Jak przypomina agencja AFP, w ostatnich dniach przedstawiciele Białorusi wysokiego szczebla ostrzegali, że silne ograniczenie dostaw gazu na Białoruś mogą odczuć odbiorcy w Unii Europejskiej.

W poniedziałek rano o godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego) Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 15 proc. Docelowo redukcja ma sięgnąć 85 proc.

Gazprom zapewniał w zeszłym tygodniu, że zmniejszenie dostaw dla Białorusi nie zakłóci tranzytu gazu do Europy. Informował też, że może przesyłać surowiec inną drogą.

Rosja nie będzie na razie ograniczać dostaw gazu na Białoruś o więcej niż 15 procent, ze względu na szczególne podejście do białoruskich konsumentów - powiedział premier Rosji Władimir Putin. Dodał też, że Rosja nie będzie na razie zwiększać tranzytu gazu do Europy z pominięciem Białorusi, w tym przez Ukrainę.

Reklama

Putin nazwał na posiedzeniu rządu ograniczenie dostaw na Białoruś "całkowicie uzasadnionym działaniem". Zgodnie z kontraktem - powiedział - "możemy ograniczyć dostawy o 85 i więcej procent, ale na razie nie robimy tego, ze względu na szczególne podejście do białoruskich konsumentów".

Putin wyraził nadzieję, że nie będzie konieczności zwiększenia dostaw gazu do Europy rurociągami tranzytowymi omijającymi Białoruś. Przyznał przy tym, że choć rocznie przez system gazociągów na Ukrainie przechodzi 105 mld metrów sześciennych gazu, to jego możliwości są większe i pozwalają na transport 120-130 mld metrów sześciennych.

Premier Rosji polecił też, by przyspieszyć prace nad budową podziemnego zbiornika gazu w obwodzie kaliningradzkim, którego ukończenie planowano na przełom 2011/2012 roku. Putin wspomniał o tym, mówiąc o potencjalnym ryzyku podbierania rosyjskiego gazu przez Białoruś.

W poniedziałek ukraiński "Ukrtranshaz" poinformował, że system gazociągów ukraińskich jest przygotowany na zwiększenie tranzytu gazu z Rosji w związku z ograniczeniem dostaw przez Białoruś. Na razie jednak dodatkowe ilości surowca nie są transportowane - informuje agencja Interfax Ukraina.

Jak podało białoruskie Radio Swaboda, Ministerstwo Energetyki w Mińsku oraz przedsiębiorstwa Biełtransgaz i Biełtopgaz tworzą sztaby operacyjne. Będą one koordynować prace związane z prawdopodobnym ograniczeniem dostaw gazu do odbiorców wewnętrznych i częściowym przejściem systemu energetycznego na mazut.

Moskwa szacuje zadłużenie Białorusi za gaz na około 192 mln dolarów. Białoruś nie neguje długu, ale twierdzi, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów. Mińsk oskarżył też Gazprom, że koncern zalega z zapłatą 200 mln dolarów za tranzyt gazu do Europy przez białoruskie terytorium.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który w poniedziałek rozpoczął roboczą wizytę w Moskwie, oświadczył, że obecny spór między Rosją i Białorusią nie może wpłynąć na dostawy gazu ziemnego do Unii Europejskiej. "I zakładamy, że nie wpłynie" - podkreślił Buzek przed spotkaniem z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.

Szef PE zauważył, że "w przeciwnym wypadku Rosja stałaby się w jakiś sposób niewiarygodnym partnerem dla UE". "A my wierzymy w to, że rozmawiamy z bardzo wiarygodnym partnerem" - wskazał. "Z takim przekazem tutaj przyjechałem" - dodał Buzek.