PRZEMYSŁAW KURSZEWSKI: Rząd podjął prace, mające doprowadzić do wybudowania elektrowni jądrowej. Z pewnością jedną z najważniejszych spraw będzie bezpieczeństwo. Jakie zadania w tym zakresie ma Państwowa Agencja Atomistyki (PAA)?
MICHAEL WALIGÓRSKI: Państwowa Agencja Atomistyki nadzoruje w zakresie bezpieczeństwa jądrowego wszystkie etapy budowy, w tym jej lokalizacji, wybranej przez PGE technologii reaktora, dostarczonych elementów tej technologii, samej budowy elektrowni, jak i potem jej uruchomienia i eksploatacji. Na każdym etapie inwestycji, począwszy już od lokalizacji, uwarunkowań środowiskowych czy konstrukcyjnych, wymagamy przygotowania przez inwestora odpowiedniego raportu bezpieczeństwa, zaś po pozytywnym jego zaopiniowaniu to ja udzielam zgody na realizację tego etapu. W ten sposób PAA gwarantuje społeczeństwu, że wybudowana elektrownia będzie bezpieczna. Jesteśmy jak policjant na drodze: jeśli, ze względów bezpieczeństwa, jest ograniczenie prędkości do 40 km/h, to kierowca pojazdu, który ją przekroczy, zostanie zatrzymany, sprawdzone zostanie jego prawo jazdy – i poniesie karę. Zapewniamy bezpieczeństwo w podobny sposób. Również materiały użyte do budowy muszą spełniać wszystkie parametry techniczne, od których zależy bezpieczna praca reaktora. Podstawą naszej oceny jest obowiązująca ustawa – Prawo atomowe i związane z nią szczegółowe rozporządzenia. PAA będzie oceniać te wszystkie elementy i zaakceptuje je, jeśli spełnią kryteria określone w prawie atomowym. PAA udzieli też odpowiednich uprawnień, np. operatorom elektrowni jądrowej.
Konstrukcja elektrowni jądrowej nie dopuszcza do emisji powodujących skażenia na zewnątrz reaktora. Istnieje wiele systemów i poziomów zabezpieczeń. Patrząc na mapę Polski widać, że jesteśmy otoczeni 10 elektrowniami atomowymi i to, że sami takiej nie posiadamy nie chroni nas bynajmniej przed potencjalnymi skutkami poważnych awarii, gdyby się wydarzyły. Dlatego też utrzymujemy bardzo bliskie kontakty i spotykamy się prawie co roku z podobnymi jak PAA dozorami jądrowymi naszych sąsiadów. Informujemy się wzajemnie, dzielimy doświadczeniami. Nie wyobrażam sobie tak poważnej awarii, jak ta w Czarnobylu, bo spowodowałoby to ponowny regres w atomistyce na długie lata. Nikt w przemyśle jądrowym nawet nie dopuszcza takiej myśli. Stąd też solidarność wszystkich pracujących w przemyśle jądrowym.
Dozory jądrowe we wszystkich państwach pracują według podobnych zasad. Nie ma tak, że jedni mają większe obostrzenia, a inni traktują to ulgowo. Wszystko jest uregulowane międzynarodowymi konwencjami, zaleceniami czy dyrektywami Unii Europejskiej. Jedną z takich dyrektyw, dotyczącą właśnie bezpieczeństwa jądrowego, obecnie dokładamy do naszego prawa atomowego.
Reklama
Co może bardziej zawieść: czynnik ludzki czy techniczny?
Trzeba mieć świadomość, że w jakimkolwiek działaniu w cywilizacji przemysłowej zawsze tkwi element ryzyka. Elektrownie jądrowe buduje się z bardzo dużym marginesem bezpieczeństwa, jeśli trzeba – nawet z uwzględnieniem trzęsień ziemi, np. w Japonii. Gdy laik się pyta, czy jest to w końcu bezpieczne, czy nie, odpowiem tak: gdy wsiadasz do pociągu, na ogół jesteś bezpieczny, ale katastrofy się zdarzają. Żaden inspektor dozoru jądrowego nie może wymagać 100 proc. gwarancji bezpieczeństwa. O każdym z wypadków decyduje zarówno czynnik ludzki, jak i techniczny. Trzeba tak przeszkolić operatorów jądrowych, aby nie dopuścić do błędu, zaś sam stopień bezpieczeństwa eksploatacji współczesnego reaktora przemysłowego jest bardzo wysoki.
Czy PAA ma jakieś środki nacisku w przypadku uchybień podczas prac przy powstawaniu elektrowni?
Owszem. Można nawet wstrzymać inwestycję. Tak się stało np. w Finlandii, gdy okazało się, że obudowa jest niezgodna z wymogami bezpieczeństwa jądrowego. Trzeba było elementy obudowy rozebrać i wszystko zacząć robić od nowa. Decyzje prezesa PAA w zakresie bezpieczeństwa jądrowego są nie do podważenia – tak mówi ustawa – Prawo atomowe. Żaden minister, nawet premier nie mógłby mi nakazać jej zmiany. Do jej uchylenia może dojść jedynie na drodze postępowania administracyjnego. Jesteśmy jednostką niezależną.
Czy przy budowie istnieje międzynarodowa współpraca instytucji typu PAA?
Dozory jądrowe w poszczególnych krajach są autonomiczne w swoich decyzjach, ale na pewno będziemy się konsultować z międzynarodowymi ekspertami. W naszym kraju mamy ich za mało. Kadra, która pracowała przy Żarnowcu, wykrusza się. Nie kształciliśmy potem fachowców w tej dziedzinie. Te specjalności teraz się odbudowuje. Kadry to jeden z naszych problemów. Ale to kwestia kilku lat. Mamy wybitnych komputerowców i inżynierów, widzę w tym przyszłość dla naszego przemysłu. Mamy szansę zyskać międzynarodową renomę.
Michael Waligórski prezes Państwowej Agencji Atomistyki. Urodził się w Richmond (Wielka Brytania). Profesor nauk fizycznych.
ikona lupy />
Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) gwarantuje społeczeństwu, że wybudowana w Polsce elektrownia będzie bezpieczna - mówi Michael Waligórski prezes Państwowej Agencji Atomistyki. / Bloomberg