proc. Co istotne, dzisiejszym spadkom towarzyszyły wzmożone obroty - najwyższe od prawie półtora miesiąca. Nie jest to optymistyczny sygnał, bo potwierdza przewagę sprzedających, którym popyt próbował dziś odebrać ochotę do działania. Lecz tę ochotę stracili kupujący.

Trzeci spadek z rzędu w ostatnich tygodniach wyczerpywał zwykle krótkoterminowy potencjał spadkowy na naszej giełdzie, więc przedłużenie tej passy byłoby już niebezpiecznym sygnałem. Tym bardziej, że WIG20 znalazł się na wysokości średniej z 50 sesji. Wyraźny ruch w dół byłby dla wielu inwestorów sygnałem do ewakuacji. Dla innych takim sygnałem będzie spadek poniżej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, w którym WIG20 porusza się od sierpnia, a więc spadek poniżej 2290 pkt. Ostatnią linią obrony jest zaś dołek intraday z 27 listopada, a więc poziom 2236 pkt.

Rynkowym sprzymierzeńcem nie okazał się Alistair Darling - brytyjski minister finansów zapowiedział wprowadzenie 50-proc. podatków od bonusów dla finansistów i podniesienie podatków od 2011 roku. Obniżył też szacunki tegorocznego PKB, za to podniósł wielkość obecnej i planowanej na przyszłe lata dziury budżetowej.

Euro pozostawało dziś stabilne w okolicach 1,47 USD (na linii wsparcia), ale złotemu to nie pomogło. Dolar podrożał do 2,82 PLN i jest najdroższy od miesiąca, euro przekroczyło poziom 4,15 PLN, a frank zbliżył się do 2,75 PLN. Tym razem frank drożeje jednak po spłacie grudniowych rat kredytów hipotecznych.

Spadek notowań ropy zatrzymał się na 73 dolarach za baryłkę, a złoto podrożało dziś o 1 proc. do 1145 dolarów. O ile złoto może liczyć na techniczną korektę wzrostową po ostatniej wyprzedaży, to ropa ma na to zdecydowanie mniejsze szanse. Miedź zyskała dziś 0,5 proc.