Tymczasem Skarb Państwa w przyszłym roku zarzuci giełdę akcjami spółek energetycznych. Inwestorzy będą mogli kupić Tauron, akcje Enei i kolejne pakiety samego PGE. To oznacza, że w 2010 roku Aleksander Grad, minister skarbu, będzie mógł powiedzieć inwestorom – mam dla was złą i dobrą wiadomość. Dobra to nowe, duże spółki. Zła to ciągle odbijająca się na kursie PGE podaż papierów firm energetycznych. Rząd, przymuszony stanem finansów publicznych, będzie zdeterminowany, aby prywatyzować spółki przez GPW. O tym, za ile, zdecyduje popyt instytucji. Na co mogą w takim razie liczyć inwestorzy indywidualni, którzy na akcje PGE byli gotowi wydać ponad 25 mld zł? Możliwe, że resort skarbu i spółki ponownie będą bawić się tylko w przesuwanie akcji między transzami, żeby uniknąć 99 proc. redukcji zapisów, zamiast zaspokoić apetyty graczy indywidualnych. Wtedy znowu nad rynkiem zacznie ciążyć widmo podaży akcji i niższych wycen. Skarb Państwa na sprzedaży spółek zarobi, ale czy policzy, ile zarobią mali inwestorzy?